Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 12.12.2016

Ceny ropy rosną, ale w 2017 r. mogą „utknąć” na 50 dolarach za baryłkę

Ceny ropy mogą rosnąć do końca roku, a w 2017 r za baryłkę tego surowca możemy zapłacić w okolicach 50 dolarów – uważają analitycy TMS Brokers.
Wideo
  • Dlaczego, mimo obecnego wzrostu cen ropy, w przyszłym roku może ona "utknąć" na poziomie 50 dolarów za baryłkę, tłumaczy Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
Posłuchaj
  • Dlaczego, mimo obecnego wzrostu cen ropy, w przyszłym roku może ona "utknąć" na poziomie 50 dolarów za baryłkę, tłumaczy Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
Czytaj także

Dziś za baryłkę ropy WTI płaciło się 54 dolary, po 5-procentowym wzroście. Była to reakcja na decyzję producentów ropy niezrzeszonych w kartelu OPEC, o zmniejszeniu wydobycia.  

Teraz wszystko zależy od tego, na ile te deklaracje zostaną spełnione.

– Sam kartel OPEC wielokrotnie zobowiązywał się do utrzymywania niższych poziomów wydobycia, a potem każde państwo realizowało własną politykę, aby jak najwięcej wycisnąć z rynku – zauważa Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers.

 – Jeżeli chodzi o samą Rosję, której udział, mówi się, że zwiększa wiarygodność porozumienia, to z jednej strony minister ds. ropy zapowiada, że Rosja ograniczy wydobycie o 300 tys. baryłek dziennie, z drugiej strony, rosyjskie firmy naftowe mają ambitne plany zwiększenia produkcji. Dopiero na przełomie stycznia i lutego zobaczymy więc pierwsze sygnały, jak faktycznie wygląda wydobycie w tych państwach, które zadeklarowały się je ograniczać – ocenia ekspert.

Na razie inwestorzy wierzą w realizację porozumienia. Gdy tylko pojawią się pierwsze wątpliwości, na ile wydobycie może być redukowane, wtedy będzie można zapomnieć o wzrostach cen ropy.  

Zdaniem Konrada Białasa, tak ambitne plany redukcji wydobycia, jakie zapowiedziano, nie będą realizowane.

– Trzeba pamiętać, że Stany Zjednoczony nie wzięły udziału w porozumieniu. Ropa z łupków może być nowym dostarczycielem podaży na rynek, szczególnie, że tak bardzo wspierany jest sektor naftowy przez nowego prezydenta Donalda Trumpa. To może trochę niwelować plany redukcji globalnej podaży. Stąd spodziewamy się, że wahania w okolicach 50 dolarów za baryłkę to będzie główny scenariusza na 2017 rok – mówi analityk.

Większa cena ropy nie oznacza automatycznych podwyżek na stacjach benzynowych

Wzrosty cen ropy nie przełożą się automatycznie na podwyżkę cen paliw.

– Sama cena ropy nie ma tak dużego udziału w cenach paliw, tutaj dochodzą wszelkie podatki, które mocniej wpływają na te wahania – wyjaśnia ekspert i dodaje, że wpływ wzrostu cen ropy na ceny paliw w pierwszej kolejności będzie odczuwany z powodu umocnienia się dolara wobec złotego. Natomiast sam wzrost cen ropy w cenach paliw odczujemy z jakimś miesięcznym opóźnieniem.

Większa cena ropy oznacza wzrost kosztów w gospodarce i inflację

Analityk podkreśla, że ceny ropy mają wpływ nie tylko na ceny paliw, ale też na ceny w gospodarce. Paliwa wchodzą w koszty transportu, a to przekłada się na wyższe ceny m.in. żywności. ​

Karolina Mózgowiec