Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 17.08.2014

Rosyjski konwój jest już na granicy z Ukrainą

- Na granicę przyjechało: 16 białych Kamazów, jedna cysterna i jedna furgonetka dostawcza. Samochody stoją przed punktem kontrolnym. Przedstawicieli Czerwonego Krzyża nie ma - poinformował szef państwowej służby podatkowej Ukrainy Anatolij Makarenko.
Galeria Posłuchaj
  • Kijów twierdzi, że Rosja wciąż dostarcza separatystom broń i ostrzeliwuje ukraińskie posterunki. Relacja Pawła Buszko (IAR)
Czytaj także

Kilka godzin wcześniej przedstawiciele Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża poinformowali, że służby celne porozumiały się w sprawie szybkiego odprawienia tej grupy samochodów.

- Przedstawiciele służb granicznych i celnych Federacji Rosyjskiej i Ukrainy uzgodnili, że dokonają inspekcji pierwszej grupy ciężarówek z pomocą humanitarną. Będziemy obserwować ten proces - wpis tej treści pojawił się wczesnym popołudniem na profilu Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża na Twitterze.

Rosyjski konwój humanitarny ruszył z postoju w Kamieńsku Szachtyńskim ku granicy z Ukrainą - podała przed południem ITAR-TASS.
Organizatorzy konwoju zakładają, że w niedzielę do granicy podjedzie najpierw 16 KAMAZ-ów, lecz nie planuje się, aby ciężarówki przekroczyły tego dnia punkt kontroli na granicy. Według rosyjskich dziennikarzy, kolejne ciężarówki będą opuszczać parking w grupach, by nie powodować problemów na przejściu.

Jak przypomina ITAR-TASS, Rosja wysłała konwój 12 sierpnia spod Moskwy. W jego skład wchodzi około 290 ciężarówek, które wiozą 1800 ton pomocy humanitarnej dla wschodniej Ukrainy. Chodzi między innymi o agregaty prądotwórcze różnej mocy, a także 400 ton różnych odmian kaszy, 340 ton konserw mięsnych, 30 ton soli, 100 ton cukru, 60 ton konserw mlecznych, 0,8 tony herbaty, 679,5 tys. butelek wody, 62,4 ton odżywek dla dzieci, 54 tony sprzętu medycznego i lekarstw, 12,3 tys. śpiworów.
(źródło: RUPTLY/x-news)

W sobotę szef regionalnej delegacji Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) w Federacji Rosyjskiej, na Ukrainie, Białorusi i w Mołdawii Pascal Cuttat poinformował, że Moskwa i Kijów osiągnęły porozumienie w sprawie szczegółów przejazdu przez ukraińskie terytorium rosyjskiego konwoju.
Według niego, reprezentanci MKCK dokonają inspekcji ładunku jeszcze na terytorium Rosji. Organizacja chce też, by w każdej ciężarówce wjeżdżającej na Ukrainę był pracownik Czerwonego Krzyża.

Rosyjskie media zapewniają, że przedstawiciele MKCK mają możliwość zajrzenia do dowolnej ciężarówki. Co więcej, wszystkie ciężarówki mają być prześwietlone przy pomocy specjalnego detektora należącego do rosyjskich służb celnych. Pozwala zeskanować ładunek i wykryć wszelkie niepożądane ładunki.
Telewizja Rossija-24 poinformowała, że Ukraina uznała przewożony przez ciężarówki towar za pomoc humanitarną. - Deklaracje celne zostały wysłane do Kijowa i teraz należy oczekiwać ich akceptacji - podkreślono w reportażu rosyjskiej telewizji. Wcześniej podała ona, że według niepotwierdzonych informacji, Kijów nalega, aby konwój był podzielony na mniejsze kolumny. W pierwszej grupie miałoby jechać nie więcej niż 30 samochodów, zaś w kabinach ciężarówek powinni być tylko kierowca i przedstawiciel Czerwonego Krzyża.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny>>>

Moskwa od dawna alarmowała, że na terenach gdzie toczą się walki między separatystami a ukraińską armią jest bardzo trudna sytuacja. - Na południowym wschodzie Ukrainy doszło do zakrojonej na wielką skalę katastrofy humanitarnej. Tysiące ludzi zginęły, setki tysięcy zostały uchodźcami, tracąc wszystko. To wielkie nieszczęście - mówił kilka dni temu Władimir Putin .

Światowi przywódcy wskazują jednak, że to działania Moskwy doprowadziły do tej sytuacji. Mocne słowa padły podczas niedawnych obrad Rady Bezpieczeństwa ONZ. - Rosyjskie siły pokojowe na Ukrainie to oksymoron - stwierdziła amerykańska ambasador przy ONZ Samantha Power. Według niej, "na każdym kroku w tym kryzysie Rosja sabotuje pokój".

- Wszelka dalsza jednostronna interwencja Rosji na terenie Ukrainy, w tym pod pozorem dostarczenia pomocy humanitarnej, byłaby całkowicie nie do przyjęcia i głęboko niepokojąca, i byłaby uważana za inwazję na Ukrainę - ostrzegała.

Kijów po raz kolejny poinformował w niedzielę, że Rosja dostarcza separatystom broń i ostrzeliwuje ukraińskie posterunki. Jak mówił rzecznik ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Andrij Łysenko - w ciągu ostatniej doby zza rosyjskiej granicy znów wjechały transporty broni przeznaczone dla separatystów. Przez kontrolowany przez bojówki odcinek granicy w okolicach miejscowości Diakowe wjechały m.in. trzy systemy wyrzutni rakietowych "Grad".
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa poinformował także o naruszaniu ukraińskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie samoloty bezzałogowe. Ukraińskie wojsko - według danych Rady Bezpieczeństwa - w ciągu ostatniej doby kilkanaście razy wchodziło w otwartą walkę z separatystami. Również w stolicach regionu: Ługańsku i Doniecku. W Ługańsku odbito zajęty wcześniej posterunek milicji i zawieszono na nim ukraińską flagę.
Andrij Łysenko podkreślił także, że tam gdzie walki toczą się w punktach zamieszkałych przez ludność cywilną ukraińska armia nie używa ciężkiej broni.

Kreml zaprzecza. - Wiele razy mówiliśmy, że broni tam nie dostarczamy - oświadczył Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Rosji w wywiadzie dla rozgłośni radiowej "Mówi Moskwa".

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

IAR/PAP/asop

''