Większość załogi Kompanii Węglowej wróciła do pracy po tygodniowym przestoju. Pracownicy stracili na nim finansowo i martwią się, że to była tylko przygrywka do zwolnień i zamykania kopalń. Jak informował zarząd Kompanii Węglowej na hałdach zalega ponad 5 mln ton węgla. Ta ogromna nadprodukcja przedawców węgla nie dziwi.
Według Zygmunta Sikorskiego, właściciel zakładu opału w Sulejówku, przyczyną takiego stanu rzeczy są przede wszystkim wysokie ceny polskiego węgla. Jak wskazuje Sikorski, polskie składy kupują rosyjski surowiec, który jest tańszy od tego sprzedawanego przez Kompanię Węglową o około 300 zł na tonie.
Węgiel z importu gorszej jakości
Sikorski przyznaje, że tańszy węgiel importowany bywa gorszej jakości niż polski. Nie zmienia to jednak faktu, że wiele rodzimych firm decyduje się na jego import, właśnie ze względu na cenę.
Za bardzo rozbudowana sieć dilerów
Firmom opałowym zakup surowca od Kompanii Węglowej utrudnia również rozbudowana sieć dilerów. Nie można bowiem kupić węgla bezpośrednio w Kompanii. Trzeba się zatem liczyć z marżami narzucanymi przez dilerów, uważa Sikorski.
Liczy się tylko cena
Firmy opałowe decydują się na zakup tańszego węgla zagranicznego również z tego względu, że jak się okazuje, dla klientów indywidualnych nie ma znaczenia, skąd kupowany przez nich do ogrzewania gospodarstw domowych węgiel pochodzi. Dla nich liczy się tylko cena surowca.
Na rynku coraz trudniej
Pobyt na węgiel stopniowo spada. Jak ocenia Sikorski, co roku da się zauważyć spadek sprzedaży tego surowca.
Rozwiązaniem problemu z zalegającym węglem Kompanii Węglowej, mówi Sikorski, mogłoby być obniżenie jego ceny. Dzięki temu, nawet pomimo zakończenia sezonu grzewczego, węgiel znalazłby nabywców.
Nowy prezes Kompanii Węglowej Mirosław Taras zapowiedział, że w ciągu kilku tygodni zarząd przedstawi wstępny program dla spółki, który umożliwi w przyszłości unikanie problemów, w jakich znalazła się obecnie.
Justyna Golonko, awi