Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Klaudia Hatała 10.10.2013

Libia: porywacze uwolnili premiera Alego Zidana

Ali Zidan został w czwartek uprowadzony na kilka godzin przez byłych rebeliantów, którzy oświadczyli, że doszło do tego z powodu roli rządu libijskiego w schwytaniu w Trypolisie przez Amerykanów wysokiego rangą dowódcy Al-Kaidy, Anasa al-Libiego.
Premier Libii Ali ZidanPremier Libii Ali ZidanPAP ARCHIWUM/EPA/SABRI ELMHEDWI

- Szef rządu Ali Zidan został zabrany o świcie w czwartek przez uzbrojonych mężczyzn i wywieziony w nieznanym kierunku - oświadczył w czwartek rano libijski rząd na swojej stronie internetowej.

Po kilku godzinach źródła w libijskich służbach bezpieczeństwa podały, że premier został uwolniony. Informację tę potwierdził minister spraw zagranicznych Muhammad Imhamid Abd al-Aziz, dodając że rząd na razie nie dysponuje szczegółami dotyczącymi okoliczności uwolnienia premiera.

Tuż przed tą informacją rząd Libii, który w związku z sytuacją zebrał się na pilne posiedzenie, określił porwanie Zidana jako "akt przestępczy". Zakomunikował też, że nie ustąpi wobec szantażu porywaczy.

Sprzeczne doniesienia

Z różnych źródeł dochodziły sprzeczne informacje na temat okoliczności porwania premiera, którego mieli dokonać byli rebelianci, uczestniczący w 2011 roku w obaleniu reżimu Muammara Kadafiego. Dawni rebelianci pracują m.in. dla MSW Libii i zapewniają bezpieczeństwo w stolicy kraju.

Według źródeł w biurze prasowym premiera, na które powoływało się BBC, Ali Zidan został uprowadzony przez rebeliantów z hotelu w Trypolisie, gdzie szef rządu ma swoją siedzibę. Później źródła w głównej prorządowej milicji, Brygadach Rewolucyjnych, poinformowały BBC, że premier został aresztowany przez ich wydział ds. zwalczania przestępczości.

Według BBC Zidan został aresztowany przez luźno powiązaną z rządem grupę na podstawie nakazu wydanego przez prokuraturę. Komórka Operacyjna Rewolucjonistów Libii - jak pisze AFP - poinformowała na swej stronie na Facebooku, że Zidan "został aresztowany zgodnie z libijskim kodeksem karnym". Według ministerstwa sprawiedliwości nie wydano żadnego nakazu aresztowania premiera.

Agencja Reutera precyzuje, że premier Libii został siłą wyprowadzony z hotelu Corinthia przez uzbrojonych mężczyzn, lecz nie doszło do starć, ani strzałów podczas tego incydentu. Według jednego z hotelowych ochroniarzy wyprowadzenie Zidana wyglądało na "aresztowanie". Z kolei inny twierdził, że mężczyźni, którzy wyprowadzili premiera, to bojownicy. Reuters, zauważa, że hotel Corinthia, zamieszkiwany przez wielu dyplomatów i wysokich rangą przedstawicieli rządu, jest uważany za jedno z najbezpieczniejszych miejsc w Trypolisie.

Libia sama chce osądzić bojownika

Po kilkudziesięciu minutach od incydentu rzecznik byłych rebeliantów zakomunikował, że "do aresztowania (premiera Zidana) doszło po oświadczeniu (sekretarza stanu USA) Johna Kerry'ego w sprawie schwytania Abu Anasa al-Libiego". Jak tłumaczył rzecznik Komórki Operacyjnej Rewolucjonistów Libii, "aresztowanie nastąpiło po tym, jak (Kerry) powiedział, że libijski rząd wiedział o operacji" schwytania al-Libiego.

Przywódca lokalnej frakcji Al-Kaidy ukrywający się pod pseudonimem Anas al-Libi jest oskarżony przez nowojorski sąd o kierowanie atakiem na ambasady Stanów Zjednoczonych w Kenii i Tanzanii w 1998 roku, kiedy to zginęło 220 osób. FBI wyznaczyło za jego głowę nagrodę 5 milionów dolarów.

49-latek został zatrzymany podczas sobotniej akcji amerykańskich komandosów w Trypolisie. Wcześniej przez nikogo nie niepokojony mieszkał w stolicy Libii, co przez wielu komentatorów uznawane było za słabość władz tego kraju. Jednak po jego zatrzymaniu minister sprawiedliwości w Trypolisie wezwał na rozmowę amerykańską ambasador i zażądał wydania mężczyzny. Libijczycy chcą bowiem osądzić go sami

Władze w Trypolisie zażądały we wtorek od Waszyngtonu wyjaśnień w sprawie sobotniej akcji. Równocześnie jednak premier Libii zwrócił się do państw Zachodu w tym także do Stanów Zjednoczonych o pomoc w powstrzymaniu przemytu broni. W wywiadzie dla BBC Ali Zidan przyznał, że jego kraj jest używany jako baza dla swobodnego przepływu broni do krajów całego regionu. Zachodnie agencje wywiadowcze twierdzą, że to właśnie w Libii znajdują się największe na świecie, niekontrolowane przez nikogo składy broni. To efekt m.in. obalenia w 2011 roku Muammara Kadafiego.

Premierem został rok temu

Ali Zidan ma 63 lata. W czasie rządów pułkownika Muammara al-Kaddafiego był dyplomatą. Pod koniec lat 70. pracował w ambasadzie Libii w Indiach, przy boku ówczesnego ambasadora Muhammada Makarjafa. Razem z nim w 1980 roku opuścił obóz rządzący i przeszedł do opozycji.

Wszedł w skład powołanego przez Makarjafa Narodowego Frontu Ocalenia Libii, zostając zagorzałym krytykiem reżimu Kaddafiego. Mieszkał wówczas w Genewie. Po wybuchu powstania przeciwko Kaddafiemu w 2011 roku, związał się z powołaną przez opozycję Narodową Radą Tymczasową. Pełnił funkcję jej nieoficjalnego rzecznika w Europie, zabiegając o międzynarodowe poparcie. Był uważany za kluczowego negocjatora w rozmowach z francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozym.

W październiku zeszłego roku został wybrany przez libijskie Zgromadzenie Narodowe na stanowisko szefa rządu. Jego kandydaturę poparł Sojusz Sił Narodowych oraz deputowani niezależni, podczas gdy jego rywala Mohammeda al-Harariego - związana z Bractwem Muzułmańskim Partia na rzecz Sprawiedliwości i Odbudowy.

Dwa lata po rewolcie, która obaliła dyktaturę Muammara Kadafiego, Libia jest głęboko podzielona, a rząd centralny ma trudności z zapanowaniem nad rywalizującymi milicjami i radykalnymi islamistami.

Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>

IAR,PAP,kh

''