Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Artur Jaryczewski 09.07.2013

Wyprawa na Gaszerbrum: nieznany los Hajzera

- Nadal nie wiadomo, co się stało z Arturem Hajzerem, natomiast Marcin Kaczkan schodzi z obozu drugiego z wysokości ok. 6500 m do pierwszego na 6000-6100 m - poinformował Krzysztof Wielicki.
Artur HajzerArtur HajzerPAP/Bartłomiej Zborowski

Polscy alpiniści atakowali wierzchołek Gaszerbrum I (8068 m). W niedzielę wyszli z trzeciego obozu (7150 m) z zamiarem zdobycia szczytu. Na wysokości 7600 m, z powodu silnego wiatru, przerwali atak i zawrócili do "trójki". Połączyli się z bazą (5200 m) i przekazali, że schodzą do "dwójki". Tego dnia o godz. 11 czasu polskiego (o 14 miejscowego), Izabela Hajzer otrzymała od męża sms, w którym pisał: "Marcin Kaczkan spadł kuluarem japońskim".

- Artur powiadomił jednocześnie o tym wypadku bazę. Podjęto akcję ratunkową. W międzyczasie Marcin zdołał się wydostać ze śniegu i prawdopodobnie o własnych siłach dotarł do obozu drugiego. Szukał Hajzera i... zobaczył ciało w kuluarze. Stwierdził, że to jest Artur, nawiązał łączność z kierownikiem niemieckiej wyprawy Thomasem Laemmle będącym w bazie i przekazał jemu tę tragiczną wiadomość - powiedział Wielicki. Jak podkreślił, nie ma pewności jak to się wszystko działo, gdyż nie odezwał się Kaczkan. "Wiadomości do Polski docierają z różnych źródeł. Niektóre są sprzeczne. Czekam na łączność z Marcinem, aby bezpośrednio od niego dowiedzieć się o szczegółach. Trudno określić, kiedy to nastąpi - dodał.

Hajzer, który 28 czerwca skończył 51 lat, inicjator i koordynator projektu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015, i 38-letni Kaczkan, pracownik naukowy Politechniki Warszawskiej, zamierzali zdobyć Gaszerbrum I (8068 m), a po nim Gaszerbrum II (8035 m). Dotychczas nie dokonano w jednym sezonie pełnego trawersu masywów ze szczytu na szczyt łączącą je granią przez przełęcz Gaszerbrum Col (6400 m).

PAP/aj