Wiceminister edukacji Przemysław Krzyżanowski przypomniał, że mają oni prawo oczekiwać lepszej edukacji dla swoich pociech. Powiedział, że tylko w tym roku na przedszkola MEN przekazał 504 miliony złotych. I przekonuje, że te pieniądze zostały tak skalkulowane, aby wystarczyły nie tylko na bieżące działania, ale też na rozwój wychowania przedszkolnego.
"Dodatkowe zajęcia? Lublin pokazał jak to robić"
Właśnie te dodatkowe środki mogłyby być przeznaczone na zajęcia dodatkowe. Minister Krzyżanowski nie przyjmuje tłumaczeń niektórych samorządów, że nie mają na ten cel pieniędzy. Na przykładzie Lublina, gdzie protesty rodziców są mocno słyszalne, pokazuje, że fundusze na dodatkowe zajęcia są.
Ministerstwo chwali samorządy, które opłacają zajęcia dodatkowe w ramach swoich budżetów. Tak jest na przykład w Warszawie czy Świnoujściu. Minister Krzyżanowski powiedział, że w prawie połowie z 66 miast grodzkich, dotacja była na tyle wysoka, że spokojnie można z niej sfinansować zajęcia dodatkowe.
MEN przypomina, że podstawa programowa dla przedszkoli zakłada prowadzenie zajęć m.in. tanecznych i plastycznych. Na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej zamieszczono zestawienie, które ma pokazać o ile zwiększyła się dotacja dla poszczególnych miast po wprowadzeniu reformy przedszkolnej.
Samorządy narzekają, że brakuje im pieniędzy
Tymczasem samorządy alarmują, że nie mają pieniędzy na prowadzenie zajęć dodatkowych. - Płacąc złotówkę za godzinę, prowadzenie zajęć dodatkowych w przedszkolach jest praktycznie niemożliwe. Przynajmniej czytając ustawę wprost - uważa Marta Zbrzeska, prezeska Stowarzyszenia Przedszkoli Niepublicznych. Samorządy szukają rozwiązań, które pozwolą na prowadzenie w przedszkolach zajęć z tańca czy języka obcego. Jednym z pomysłów jest m.in. wynajmowanie sal przedszkolnych zewnętrznym firmom, które udzielają dodatkowych lekcji maluchom.
IAR/MP