Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 23.04.2014

Oskładkowanie umów zleceń: komu pomoże, komu zaszkodzi

Na rynku pracy mamy w tej chwili trzy problemy: wysokie bezrobocie, niskie płace i rosnącą liczbę osób zatrudnionych w gospodarce bez umów o pracę, szczególnie ludzi młodych. Związkowcy brutalnie mówią, że jeśli pracodawców nie stać na płacenie godziwych pensji, to powinni zamknąć swoje firmy.
Coś nie działa na linii przejścia z systemu edukacji na rynek pracy.Coś nie działa na linii przejścia z systemu edukacji na rynek pracy.Glow Images/East News
Posłuchaj
  • Oskładkowanie umów ma swoje uzasadnienie, a przede wszystkim należy uporządkować ten segment rynku pracy, ze względu na to, że rodzi on nieuczciwe praktyki w zakresie konkurencji - powiedział w Radiowej Jedynce Grzegorz Baczewski z Konfederacji Lewiatan. (Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W urzędach pracy będzie „doradca klienta”, a tym klientem może być zarówno osoba bezrobotna jaki pracodawca. Jest to zmiana sposobu myślenia – wyjaśniał w Polskim Radiu 24 Piotr Palikowski, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami. (Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Jeżeli dla przedsiębiorcy jedynym sposobem na zwiększenie zysków jest obniżenie płacy pracowników, to trudno go ocenić jako dobrego przedsiębiorcę – powiedziała w Radiowej Jedynce Anna Grabowska, doradca Forum Związków Zawodowych.(Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Obecnie aż 75 proc. młodych ludzi pracuje na umowy terminowe – powiedziała w Radiowej Jedynce Anna Grabowska, doradca Forum Związków Zawodowych.(Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dyrektorzy wojewódzkich urzędów pracy zaznaczają, że w ich opinii ustawa o promocji zatrudnienia została spóźniona – powiedziała w Radiowej Jedynce Anna Grabowska, doradca Forum Związków Zawodowych.(Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Oskładkowanie umów może być problemem dla branży budowlanej, ponieważ są to sprawy kosztotwórcze, a kontrakty zazwyczaj nie przewidują tych kosztów – powiedział w Polskim Radiu 24 Wojciech Trojanowski z zarządu Strabaga.(Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Nie powinno być takich luk, które pracodawcy wykorzystują, aby płacić mniej pracownikom, aby nie płacić składek, co się odbija kosztem ich emerytury – powiedział w Radiowej Jedynce Jan Rutkowski, ekonomista z Banku Światowego. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia).
  • To w szkołach zawodowych, w technikach, są tworzeni absolwenci, którzy rynkowi pracy nie są potrzebni – powiedział w Radiowej Jedynce Lech Antkowiak zastępca dyrektora Urzędu Pracy m.st. Warszawy. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia).
Czytaj także

Ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy czeka już tylko na podpis Prezydenta RP. W dokumencie tym przewidziano m.in. specjalne programy dla osób młodych, bezrobotnych i tych po 50. roku życia, premiowanie urzędników za osiągane efekty – czyli za szybkie i efektywne znajdowanie zatrudnienia, a także nowe narzędzia wsparcia dla poszukujących pracy i pracodawców, takie jak bony stażowe czy granty na telepracę.

Pracodawcy: usprawnienie działania urzędów pracy

Czy rynek pracy w Polsce jest zepsuty – przypomnijmy, że stopa bezrobocia według danych GUS wynosiła w lutym 13,9 proc., co oznacza, że bez pracy było ponad 2 mln 255 tys. osób.

– Rynek pracy w Polsce jest zepsuty, o czym świadczy nie tyle stopa bezrobocia, co wskaźnik zatrudnienia, który wynosił w ubiegłym roku 65 proc., i na 28 krajów Unii, mieliśmy 20 miejsce względem tego wskaźnika. To znaczy, że 35 proc. osób w wieku produkcyjnym nie ma na rynku pracy, nie pracują bądź są bezrobotne – wyjaśnia Grzegorz Baczewski z Konfederacji Lewiatan.

