Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Petar Petrovic 26.04.2015

Gigantyczna kara finansowa, podział spółek, sprzedaż części aktywów. Gazprom może wiele stracić na konflikcie z KE

- Przedstawienie zarzutów Gazpromowi przez KE jest tylko jednym krokiem w mogącej trwać jeszcze kilka lat batalii. Paradoksalnie gigantyczne kary finansowe dla koncernu wcale nie muszą być najlepszym rozwiązaniem dla poszkodowanych państw - wskazują źródła w UE.
Gigantyczna kara finansowa, podział spółek, sprzedaż części aktywów. Gazprom może wiele stracić na konflikcie z KEgazprom.com
Posłuchaj
  • Komisja Europejska stawia formalne zarzuty rosyjskiemu Gazpromowi - relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR)
  • Wojciech Jakóbik, analityk rynku energetycznego: Komisja Europejska kończy z dyktatem Gazpromu (IAR)
  • Wojciech Jakóbik, analityk rynku energetycznego: Polska może zyskać na decyzji Komisji Europejskiej o postawieniu formalnych zarzutów Gazpromowi, choć nie od razu (IAR)
  • Doktor Piotr Wawrzyk, europeista z Uniwersytetu Warszawskiego: Gazprom czeka dotkliwa kara finansowa (IAR)
  • Doktor Piotr Wawrzyk: działania Gazpromu nie mają już znaczenia, kary nie uniknie 9IAR)
  • Kończy się dyktat rosyjskiego koncernu w Europie, Gazprom czeka dotkliwa kara finansowa. Tak zgodnie mówią analitycy energetyczni, z którymi rozmawiała Informacyjna Agencja Radiowa. Komisja potwierdziła, że Gazprom nieuczciwie zawyżał ceny za gaz w Europie Środkowo-Wschodniej. O szczegółach Tomasz Majka (IAR)
  • Kommiersant: zarzuty KE wobec Gazpromu nie takie straszne - relacja Włodzimierza Paca z Moskwy (IAR)
Czytaj także

Komisja Europejska przedstawiła w środę formalne zarzuty wobec rosyjskiej spółki o nadużywanie monopolistycznej pozycji na rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej. To wynik prowadzonego od jesieni 2012 roku postępowania.

Jego zakończenia nie można się spodziewać jednak szybko. Jak wskazało w rozmowie z PAP źródło w KE, zanim dojdzie do wymierzenia kary, toczyć się może jeszcze bardzo długi proces. Formalnie Gazprom ma teraz 12 tygodni na odniesienie się do przesłanego mu przez Komisję oświadczenia o zastrzeżeniach (statement of objections) do jego praktyk. Potem koncern może poprosić o wysłuchanie w KE.

Unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager, która podjęła decyzję o przedstawieniu zarzutów, podkreślała, że Komisja jest gotowa na negocjacje z rosyjskim gigantem. Jesteśmy otwarci na zobowiązania ze strony Gazpromu - zaznaczył rozmówca PAP z KE.

Decyzja o karze

Jeśli Gazprom nie przekona Brukseli, że działania, które sam zaproponuje, naprawią sytuację (a do tej pory nie przekonał), wówczas rozpocznie się proces decyzyjny ws. kary. Zanim jednak do tego dojdzie, trzeba jeszcze zweryfikować dowody. KE nawet nieoficjalnie nie chce mówić, ile może potrwać cały ten proces. Z rozmów PAP z dyplomatami wynika jednak, że końca postępowania nie można się spodziewać wcześniej niż za rok.

Kara dla Gazpromu może być gigantyczna, bo wynosząca aż do 10 proc. rocznego obrotu. W praktyce może to być do 10 mld dolarów. "To nie byłoby najlepsze rozwiązanie, bo oni sobie wtedy wrzucą to w cenę gazu i na końcu zapłacą za to odbiorcy" - ocenił zajmujący się tą tematyką dyplomata w Brukseli.

