Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Jaremczak 14.10.2013

Przemoc w rodzinie. Jak usłyszeć ten krzyk?

Czują się osamotnione i bezbronne. Często, gdy już odważą się pójść na policję, odsyłane są z kwitkiem. Traktuje się je jakby były winne same sobie. O tym, jak pomóc ofiarom przemocy w rodzinie dyskutowali przedstawiciele: Biura Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania, Biura Rady Europy, Centrum Praw Kobiet oraz Wydziału Prawa i Administracji UW.
Osoba przedstawiona na zdjęciu nie jest bohaterką audycjiOsoba przedstawiona na zdjęciu nie jest bohaterką audycjiGlow Images/East News

W najgorszej sytuacji są osoby starsze i niepełnosprawne. Uzależnione od swoich oprawców często nie mają do kogo zwrócić się o pomoc. Dodatkowo polski system ich nie dostrzega.

Zdaniem Anny Błaszczak z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, generalnie służby odpowiedzialne za przeciwdziałanie zjawisku przemocy niewiele wiedzą na ten temat. Jako przykład Błaszczak podała wniosek do Trybunału Konstytucyjnego złożony przez Radę Miasta Zakopanego o uznanie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie za niezgodną z konstytucją.

We wniosku tym czytamy: podmiotowość i autonomia rodziny oraz nakaz respektowania jej dobra czyni niedopuszczalnym kreowanie przez władze publiczne instytucjonalnego systemu powołanego do administracyjnego nadzoru nad rodziną jako taką, opartego na domniemaniu specyficznych konfliktów w rodzinach i polegającego na nieustannym inwigilowaniu rodzin (...) oraz na władczym ingerowaniu w ich sprawy pod hasłem "przeciwdziałania przemocy w rodzinie".

Sędzia warszawskiego sądu rejonowego Sebastian Ładoś uważa, że nawet najlepsze prawo nie wyeliminuje tego zjawiska, jeśli ofiary domowych katów nie będą odpowiednio traktowane przez organy ścigania. Jego zdaniem niezbędna jest wiedza na temat psychologii sprawcy i ofiary oraz świadomość, że zjawisko to inaczej wygląda, gdy patrzy się na nie z zewnątrz, a inaczej gdy tkwi się w środku.
Ładoś twierdzi, że często mamy do czynienia z niewłaściwą oceną materiału dowodowego. W jego ocenie, wynika to nie tylko z braku wiedzy, ale też z kierowania się stereotypami. Często reakcja ofiary na przemoc uważana jest za dowód na "wzajemność konfliktu".
Dodatkowo - jak przekonywał - to na ofiarę spada odpowiedzialność za zebranie materiału dowodowego. Jeśli nie wywiąże się z tego obowiązku i nie będzie w stanie wskazać świadków i przedstawić dowodów, postępowanie jest umarzane.

Prokurator Alfred Staszak z Zielonej Góry twierdzi, że skuteczne przeciwdziałanie przemocy możliwe jest tylko we współpracy różnych instytucji. Jego zdaniem, ofiara musi wierzyć, że aparat państwa jest po jej stronie. Tymczasem dziś czują się osamotnione, bo nie wierzą państwowym instytucjom.
PAP/asop