Jeśli Tymoszenko nie zostanie wypuszczona, Ukraina będzie mogła zapomnieć o podpisaniu umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Czasu jest coraz mniej. Szczyt Partnerstwa Wschodniego, podczas którego ma dojść do podpisania umowy odbędzie się pod koniec listopada. Europejscy dyplomaci mówią twardo: jeśli Tymoszenko nie zostanie uwolniona, umowy nie będzie.
Władze w Ukrainie na razie nie robią niewiele w tej sprawie. Kilka dni temu minister sprawiedliwości oświadczyła, że do czasu zakończenia wszystkich postępowań, jakie toczą się przeciwko Tymoszenko nie ma mowy o jej ułaskawieniu.
Pat Cox i Aleksander Kwaśniewski liczą, że uda im się znaleźć jakieś wyjście z patowej sytuacji. Oprócz spotkań z przedstawicielami najwyższych władz w Kijowie spotkają się z Tymoszenko w więzieniu w Charkowie.
Ostatni raz Cox i Kwaśniewski byli na Ukrainie w zeszłym tygodniu. Nie ujawnili mediom szczegółów swoich rozmów.
Wiadomo, że obecnie rozważane są dwa warianty, każdy z nich przewiduje wyjazd byłej premier na leczenie do Niemiec. Jeden z nich wymaga jednak jej wcześniejszego ułaskawienia, a drugi mówi jedynie o przerwie w wykonywaniu wyroku. Sama Julia Tymoszenko oświadczyła, że zgadza się na jakiekolwiek wyjście, jeśli będzie ono odpowiadało przedstawicielom Parlamentu Europejskiego.
Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu ukraińska Rada Najwyższa rozpatrzy odpowiednie zmiany prawne, które pozwoliłyby skazanym na leczenie za granicą. Prezydent zapowiedział, że jeżeli zostaną przyjęte, on je natychmiast podpisze.
IAR/asop