W centrali codziennie podliczana jest liczba deklaracji od osób, które zdecydowały się dalej oszczędzać w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Do końca ubiegłego tygodnia takie oświadczenie przesłało 196 579 osób. - To dramatycznie mało. Są niewielkie szanse, że uda się przekroczyć poziom 600-700 tys. - ocenia Michał Sadrak, analityk Open Finance, który był gościem Polskiego Radia 24.
OFE czy ZUS: wybór przez zasiedzenie
- To w pewien sposób pokazuje postawę wobec emerytury. W wielu przypadkach nie jest to świadoma decyzja, a zaniechanie. To pokazuje, że nie do końca wierzymy, czy też mamy świadomość, że na giełdzie jesteśmy w stanie ugrać nieco więcej. Oczywiście można mieć spore wątpliwości, czy przechodząc do OFE faktycznie jesteśmy w stanie uzyskać większą emeryturę. Ale nawet z czystej przekory warto pomyśleć o OFE - dodaje.
Oficjalna ulotka nie pomaga
Tymczasem w oddziałach Zakładu Ubezpieczeń Społecznych można znaleźć półki pełne oficjalnych ulotek opisujących OFE. Ale raczej nie pomogą one przyszłym emerytom. Są napisane urzędowym językiem i zawierają trudne do rozczytania wzrosty matematyczne. Odstraszać może już sam tytuł — „Informacja, o której mowa w art. 191 ustawy z dnia 28 sierpnia 1997 r. o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych”.
OFE czy ZUS? Nikt w tym wyborze nie pomoże >>>
Później dowiemy, się, że „Fundusz może dokonywać inwestycji wyłącznie w kategorie lokat określone w art. 141 ustawy z dnia 28 sierpnia 1997 roku o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych [dalej: Ustawa]. Dopuszcza się lokowanie aktywów Funduszu we wszystkie ustawowo dozwolone kategorie lokat…”
Dalej trafimy na wzór, którego początek na wydruku pozostaje nieczytelny.
- Są dwie strony medalu. Zawsze narzekamy, że regulaminy są długie. Ten jest wyjątkowo krótki, dzięki wielu odniesieniom do ustawy. Mimo wszystko powinno to być lepiej wyjaśnione, jeśli OFE chce zachęcić klientów do pozostania - uważa Michał Sadrak. I zaznacza, że to grząski grunt dla towarzystw emerytalnych, ponieważ taka informacja może zostać potraktowana jako reklama.
Krzysztof Rzyman