Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 12.03.2014

Dywersyfikacja dostaw gazu: Polska przegra z Niemcami

Jak mówi Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliwowego, pomysł stworzenia unijnej polityki gazowej wobec Rosji nie ma szans powodzenia, dywersyfikacja dostaw błękitnego paliwa z Kataru do naszego kraju oznacza wprowadzenie systemu gospodarki wojennej, korzyści ze sprowadzenia tańszego gazu łupkowego z USA pochłoną olbrzymie koszty transportu.
Ceny gazu importowanego ze Stanów Zjednoczonych będą niższe od rosyjskiego, ale różnica nie będzie bardzo dużaCeny gazu importowanego ze Stanów Zjednoczonych będą niższe od rosyjskiego, ale różnica nie będzie bardzo dużaGlowimages.com
Posłuchaj
  • Ekspert rynku paliwowego Andrzej Szczęśniak tłumaczy, dlaczego Polska ma niewielkie szanse na tańszy gaz niż Niemcy /Robert Lidke, Polskie Radio/
Czytaj także

Wspólne zakupy gazu od Rosji przez Unię Europejską, i to w tej samej cenie mają być sposobem na bezpieczeństwo energetyczne krajów Unii i niższe ceny gazu – o tym rozmawiał premier Donald Tusk z kanclerzem Niemiec Angelą Merkel.

Pytany o szanse na wprowadzenie w życie tego projektu, Andrzej Szczęśniak stwierdził, że - jest to projekt bardzo ambitny, a po brukselsku ambitny oznacza bardzo nierealny.

Unii nie uda się wspólnie kupować gazu

Przypomniał, że Unia już do tego projektu podchodziła przy próbie wejścia na rynek Morza Kaspijskiego właśnie w takiej postaci, czyli wspólnego europejskiego przedsięwzięcia wielu firm naftowych i gazowych. Jak zauważył, to została ocenione jako naruszające zasady konkurencji europejskiej. - Wszak Unia ma być konkurencyjna, a tu proponuje się powstanie jakiegoś molocha pachnącego monopolem, generalnie nie do przyjęcia przez kraje Unii Europejskiej – mówi Szczęśniak.

Jak widać, stwierdził Szczęśniak, to zostało już przetrenowane i wygląda, że projekt jest już dosyć nieaktualny.

Unia w sprawach energetycznych nie tworzy wspólnoty

Jak zauważa ekspert, Unia europejska nie stanowi monolitu energetycznego, o czym świadczą różne ceny płacone za gaz rosyjski przez poszczególne kraje. Różnice dochodzą nawet do kilkunastu procent.

Każdy kraj Unii ma suwerenność energetyczną, której będzie bronił

Ale, jak mówi Szczęśniak, Unia w sprawach energetycznych to nie wspólnota, to sklejenie różnych rynków, ponieważ państwa członkowskie mają suwerenność w sprawach energetycznych. Poddają się naciskom Unii w sprawach energii odnawialnej, natomiast co do podstawowego swojego miksu energetycznego, podpisywania kontraktów, mają suwerenność. I jak podkreśla Szczęśniak, nie zanosi się aby te kompetencje zostały przeniesione w najbliższym czasie na Unię.

- Proszę sobie wyobrazić, kto decydowałby czy będą elektrownie jądrowe, czy nie – to będą Francuzi czy Niemcy – pyta Szczęśniak. Jak mówi, wszyscy zdają sobie sprawę, że nie ma wspólnej polityki energetycznej Unii ze względu na różne miksy energetyczne, i chociażby ze względu na różną politykę wobec Rosji – mówi ekspert.

Jak Niemcy radzą sobie z uzależnieniem od dostaw gazu

Ekspert odniósł się też do sformułowania „uzależnienie” od gazu rosyjskiego przez kraje Unii, z których np. Niemcy sprowadzają tylko 30 proc. zużywanego gazu, a kraje które leżą bliżej, w tym i Polska, kupują go z Rosji zdecydowanie więcej.