W tej chwili za mało ofert pracy trafia do urzędów pracy i stąd taki upowszechniony pogląd, że tych miejsc pracy nie ma, a one są, ale nie są ujawniane w przestrzeni publicznej. Pracodawcy muszą sobie sami radzić z rekrutacją pracowników, często robią to w sposób nieformalny, czyli poza ogłoszeniami w przestrzeni publicznej.

– Chcemy przekonać pracodawców, że sprawniejsze służby zatrudnienia będą w stanie pomóc im, tak żeby taniej i skuteczniej znajdować pracowników – dodaje ekspert Lewiatana.

Z tym związana jest także potrzeba zmiany sposobu komunikacji urzędów pracy. W urzędach, zgodnie z proponowanym projektem, będzie „doradca klienta”, a tym klientem może być zarówno osoba bezrobotna, jaki pracodawca. Jest to przede wszystkim zmiana sposobu myślenia.

Bariery zatrudniania młodych

Na rynku pracy mamy do czynienia z paradoksem, ponieważ z jednej strony występuje stosunkowo wysoka stopa bezrobocia, a jednocześnie pracodawcy, którzy poszukują nowych pracowników nie mogą znaleźć pracowników o odpowiednich kompetencjach. Wynika z tego, że coś nie działa na linii przejścia z systemu edukacji na rynek pracy.

Nie chodzi jedynie o złe przygotowanie edukacyjne czy nietrafione kierunki kształcenia, ale o brak podstawowego doświadczenia, czyli praktyk, staży już w trakcie studiów. Żeby młody absolwent nie przychodził do pracy zupełnie „zielony”.

–  W krajach, które lepiej poradziły sobie z tym problemem, jest np. system kształcenia dualnego (Niemcy, Dania, Austria), oparty na innej filozofii przygotowywania młodych ludzi. Najpierw praktyka, patrzymy i uczymy się jak to wygląda w praktyce, a dopiero potem ktoś to tłumaczy, mówi jak to działa czyli dobudowuje teorię. W Polsce jest odwrotnie – mówi Piotr Palikowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami.

Jest ustawa, ale skąd finansowanie

Dyrektorzy wojewódzkich urzędów pracy, którzy będą realizowali zmienione przepisy ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, zaznaczają że będą mieli kłopoty finansowe, jeżeli chodzi o realizowanie tej ustawy. W ich opinii została ona spóźniona. Środki finansowe, które mieli w tym roku przeznaczone z Funduszu Pracy, wiele urzędów już w znacznym stopniu wykorzystało, a są tacy, którzy już wszystko zagospodarowali, i dlatego na realizację nowych zadań, które teraz dopiero przyjdą, nie będą mieli środków.

– Jest także problem z ogromną liczba rozporządzeń, aktów wykonawczych, które będą musiały być do tego jeszcze dopracowane i to też przedłuży czas, a oni nadal będą musieli środki z Funduszu Pracy wykorzystywać. Jeśli chodzi o FP, to Forum oraz pracodawcy walczyli o te zamrożone środki, które miały być przeznaczone na aktywizację zawodową – podkreśla Anna Grabowska z Forum Związków Zawodowych.

Kosztów ciąg dalszy

Ustawa reguluje pewną część tego rynku, natomiast głównie chodzi o zbudowanie platformy współpracy, ponieważ problemy rynku pracy, są na różnym poziomie. To nie tylko pomoc osobom bezrobotnym czy przeciwdziałanie bezrobociu, a więc programy stażów i praktyk.

Proponowane są także inne rozwiązania, jak profilowanie pomocy. Ustawa przewiduje trzy grupy bezrobotnych: o wysokim poziomie aktywności w poszukiwaniu pracy; grupę, która wymaga wsparcia w powrocie do pracy po przerwie, i oddalonych od rynku pracy, czyli ci którym brakuje motywacji do tego, żeby znaleźć zatrudnienie. I bez odpowiednich środków finansowych niewiele będzie można zrobić.

Związkowcy: najważniejsza wysokość płacy minimalnej

Jednak dominującym problemem dla związków zawodowych jest zagadnienie płacy minimalnej. Opowiadają się oni za jej podwyższeniem, ale czy wtedy pracodawcy będą zwiększać zatrudnienie?

– Jeżeli dla przedsiębiorcy, który jest profesjonalistą na rynku, jedynym sposobem na zwiększenie własnych zysków a ograniczenia kosztów – jest obniżenie płacy pracowników, to trudno go ocenić jako dobrego i dobrze rokującego przedsiębiorcę. Powinien on tak umieć wypracować zysk, od tego jest profesjonalistą, żeby godziwie zapłacić pracownikowi, który będzie kupował towary jego kolegi, z drugiej strony jakiś zysk dla siebie wypracować, bo nikt nie odmawia mu prawa do wypracowania zysku. Muszą być rozmaite sposoby, na pewno jest to innowacyjność. Powinni na to zwrócić uwagę, ponieważ to im pozwala wytworzyć lepsze towary, chętniej kupowane – uważa Anna Grabowska z Forum Związków Zawodowych.

Pracodawcy, według związkowców – albo płacą mało pracownikom na etacie, albo proponują pracę na podstawie umów o dzieło lub umów zleceń. Po to, aby mieć jak najniższe koszty. Jednak wówczas pracodawca ma może niskie koszty, ale słabo opłacani pracownicy nie są dobrymi konsumentami – nie tworzą popytu na rynku.

Ale czy wyższe płace, które otrzymywaliby pracownicy, w jakiś sposób wpływałyby na rynek i tworzyłyby popyt oraz w efekcie miejsca pracy?

– Gdyby podnoszenie płac było receptą na wzrost gospodarczy, to wszyscy by je podnosili, a tego nie widać. Jest taki kraj w Europie, który nadmiernie podnosił płace – Grecja – i teraz możemy zobaczyć, czym to się skończyło. Nie można pompować ponad wzrost produktywności, to musi być powiązane. Inaczej gospodarka zawsze to odczuje – podkreśla Baczewski.

Płaca minimalna a wskaźnik zatrudnienia

Związkowcy z innego związku, z Solidarności chcą podniesienia płacy minimalnej do poziomu 50 proc. średniej płacy, jeśli wzrost gospodarczy będzie wyższy niż 3 proc. To oczywiście nie może się podobać pracodawcom.

– To nie jest tak, że się nie podoba. Trzeba zwrócić uwagę, że ręczne podnoszenie pewnych wartości, które powinny być ustalane na rynku, będzie miało konsekwencje. Jeżeli płaca minimalna będzie rosła zbyt szybko, będzie ustalona zbyt wysoko, to będzie to skutkować zmniejszeniem zatrudnienia – tłumaczy Grzegorz Baczewski z Lewiatana.

Analiza, którą 2 lata temu przygotowało MPiPS wskazywała, że optymalny poziom płacy minimalnej, który nie rodzi negatywnych skutków dla wskaźnika zatrudnienia, w odniesieniu do płacy przeciętnej, to jest 41 proc., co powoduje że mamy najwyższy poziom zatrudnienia, przy możliwie najwyższym poziomie płacy minimalnej.

Nie ma w UE takiego kraju, który miałby poziom wynagrodzenia minimalnego na poziomie 50 proc., i nie ma także kraju, który by ustalał to w taki sposób.

– To rynek powinien decydować. Po to jest koncepcja płacy minimalnej, żeby te ustalenia nie były zbyt niskie, ale ręczne sterowanie i przyjmowanie odgórnych progów może być bardzo rujnujące dla gospodarki – dodaje Baczewski.

Choć sama płaca minimalna – jest ustalana arbitralnie. Określa to ustawa, podobnie jak tempo jej wzrostu. W ostatnich latach ta płaca wzrastała dość szybko. Mamy najszybciej rosnącą płacę minimalną ze wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej, mamy wyższą płacę minimalną niż np. Czechy, mimo że Czesi mają wyższy poziom PKB na mieszkańca.

Jeśli nie płaca minimalna, to ograniczona płaca kadry kierowniczej

Kolejny pomysł związkowców, tym razem z OPZZ, to ograniczenie wysokości płacy kadry kierowniczej. Chodzi o to, aby najlepiej opłacana osoba firmie zarabiała maksymalnie osiem razy więcej niż najgorzej zarabiający pracownik.

