Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Klaudia Dadura 11.07.2018

Obchody 75. rocznicy rzezi wołyńskiej. "Polsko-ukraińskie pojednanie musi być oparte na prawdzie"

O potrzebie pamięci o ludobójstwie i polsko-ukraińskim pojednaniu opartym na prawdzie mówili uczestnicy warszawskich obchodów 75. rocznicy Krwawej Niedzieli. W rocznicę tej tragedii, w której na Wołyniu jednego dnia zginęło około 8 tysięcy Polaków, obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. 

W liście do uczestników uroczystości na stołecznym Skwerze Wołyńskim prezydent Andrzej Duda przypomniał swoją niedawną wizytę na Ukrainie, gdzie uczcił ofiary rzezi wołyńskiej. Jak podkreślił, zbrodnia wołyńska miała przynieść efekt czystki etnicznej. 

"Nie może być usprawiedliwienia dla nikogo z inicjatorów i sprawców tej ludobójczej masakry. Żadna tego rodzaju zbrodnia nie może być przemilczana ani pominięta, nie powinna pozostać bez moralnego osądu i potępienia" - napisał prezydent. Andrzej Duda zaznaczył również, że prawda o zbrodni wołyńskiej nie zagraża polsko-ukraińskim więziom. "Jest ona potrzebna, abyśmy mogli sobie trwale ufać i wzajemnie liczyć na siebie" - dodał.

Według prezydenta, prawda o polskiej historii powinna być również wysłuchana na arenie międzynarodowej. "Nie głosimy tam rachunku polskich krzywd, ale dajemy wyraz przekonaniu, że tylko otwarte nazwanie zła złem stwarza perspektywę dobrego jutra" - przekonywał Andrzej Duda.

"Nie spocznę, dopóki każdy okrutnie zamordowany nie zostanie upamiętniony"

Natomiast premier Mateusz Morawiecki mówił, że jego rząd nie zrezygnuje z odzyskania prawdy o każdym zamordowanym na Kresach. - Obiecujemy wam drodzy rodacy, którzy leżycie gdzieś tam, na tamtej ziemi okrutnie pomordowani w bezimiennych czy nazwanych grobach, że nie spoczniemy. I ja też składam takie zobowiązanie w tym miejscu, że nie spocznę do czasu, aż ta cała prawda nie zostanie wyjaśniona i każdy z tych okrutnie zamordowanych nie zostanie upamiętniony - deklarował szef rządu. Premier mówił też, że zbrodnia wołyńska była bezprecedensowa w historii Polski. Jak stwierdził, była to "zbrodnia okrutnego ludobójstwa". 

Nawiązując do kwiatu lnu, jako symbolu pamięci rzezi wołyńskiej, Mateusz Morawiecki mówił, że tak jak len kwitnie bardzo krótko, to w tak samo krótkim czasie z powierzchni ziemi znikały polskie osady na Kresach. - Len używany był wtedy na tamtych ziemiach do leczenia ran, te rany - rany pamięci i rany niepamięci można leczyć tylko na fundamencie pełnej prawdy, o tamtym czasie, o tamtych okrutnych zbrodniach - powiedział premier. 

"Możemy tylko prosić Boga, by ludobójstwo nigdy i nigdzie się nie powtórzyło" - napisał z kolei w liście prezes PiS Jarosław Kaczyński. Były premier, podobnie jak prezydent i szef rządu, podkreślił też znaczenie postaw Ukraińców, którzy ratowali Polaków przed zbrodnią wołyńską. W swoim liście Jarosław Kaczyński odniósł się też do przyczyn zbrodni sprzed 75 lat. W jego ocenie, jedną z nich był niemiecki oraz bolszewicki totalitaryzm.

"Te dwie nihilistyczne siły obrały sobie za cel zniszczenie starego świata, ustanowienie nowego ładu moralnego, czyniącego cnotę ze zbrodni, popełnionej - w pierwszym przypadku - w imię czystości rasowej, a w drugim czystości klasowej oraz sankcjonującego masowe ludobójstwo" - napisał prezes partii rządzącej. 

"Do tej pory niewielu przeprosiło za Wołyń"

Szef Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk podkreślał, że rzeź wołyńska była klasycznym ludobójstwem. - Ludobójstwo takie samo jak ludobójstwa, których symbolem stały się piece krematoryjne niemieckich obozów koncentracyjnych i doły śmierci w katyńskim lesie. To było ludobójstwo, niestety nierozliczone, niestety nie do końca napiętnowane i niestety ludobójstwo, za które do tej pory tak wielu jeszcze nie przeprosiło - mówił minister Kasprzyk. 

Prezes Instytutu Pamięci Narodowej doktor Jarosław Szarek zaznaczał, że prawda o ludobójstwie wołyńskim po latach wychodzi na jaw. - Ta prawda miała być ofiarą teraźniejszości, ale tak się nie stało, bo prawda zawsze zwycięża - podkreślił szef IPN, zaznaczając dokonania środowisk kresowych. Jak zadeklarował, Polacy pamiętają i będą pamiętać o tych, którzy zginęli nie w walce, a tylko dlatego że nie chcieli porzucić swych domów. 

Szczepan Siekierka, szef Stowarzyszenia Upamiętnienia OfiarZbrodni Ukraińskich Nacjonalistów, dziękował władzom za ustanowienie 2 lata temu święta państwowego upamiętniającego ofiary ludobójstwa na Wołyniu. Jak podkreślił, nieprawdą jest jakoby prawda historyczna miałaby szkodzić polskiej racji stanu. 

- My, rodziny zamordowanych i kresowiacy, nie obciążamy ludności ukraińskiej i ich potomków za tak okrutne mordy dokonywane na naszych rodakach, a jedynie ukraińsko-banderowskich ludobójców oraz tych, co jeszcze dzisiaj utożsamiają się z ideologią gloryfikatorów tzw. UPA - podsumował Szczepan Siekierka.

Wspomnianio dramat rodzin wymordowanych na Wołyniu

Na Skwerze Wołyńskim licznie zgromadzili się dziś także członkowie rodzin ofiar ludobójstwa sprzed 75 lat. Stanisław Tomaszczuk z Hrubieszowa wspominał dramat swojej babci i jej dzieci zamordowanych w Szurach w dawnym powiecie włodzimierskim. - To był ostatni weekend sierpnia 1943 roku, noc z soboty na niedzielę, dom otworzyła babcia z dzieckiem na rękach, a dziadek ze stryjem nocowali w stodole i wszystko widzieli. Babcia tylko wyszła i wzięła dziecko na ręce, uważając, że nie zaczepią jej, a oni wzięli dziecko i zabili o studnię a ją siekierą - mówił Stanisław Tomaszczuk. 

Rodziny pomordowanych przyszły nie tylko uczcić zabitych, ale też po to by domagać się prawdy. "Państwo ukraińskie oficjalnie nie chce uznać tych zbrodni za fakt, w związku z tym musimy się tego domagać" - mówił jeden z uczestników obchodów Józef Gałka. 

Według szacunków polskich historyków, w czasie II wojny światowej na Wołyniu i w Małopolsce ukraińscy nacjonaliści zamordowali do 100 tysięcy Polaków. W akcjach odwetowych mogło zginąć od 10 do 12 tysięcy Ukraińców.

kad