KE może jednak wymusić na rosyjskim koncernie zmiany niekorzystnych umów, podział niektórych spółek (np. spółek zależnych) czy sprzedaż części aktywów. "To mogłoby być naprawdę bolesne dla Gazpromu" - przekonuje rozmówca PAP.

Daleka droga

Niezależnie od tego, na jakie działania zdecyduje się KE, do ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy jest jeszcze daleka droga. Decyzję KE, która zakończy formalne postępowanie, Gazprom może zaskarżyć do Trybunału Sprawiedliwości. Tak zrobił np. Mastercard, który chciał podważyć decyzję KE nakazującą firmie zlikwidowanie prowizji intercharge od transgranicznych transakcji.

Po decyzji sadu, na którą być może trzeba będzie czekać nawet dwa lata, może nastąpić apelacja. Jeśli do niej dojdzie, opóźni to zakończenie sprawy o kolejny rok. W praktyce potyczki KE z Gazpromem mogą trwać aż do 2020 r.

Nie oznacza to jednak, że już wcześniej nie nastąpią korzystne z punktu widzenia Polski zmiany. Na Gazprom zadziałał np. arbitrażowy straszak podczas renegocjacji kontraktu z Polską, gdy w lutym 2012 r. nasz PGNiG złożył przed Trybunałem Arbitrażowym pozew przeciw Gazprom Export. Jego przedmiotem była m.in. zmiana warunków cenowych w kontrakcie długoterminowym na dostawę gazu, który zawarto we wrześniu 1996 roku. Gdy Gazprom zgodził się na zmianę warunków, PGNiG wycofał pozew.

Rosyjskie Ministerstwo Energetyki po publikacji środowej decyzji KE wyraziło nadzieję, na "konstruktywne rozwiązanie tej kwestii" na drodze konsultacji.

"Decyzja dekady z punktu widzenia Polski"

Przedstawienie zarzutów przez KE rosyjskiemu Gazpromowi to z polskiego punktu widzenia decyzja dekady - uważa b. szef resortu skarbu Mikołaj Budzanowski. Rosyjska spółka nie będzie jednak skora do zapłacenia kary - ocenia Piotr Kasprzak z Hermes Energy Group.
Zdaniem b. ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego z punktu widzenia polskich interesów Komisja Europejska podjęła jedną z ważniejszych decyzji w ostatniej dekadzie. - KE potwierdziła naszą ocenę o nadużywaniu pozycji dominującej przez Gazprom. Dobrze, że po kilku latach ktoś obiektywnie to ocenił i będzie domagał się konsekwencji prawnych i finansowych. Czas bezczynności się skończył - powiedział Budzanowski.

Jak zauważył Budzanowski, decyzja KE ma implikacje prawne, czyli będzie prowadziła do zmiany obowiązujących kontraktów gazowych tak, by dostosować je do wymogów prawa unijnego. - Po drugie, pozostanie do rozstrzygnięcia kwestia okresu między 2004 a 2011 r., kiedy to umowy te funkcjonowały i gaz był dostarczany do krajów UE w oparciu o nieuczciwe praktyki. To jest bardzo interesujące, bo to nie dotyczy tylko jednego roku, tylko wielu lat, od momentu wejścia do UE nowych krajów. Warto podkreślić, że we wszystkich trzech głównych zarzutach pojawia się Polska, jako kraj, który w największym stopniu był poszkodowany przez nieuczciwą politykę cenową Gazpromu w okresie objętym przedmiotem badania, czyli od momentu wejścia Polski do UE - powiedział.

Zwrócił uwagę, że decyzja KE będzie miała wpływ na renegocjacje długoterminowego kontraktu, jakie w ramach tzw. okna negocjacyjnego prowadzi z Gazpromem spółka PGNIG. - Chodzi przede wszystkim o formułę kształtowania ceny, która jest przedmiotem renegocjacji. W związku z tym jest to dla nas korzystny moment. Nawet jeśli Gazprom nie zgodzi się z tym, co zarzuciła mu KE, i polska strona będzie zmuszona zwrócić się do arbitrażu, to dzięki decyzji KE zdobywamy bardzo cenne argumenty, trzeba podkreślić - obiektywne argumenty instytucji unijnej - uważa Budzanowski.

