Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Katarzyna Karaś 18.11.2013

"Niemcy stały się domem publicznym Europy, to taki Aldi dla seksturystów"

Ikona niemieckiego feminizmu Alice Schwarzer wypowiedziała wojnę prostytucji. Celem kampanii jest zmiana liberalnej ustawy z 2002 roku, "która przekształciła Niemcy w raj dla amatorów płatnego seksu".
Niemcy stały się domem publicznym Europy, to taki Aldi dla seksturystówKay Chernush/Wikimedia Commons/cc

70-letnia Alice Schwarzer, która od niemal pół wieku prowadzi walkę z dyskryminacją "słabej płci", zaprezentowała w Berlinie swoją najnowszą książkę "Prostytucja. Niemiecki skandal".

Wcześniej opublikowała w tej sprawie list otwarty do kanclerz Angeli Merkel i Bundestagu, domagając się zmiany kontrowersyjnej ustawy z 2002 roku i potępienia klientów korzystających z usług seksualnych, a w przyszłości ścigania ich przez wymiar sprawiedliwości na wzór Szwecji.
"Aldi dla seksturystów"
- Niemcy stały się ośrodkiem handlu kobietami i domem publicznym Europy. Zamiast do Tajlandii, autokary pełne napalonych facetów z Francji, Włoch i Skandynawii przyjeżdżają teraz po płatny seks do Niemiec - powiedziała Schwarzer w rozmowie z Polską Agencją Prasową (PAP).
Jak podkreśliła, w Niemczech, a szczególnie przy zachodniej granicy kraju, wyrastają jak grzyby po deszczu wielkie ośrodki usług erotycznych, obliczone na obsługę gości z krajów sąsiednich. - Niemcy to taki Aldi dla seksturystów - oceniła Schwarzer.
Za główną przyczynę "dramatycznej sytuacji" Schwarzer i jej zwolennicy uważają obowiązującą od 2002 roku liberalną ustawę o prostytucji. Jej autorzy - rządząca wówczas koalicja SPD i Zielonych - chcieli poprawić sytuację kobiet oferujących usługi seksualne powodując, że prostytucja stała się zawodem takim jak inne.
"Łatwiej otworzyć burdel niż stoisko z frytkami"
Władze nie mogą odmówić wydania zezwolenia na powstanie domu publicznego w miejscach, gdzie dawniej byłoby to niemożliwe. Przestały obowiązywać wszelkie ograniczenia w reklamie, co spowodowało, że nawet miejskie autobusy zachwalają wizyty w "świątyniach wellness".

Prostytutki mogą zawierać umowy o pracę i - w przypadku oszukania przez klienta - dochodzić swoich praw przed sądem. Mogą także ubezpieczyć się, płacąc składki na ZUS i opiekę zdrowotną (jak podkreślają krytycy ustawy, w ciągu 10 lat takie ubezpieczenie zawarły 44 kobiy).
Zdaniem krytyków liberalizacja prawa spowodowała skutek odwrotny od zamierzonego. - Kto chce otworzyć stoisko z frytkami, musi spełnić szereg warunków i podlega ścisłej kontroli. Dom publiczny może otworzyć każdy, nawet były przestępca - powiedziała Schwarzer, podkreśliła, że niemieckie przepisy są "światowym ewenementem".
Przywódczyni krucjaty przeciwko prostytucji zwróciła też uwagę na radykalną zmianę nastawienia społeczeństwa do płatnego seksu. - Dawniej panowała podwójna moralność - do burdelu chodziło się ukradkiem. Dziś prominenci na łamach prasy brukowej opowiadają o swoich wyczynach - podkreśliła Schwarzer.
Kobiety są coraz słabsze
Sabine Constabel, opiekująca się prostytutkami pracownica socjalna ze Stuttgartu, przyznała, że jeszcze 20 lat temu zdecydowaną większość kobiet oferujących swoje usługi stanowiły profesjonalistki, głównie Niemki, świadome swoich praw i potrafiące powiedzieć "nie" w przypadku wygórowanych żądań.
- Obecnie w domach publicznych przeważają dziewczyny z Europy Wschodniej, głównie Rumunki i Bułgarki, coraz młodsze i zastraszone, nieznające niemieckiego, często wysłane do tej pracy przez swoje rodziny. Klienci coraz częściej domagają się stosunku bez prezerwatywy, ceny spadły do 30 euro za "numerek" - powiedziała Constabel.
Zmiany prawa chce też policja
Zmiany przepisów domaga się też policja. Komisarz Helmut Sporer z Augsburga powiedział, że warunkiem podjęcia działań przeciwko sutenerom są zeznania zmuszanych do prostytucji kobiet. - Niezmiernie rzadko dziewczyny zgadzają się na zeznania obciążające alfonsa - są zastraszone, boją się o życie swoje i swoich najbliższych - wyjaśnił. Jego zdaniem ustawodawca powinien podnieść minimalny wiek dziewczyn pracujących jako prostytutki - z 18 do 21 lat.
W Niemczech - jak wynika z policyjnych statystyk - jest ok. 700 tys. prostytutek, obsługujących dziennie ponad milion klientów. Od 90 do 95 proc. to dziewczyny z Europy Wschodniej i Środkowej.
"Nie ma kobiet zmuszanych do prostytucji"
Organizacje reprezentujące prostytutki krytykują kampanię, wytykając Schwarzer, że nie bierze pod uwagę ich zdania i ignoruje granicę między legalną prostytucją a handlem kobietami.
Federalne Stowarzyszenie Usług Erotycznych opublikowało w internecie odezwę, w której wyjaśnia, że "prostytucja nie jest niewolnictwem, lecz zawodem polegającym na dobrowolnym oferowaniu usług seksualnych w zamian za wynagrodzenie".
Emy Steel ze stowarzyszenia Hydra powiedziała, że ona i jej koleżanki to w istocie "terapeutki, oferujące klientom intymność i bliskość". Zaznaczyła, że nie spotkała jeszcze dziewczyny zmuszanej do nierządu. Jej zdaniem zakaz prostytucji spowoduje jedynie wzrost przestępczości.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk