Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 27.08.2013

MSZ Syrii: posiadamy środki obrony, które zaskoczą świat

Szef syryjskiej dyplomacji Walid el-Mualim przestrzega USA i ich sojuszników przed próbą ataku na jego kraj.
Szef syryjskiej dyplomacji Walid el-MualimSzef syryjskiej dyplomacji Walid el-MualimPAP/EPA/YOUSSEF BADAWI

- Atak na Syrię to nie jest drobnostka. Dysponujemy środkami obrony, które wszystkich zaskoczą - zapewnił szef syryjskiego MSZ. Minister oświadczył, że siła syryjskiej armii opiera się na współpracy z Rosją, która nie opuści swojego sojusznika. Dodał, że jego kraj może też liczyć na wsparcie Iranu. Według ekspertów reżim syryjski posiada duże zapasy broni chemicznej, m.in. sarinu i gazu musztardowego.
Walid el-Mualim zaprzeczył też zarzutom, że to siły rządowe dokonały zeszłotygodniowego ataku chemicznego pod Damaszkiem. Podkreślił, że oskarżenia mają posłużyć jako pretekst do ewentualnego ataku.
Szef syryjskiej dyplomacji zadeklarował, że rząd nie będzie utrudniał prac ONZ-owskim ekspertom, badającym okoliczności ataku gazowego . Powiedział jednak, że planowane na wtorek badania odłożono do środy, gdyż nie udało się osiągnąć porozumienia z powstańcami w sprawie zapewnienia bezpieczeństwa ekspertom.
Wojna domowa w Syrii - czytaj więcej>>>
Doszło do ataku przy użyciu broni chemicznej?
Syryjska opozycja oskarżyła w zeszłym tygodniu siły reżimu prezydenta Baszara el-Assada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Organizacja Lekarze bez Granic poinformowała w sobotę, że do trzech szpitali w rejonie Damaszku trafiło ok. 3600 osób z objawami zatrucia środkami paralityczno-drgawkowymi, a 355 z nich zmarło. Reżim stanowczo zaprzeczył oskarżeniom.
Władze Syrii zgodziły się w niedzielę dopuścić inspektorów ONZ na miejsce domniemanego ataku chemicznego z 21 sierpnia. Ekipa inspektorów dotarła w poniedziałek wczesnym popołudniem na kontrolowane przez rebeliantów przedmieście Mudamija, gdzie miało dojść do ataku. Po drodze jeden z sześciu pojazdów inspektorów został ostrzelany przez niezidentyfikowanych snajperów . Inspektorom nic się nie stało.

W Mudamija oenzetowscy eksperci badali ofiary ataku. Jak poinformował w rozmowie telefonicznej z agencją Reuters lekarz Abu Karam, specjaliści porozmawiali w meczecie Rawda z pacjentami i pobrali próbki z ciał ofiar. Działacz z okolic Damaszku Abu Nadim powiedział agencji AFP, że inspektorzy "odwiedzili centrum Czerwonego Krzyża, gdzie spotkali się z lekarzami" oraz osobami "dotkniętymi skutkami broni chemicznej i bliskimi męczenników".

Będzie odpowiedź Zachodu?
Doniesienia o możliwym użyciu broni chemicznej w Syrii ożywiły debatę na temat ewentualnej interwencji zbrojnej w tym kraju. Szef francuskiego MSZ Laurent Fabius powiedział w niedzielę, że "nie ma żadnych wątpliwości", iż za atak z użyciem broni chemicznej na przedmieściach Damaszku ponoszą odpowiedzialność władze Syrii. Wcześniej sugerował to prezydent Francji Francois Hollande.
Brytyjska marynarka wojenna przygotowuje się do udziału w ewentualnym wspólnym z USA zaatakowaniu celów w Syrii pociskami manewrującymi - poinformowały w poniedziałek brytyjskie media. Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert powiedział, że atak z użyciem broni chemicznej musi zostać ukarany. Jak podkreślił, coś takiego nie może pozostać bez konsekwencji.
Według amerykańskiego rządu, to syryjski reżim jest odpowiedzialny za zeszłotygodniowy atak chemiczny na peryferiach Damaszku. Prezydent Barack Obama powiedział, że należy wyciągnąć konsekwencje wobec tych, którzy używają tak "nikczemnej" broni . Media spekulują na temat operacji zbrojnej. "Washington Post" podał, powołując się na anonimowe źródło w amerykańskim rządzie, że ewentualna operacja miałaby trwać dwa dni . Chodzi o to, by wyciągnąć konsekwencje wobec reżimu w Damaszku, ale bez wciągania Waszyngtonu w długotrwały konflikt. Według przedstawiciela Waszyngtonu, do ataku miałyby zostać użyte rakiety, wystrzelone z amerykańskich niszczycieli. Mówi się też o zastosowaniu bombowców dalekiego zasięgu.
Wcześniej prezydent Syrii Baszar el-Assad ostrzegł Stany Zjednoczone, że wszelkie ewentualne działania wojskowe przeciwko władzom w Damaszku są skazane na niepowodzenie
. Nazwał też bzdurami zachodnie oskarżenia o użycie broni chemicznej przez siły rządowe.

PAP/Adam
PAP/Adam Ziemienowicz

Opozycja syryjska zrzeszona w Syryjskiej Koalicji Narodowej oznajmiła w poniedziałek, że z powodu doniesień o użyciu broni chemicznej wyklucza swój udział w międzynarodowej konferencji pokojowej w sprawie Syrii, planowanej w Genewie. - Musimy najpierw ukarać dyktatora, a potem możemy rozmawiać o Genewie - powiedział sekretarz koalicji Badr Dżamus.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk

 

''