- Niemcy zastępują słowo „uzależnienie” określeniem „współzależność”. I polega to, według nich na tym, że Rosjanie owszem dostarczają gaz i ropę naftową, ale to są tylko surowce, produkty nieprzetworzone. Natomiast Niemcy wysyłają do Rosji samochody, urządzenia, maszyny, technologie i na tym świetnie zarabiają. Niemcy dzięki temu, podkreśla ekspert, mają prawie zrównoważony bilans handlowy.

Unia prowadzi politykę „do Rosji”, Polska – „od Rosji”

Oczywiście Polska ma zupełnie inną sytuację w stosunkach handlowych, gdyż przytłacza nas olbrzymia wartość importu gazu i ropy naftowej – podkreśla Szczęśniak.

Natomiast niemiecki model jest bardziej sprawny i stąd oficjalna wykładnia rządu niemieckiego nie mówi o współpracy, ale o strategicznym partnerstwie. Unia ma też podobne zapisy o partnerstwie energetycznym z Rosją. Jak widać, podkreśla Szczęśniak, Unia ma politykę do Rosji, my mamy od Rosji.

Gaz katarski oznacza wprowadzenie gospodarki wojennej

Pytany o perspektywy sprowadzania gazu skroplonego z Kataru, Szczęśniak stwierdza, że jest to polityka bardzo niekonkurencyjna. – Jeśli sprowadzimy gaz katarski, to będzie on o prawie połowę droższy od rosyjskiego. Czyli dywersyfikacja polegająca na kupowaniu dużo droższego gazu, nie przemawia do nikogo w gospodarce rynkowej – mówi Szczęśniak. - To jakaś gospodarka wojenna, której wystrzegają się Niemcy – mówi Szczęśniak.

Niemcy są potentatem gazowym w centrum Europy ze względu na dobre stosunki z Rosjanami – podkreśla Szczęśniak.

Litwa ma jeszcze gorszą sytuację od Polski

Mówiąc o Litwie, która zdecydowała się na budowę terminalu gazu skroplonego, Szczęśniak przypomniał, że kraj ten przy wchodzeniu do UE został zmuszony do zamknięcia elektrowni atomowej. To spowodowało trzykrotny wzrost cen prądu, przy jednoczesnym wzroście importu gazu rosyjskiego. Ponadto w przypadku terminalu zastosowano model drogiego przerabiania tego gazu na statkach oraz przymus kupowania tego gazu przez podmioty krajowe. To, jak mówi Szczęśniak, typowe elementy gospodarki wojennej.

Wracając na polskie podwórko - podaje przykład nieopłacalności gazu katarskiego. – Jeśli go będziemy chcieli sprzedać producentom nawozów sztucznych, a jego cena będzie o połowę wyższa od gazu rosyjskiego, to przecież oni się na to nie zgodzą, bo musieliby podnieść ceny swoich produktów – mówi Szczęśniak. Czyli kupując droższy gaz podkopywalibyśmy konkurencyjność polskiej gospodarki, mówi Szczęśniak.

Skroplony gaz z USA wcale nie będzie dużo tańszy od gazu rosyjskiego

Odnosząc się do kwestii możliwości sprowadzania skroplonego gazu łupkowego z USA, proponowanego przez niektórych ekspertów, zauważa, że mimo, iż ten gaz byłby trochę tańszy od katarskiego, to nie jest to dobre rozwiązanie.

Wylicza, że owszem gaz amerykański jest tańszy na poziomie hurtowym, trochę tańszy od gazu rosyjskiego, ale koszty transportu LNG są bardzo wysokie.

-  Jeśli policzymy koszt  w cenie hurtowej w Stanach i dodamy do tego koszty upłynnienia, transportu i degazyfikacji, to ten gaz wychodzi bardzo drogo – mówi Szczęśniak. Przypomina, że koszty transportu z tak odległych krajów, jak Stany Zjednoczone, są bardzo wysokie.

Stąd Szczęśniak nie zakłada, że ten gaz zastąpi gaz rosyjski, bo to jest gaz LNG, a nie gaz ziemny.

Jak z tego wynika, Niemcy będą mieli z Rosji tańszy gaz, my będziemy mieli droższy i nie wygramy konkurencji z nimi – mówi Szczęśniak.

Robert Lidke