– W kategoriach żartu, jest to świetny pomysł, żeby pozbyć się z Polski tych lepiej wykształconych pracowników, którzy tam będą szukać pracy, gdzie ktoś im zaproponuje więcej niż ośmiokrotność, jeżeli taka jest ich wycena rynkowa. Te dwa pomysły, ręcznego sterowania, to pomysły z minionej epoki, kiedy miało to decydować o wysokości płac czy cen – podkreśla Grzegorz Baczewski

Dodatkowo, te propozycje mogą się obrócić przeciwko samym pracownikom. Określanie takich progów może bardzo destabilizować rynek pracy. A powinien on funkcjonować jak zwykły rynek, a tylko w pewnym ograniczonym zakresie winien być regulowany.

Eksperci popierają oskładkowanie umów zleceń

Rząd już przyjął projekt ustawy, który zakłada oskładkowanie umów zleceń. Jan Rutkowski, ekonomista z Banku Światowego uważa, że to jest dobre pociągnięcie.

– Na pewno podniesienie kosztów pracy, a oskładkowanie temu służy, może spowodować, że część pracodawców będzie mniej skłonna zatrudniać nowych pracowników, szczególnie z tych grup, które mają ciężką sytuację na rynku pracy. Z drugiej strony – uważam, że to jest konieczność. Nie powinno być takich luk, że pracodawcy wykorzystują możliwości, aby płacić mniej pracownikom, aby nie płacić za nich składek, co ma wpływ na ich emerytury. Jest to jakaś forma nadużywania swojej pozycji rynkowej. Mam nadzieję, że ten efekt do mniejszej skłonności do zatrudniania nie będzie duży, szczególnie że może być zrównoważony przez wyższą aktywność gospodarczą – dodaje ekspert z Banku Światowego.

To może być szansą przede wszystkim dla młodych pracowników, rozpoczynających swoją karierę zawodową.

Szansa dla zdrowej konkurencji

Regulacje nowej ustawy o promocji zatrudnienia to konieczny ruch, ale ryzykowny. Podjęty w dobrym momencie, bo na początku poprawiającej się sytuacji gospodarczej

– Konfederacja Lewiatan poparła ten projekt rządowy. Oskładkowanie umów ma swoje uzasadnienie, a przede wszystkim należy uporządkować ten segment rynku pracy, ze względu na to, że rodzi on nieuczciwe praktyki w zakresie konkurencji. Ci, którzy korzystają z tego typu rozwiązań, są w stanie zaoferować niższe ceny, ale te praktyki są niestety wymuszane przez takie zjawiska, jak stosowany w prawie o zamówieniach publicznych mechanizm najniższej ceny, będący głównym kryterium wyboru oferty – ocenia nowe rozwiązania Grzegorz Baczewski.

Rząd, instytucje publiczne organizują przetargi, gdzie decyduje kryterium najniższej ceny i w efekcie okazuje się, że wygrywają ci, którzy nadużywają prawa, oferując umowy zlecenia i płacąc niskie stawki pracownikom, przez co mają niższe koszty.

– Niestety, tak. Ci którzy chcieliby zachować się uczciwie, po prostu przegrają przetarg. Konfederacja Lewiatan wspólnie z innymi organizacjami pracodawców, OPZZ popiera projekt zmian w prawie zamówień publicznych, które by wymuszało kryterium zatrudnienia na podstawie umów o pracę ze strony oferentów, jeżeli charakter pracy tego wymaga oraz żeby podstawą kalkulacji kosztów pracy była co najmniej płaca minimalna – dodaje ekspert.

Umowa zlecenie? Tylko wyjątkowo

A jaka część pracujących powinna być zatrudniona na umowach zlecenia? – To musi być marginalne zjawisko. Umowy zlecenia mają swój charakter i prace zlecane w ten sposób są potrzebne, i te umowy są potrzebne, ale w tej chwili jest to nadużywane. Mówi się o ok. 900 tys. osób, które w ten sposób pracują, to jest za dużo – ocenia Grzegorz Baczewski.

Przede wszystkim powinno się to ograniczać poprzez kontrole w zakresie formalności zatrudnienia.

Małgorzata Byrska

''