Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 23.01.2014

Gaz łupkowy jest poszukiwany w Polsce bez żadnej kontroli

Eksperci alarmują – państwo polskie nie ma w praktyce żadnej kontroli nad poszukiwaniami gazu łupkowego. Resort środowiska tego nie robi, wójtowie nie mają do tego prawa, a fachowcy z państwowych instytutów wykonują płatne zlecenia na rzecz koncernów poszukiwawczych.
Nikt nie kontroluje przebiegu poszukiwań gazu łupkowego w Polsce.Nikt nie kontroluje przebiegu poszukiwań gazu łupkowego w Polsce.Glowimages.com
Posłuchaj
  • Marek Kryda z Instytutu Spraw Obywatelskich w Łodzi mówi o braku kontroli nad poszukiwaniami gazu łupkowego w Polsce /Dariusz Kwiatkowski, Radiowa Jedynka/
Czytaj także

Jak wynika z raportu NIK, koncerny poszukiwawcze mają pełną swobodę na terenach  eksplorowanych. Jednocześnie powołane do kontroli instytucje państwowe nie mają pieniędzy ani na etaty kontrolerów, ani na same kontrole. Raport NIK opisywał, że w ministerstwie środowiska sprawami koncesji, w tym ich kontroli i weryfikacji, zajmowały się raptem…3 osoby.

Co najgorsze, podkreśla Marek Kryda z Instytutu Spraw Obywatelskich w Łodzi, na pytanie dlaczego kontrolą zajmuje się tak mała liczba urzędników, NIK usłyszał, że po prostu nie ma na to pieniędzy.

Ministerstwo środowiska nie kontroluje poszukiwań gazu łupkowego

Tymczasem tak mała obsada w resorcie środowiska sprawiła, że nikt  w nim nie sprawował funkcji kontrolnych wobec poszukujących gazu łupkowego koncernów. Wiele z nich tymczasem, jak wykazała praktyka, nie dysponowało potencjałem wykonawczym ani  finansowym pozwalającym na efektywne poszukiwania.

Stąd, mimo że wydano jak dotychczas na poszukiwania ponad 2 mld zł, to aby stwierdzić jakie są zasoby gazu łupkowego w Polsce trzeba będzie czekać, przy tym tempie prowadzenia odwiertów ,ponad 12 lat – podaje NIK.

Samorządy mogą tylko zaakceptować sposób i miejsce odwiertów

Jak mówi Marek Kreda, w Litowie i w wielu innym miejscowościach w Polsce władze samorządowe nie mają właściwie nic do powiedzenia jeżeli przychodzi inwestor i mówi, gdzie dokona odwiertu. - Wójt ma raptem dwa tygodnie na zapoznanie się z tym wnioskiem i może to tylko zatwierdzić – mówi ekspert. Nie może tego oprotestować, nie może nawet pytać dlaczego tu a nie gdzie indziej będą prowadzone wiercenia – podkreśla Marek Kryda.

Państwowy Instytut  Geologiczny nie kontroluje, za to wykonuje zlecenia na rzecz firm poszukiwawczych

Do tego dochodzi bierność państwowych instytucji. W Państwowym Instytucie Geologicznym nie wyodrębniono nawet oddzielnej komórki zajmującej się przeprowadzaniem kontroli poszukiwań i odwiertów gazu łupkowego.

Za to, jak mówi Kryda, specjaliści z Państwowego Instytutu Geologicznego nie ukrywają, że wykonują umowy zlecenia czy pracowali dla wielu firm paliwowych i górniczych. - W związku z czym trudno sądzić, że są bezstronni – podkreśla Kryda.

Polskie wydanie „drzwi obrotowych”

Przypomina, że w raporcie NIK ujawniono, że nawet w resorcie środowiska jeden z trzech pracowników zajmujących się gazem łupkowym, przeszedł do firmy poszukiwawczej i w niej pracował. – Na zachodzie to się nazywa „drzwi obrotowe”, gdy pracownicy przechodzą z instytucji państwowych do biznesu.  – Tym, który na tym traci, jest państwo – podkreśla Kryda.

Jest jeszcze Wyższy Urząd Górniczy. Tu jak wynika z kontroli NIK, z 34 kontroli przeprowadzonych przez tę instytucję, tylko jedna dotyczyła gazu łupkowego. – Jeżeli tak ma wyglądać nadzór nad tego typu działalnością, która przecież może spowodować duże szkody w środowisku i wymaga przecież ogromnych inwestycji, to przyszłość nie wygląda różowo – komentuje Marek Kryda.

Dariusz Kwiatkowski, jk