- Ta płyta jest dla mnie jak podróż w czasie: wróciłem do mojej muzyki sprzed 50 lat - powiedział w Dwójce Krzysztof Penderecki . - Filip Berkowicz powiedział mi, że Greenwood w kilku wywiadach mówił o swojej fascynacji moją muzyką, szczególnie tą z lat 60. Ostatecznie doszło do naszego spotkania. Okazało się, że nie znał mojej "Polymirf", więc odtworzyłem mu ją. Greenwood zafascynował się tym utworem; ja zresztą uważam go za lepszy od "Trenu ofiarom Hiroszimy" - dodał.
Greenwood po tym spotkaniu skomponował "48 Responses To Polymorphia" - rodzaj wariacji, wykorzystujących specyficzne techniki gry na instrumentach smyczkowych, które Penderecki stosował w latach 60. Jak mówi ten ostatni, gitarzysta Radiohead nie wydał mu się twórcą z innego muzycznego świata. - To bardzo wrażliwy i ciekawy kompozytor. Jego muzyki słuchały moje dzieci i wnuczka, znałem go więc jako znakomitego gitarzystę - wyjaśnił
Po pięćdziesięciu latach od powstania, muzyka Pendereckiego nadal jest świeża i inspirująca. Wedle kompozytora to naturalne zjawisko powrotu do sztuki tej epoki: to samo dotyczy literatury, architektury czy malarstwa. To wręcz rodzaj mody. Upływ czasu sprawił jednak, że dla orkiestr muzyka z lat 60. stała się już klasyką i nie budzi takiego jak dawniej sprzeciwu.
- Kilkakrotnie spotkałem się z odmową wykonania tego utworu, i to przed koncertem - tak Krzysztof Penderecki wspominał próby wykonania "Polimorfii" na świecie. - Muzycy twierdzili, ze to niszczy instrumenty… Te odmowy dodawały mi tylko skrzydeł. Uważałem, że ja mam jednak rację! - podkreślił.