Pytany o możliwość nałożenia na rosyjskiego monopolistę kary finansowej, Budzanowski nie wykluczył takiej możliwości. - Jeśli KE stwierdza, że była prowadzona nieuczciwa polityka cenowa i przedstawia dowody, że Polska jest jednym z pięciu poszkodowanych krajów z największym wolumenem gazu (ok. 10 mld m. sześc.), to ktoś powinien za to ponieść konsekwencje finansowe - powiedział.

Bloomberg: cena gazu spadnie w przyszłym roku o 30 proc.

Źródło: Bloomberg/x-news

Eksperci o zarzutach dla Gazpromu: dotkliwej kary finansowej nie uniknie

Kończy się dyktat rosyjskiego koncernu w Europie, Gazprom czeka dotkliwa kara finansowa. Tak zgodnie mówią analitycy energetyczni.

Wojciech Jakóbik, analityk energetyczny przyznaje, że Polska może zyskać na tej decyzji, choć nie od razu. Gazprom musi uwzględnić europejskie prawo antymonopolowe. Ten proces będzie trwał, ale jedno jest pewne, że czasy dzikiej działalności rosyjskiego koncernu w naszej części świata kończą się - przekonywał.

Doktor Piotr Wawrzyk, europeista z Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę, że wyrok jest efektem postępowania, które rozpoczęło się jeszcze przed pogorszeniem wzajemnych relacji Unii Europejskiej z Rosją. Politolog przekonuje, że Moskwa decyzję Komisji będzie tłumaczyła kolejną "walką polityczną".

Z kolei Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uważa, że rosyjski gigant nie jest skory do kompromisu. Ekspert przekonywała, że Bruksela sięgnęła po bardzo mocne argumenty wobec Gazpromu. - Wspólne reguły konkurencji są najsilniejszym instrumentem jakim dysponuje Komisja Europejska - zauważa.

Mikołaj Budzanowski, były minister skarbu państwa: Polska może skorzystać na tranzycie gazu na Ukrainę.

Źródło: Newseria

Kommiersant: zarzuty KE nie takie straszne

Rosyjski dziennik “Kommiersant” ocenia, że rezultaty trzyletniego postępowania Komisji Europejskiej wobec Gazpromu, są "formalnym przykryciem do gotowości dogadania się".
Zdaniem komentatora dziennika, rezultatów tych z nadziejami oczekiwano w wielu państwach Europy i trwogą w Moskwie. Z jednej strony okazały się bardziej łagodne niż mogłyby być, z drugiej - Gazprom już wcześniej zaczął korygować swoją politykę tam, gdzie spodziewał się najpoważniejszych zastrzeżeń. Autor publikacji pisze, że w efekcie oskarżenie o zawyżanie cen, które "powinno być zasadniczym", obecnie jest "najbardziej wątpliwym".

Twierdzi też, że zdecydowane stanowiska obu stron są jedynie "formalnym przykryciem do gotowości dogadania się". Jednak - jego zdaniem - dialog może utrudnić polityka, która za nimi stoi.

Gazeta, powołując się na swoje źródło, pisze, że Gazprom widzi w Europie oddzielne rynki gazowe, zaś Bruksela uważa, że istnieje już jeden rynek gazowy Unii Europejskiej.
- Dlatego Bruksela będzie kontynuować nieoficjalne starania, aby rosyjski gaz dla wszystkich państw Wspólnoty był dostarczany mniej więcej w jednej cenie i postępowanie wobec Gazpromu daje realne możliwości dla osiągnięcia tego celu - pisze "Kommiersant".

IAR/PAP, awi, pp