Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Michał Chodurski 12.11.2013

Atak na ambasadę Rosji: policja i miasto nie bez winy

Zła trasa marszu i słabe zabezpieczenie rosyjskiej ambasady. Te dwa mankamenty wskazuje doktor Paweł Soloch z Instytutu Sobieskiego.
Zgliszcza spalonej budki policji na tyłach ambasady Federacji Rosyjskiej na ulicy SpacerowejZgliszcza spalonej budki policji na tyłach ambasady Federacji Rosyjskiej na ulicy SpacerowejPAP/Tomasz Gzell

Według eksperta, błędy popełniono już podczas przygotowania do zabezpieczenia Marszu Niepodległości w Warszawie.

O zamieszkach podczas Marszu Niepodległości - tu zobacz więcej>>>

Paweł Soloch w rozmowie z IAR podkreślił, że najprawdopodobniej źle oceniono sytuację i pozwolono na przemarsz w tym miejscu. - Są pewne budynki typu ambasada, które bronimy za wszelką cenę - podkreślił Soloch. Zaznaczył, że trasa powodowała, że tłum obchodził budynek ambasady na około, a mógł przejść przed pomnik Piłsudskiego krótszą trasą.

Paweł Soloch podkreśla, że wprawdzie w pierwszym rzędzie organizator odpowiada za zabezpieczenie zgromadzenia publicznego, ale to nie zwalnia służb z odpowiedzialności. Według eksperta ambasada była źle chroniona przez policję. Dowodem na to ma być spalona budka strażnika przed ambasadą rosyjską. - Jak rozumiem, tam nie było w tym momencie nikogo, kto mógłby się temu przeciwstawić - zaznaczył Soloch.

11 listopada podczas "Marszu Niepodległości" zatrzymano 72 podejrzanych o uczestnictwo w burdach. Rannych zostało 12 policjantów, część z nich nadal przebywa w szpitalu.

Zobacz galerię - dzień na zdjęciach>>>

mc