Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Grażyna Raszkowska 27.05.2014

Pracownicze Programy Emerytalne nie ruszą do przodu bez rządowego wsparcia

Spada zainteresowanie Pracowniczymi Programami Emerytalnymi. Szkoda, bo zdaniem ekspertów, stanowią bardzo dobrą i wygodną formę oszczędzania. Jedną z najważniejszych przyczyn braku popularności PPE jest to, że od wpłaconej przez pracodawcę składki na konto emerytalne pracownika, trzeba zapłacić podatek dochodowy.
Zasada o regularnym odkładaniu, powinna funkcjonować w każdym gospodarstwie domowym, bo nie wiadomo co się może wydarzyć.Zasada o regularnym odkładaniu, powinna funkcjonować w każdym gospodarstwie domowym, bo nie wiadomo co się może wydarzyć.foto: Glow Images/East News
Posłuchaj
  • Pracownicze Programy Emerytalne tworzą pracodawcy, którzy chcą być atrakcyjnym przedsiębiorcą dla swoich pracowników – mówił w Radiowej Jedynce Paweł Sawicki, dyrektor Departamentu Licencji Ubezpieczeniowych i Emerytalnych w Komisji Nadzoru Finansowego./Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Produkty zachęcające do oszczędzania muszą być łatwe do zastosowania przez pracodawcę i z wyraźną, widoczną od samego początku korzyścią dla pracownika – podkreślał w PR 24 Marcin Dyl, prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Pracowniczy Program Emerytalny, to jest bardzo dobry produkt i jeśli pracodawca go proponuje, należy z niego skorzystać – mówi Marek Bucior, wiceminister pracy i polityki społecznej./Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • W 2015 roku będziemy mogli zaobserwować skutek wprowadzenia nowych rozwiązań dotyczących IKZE – mówi Marek Bucior, wiceminister pracy i polityki społecznej./Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Zdajemy sobie sprawę, że nie każdy ma możliwość dokonywania wpłat dodatkowego oszczędzania na starość, ale ci, którzy mają powinni korzystać z takich rozwiązań – mówi Marek Bucior, wiceminister resortu pracy i polityki społecznej./Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
Czytaj także

Dane wyraźnie wskazują, że przed PPE jeszcze daleka droga do kariery. W przedsiębiorstwach na koniec 2013 roku działało 1070 PPE, a uczestniczyło w nich około 375 tysięcy pracowników, co oznacza tylko 2 procent ubezpieczonych.

Tymczasem jak mówi Marek Bucior wiceminister pracy i polityki społecznej, PPE to bardzo dobry produkt, który pozwala oszczędzać na emeryturę.

W trzecim filarze możemy dobrowolnie oszczędzać na emeryturę na kontach IKE, IKZE oraz Pracowniczych Programach Emerytalnych.

To pracodawca oferuje program

Dziś nie każdy chętny może przystąpić do pracowniczego programu emerytalnego.  – Warunkiem jest zatrudnienie u pracodawcy, który taki program dla swoich pracowników utworzy. Jeżeli chcemy samemu oszczędzać na dodatkową emeryturę, to wybieramy IKE lub IKZE, natomiast grupową formą oszczędzania na dodatkowe zabezpieczenie emerytalne są Pracownicze Programy Emerytalne – mówił w Radiowej Jedynce Paweł Sawicki, dyrektor Departamentu Licencji Ubezpieczeniowych i Emerytalnych w Komisji Nadzoru Finansowego.

Programów mniej, ale aktywa wyższe

–  Obecnie w Polsce jest 1070 Pracowniczych Programów Emerytalnych, a to oznacza, że o 24 mniej niż w ubiegłym roku – mówi gość Radiowej Jedynki. –  Z kolei wartość aktywów zgromadzonych w PPE wzrosła o 13 proc. w stosunku do ubiegłego roku i wynosi 9,4 mld zł.

Do programów przystąpiło 375 tys. osób, to jest więcej o 4, 7 proc. niż rok wcześniej. – Średnio uczestnik zgromadził na koncie 25,7 tys. zł, a rocznie pracodawca odprowadził dla pracownika 3 643 zł, co nie jest taką małą kwotą, bo jeśli podzielimy ją przez 12, to otrzymamy ponad trzysta złotych miesięcznie – podaje przedstawiciel KNF.

Korzyści dla firm

Składka podstawowa może wynosić do 7 proc. uposażenia pracownika. Nie jest ona ozusowana, czyli od tych środków, które pracodawca przeznacza na rzecz pracownika, nie płaci ZUS-u.

To ważne dla firm, ale o tym, czy pracodawca tworzy PPE decydują, zdaniem Pawła Sawickiego, inne argumenty.

– Decyduje to, że pracodawca chce być atrakcyjnym przedsiębiorcą dla swoich pracowników, w szczególności, jeśli jego konkurent ma taki program – mówi.

Jakie korzyści ma pracownik

Pracownik musi zapłacić podatek dochodowy od składki, którą pracodawca uiszcza na jego rzecz. – To może hamować tworzenie PPE – przyznaje dyrektor z KNF. Jednak podkreśla, że korzyści dla pracowników są takie, że zyskują oni dodatkowe środki na emeryturę, co biorąc pod uwagę niską tzw. stopę zastąpienia (emerytura może wynosić ok. 40 proc. ostatniego wynagrodzenia) po przejściu na emeryturę jest bardzo istotne.

Poza tym, przy wypłacie pieniędzy po osiągnięciu wieku emerytalnego, nie będzie się płaciło od nich podatku dochodowego. –  Środki zwolnione są z podatku dochodowego od osób fizycznych i  mamy też zwolnienie od zysków kapitałowych – podpowiada Paweł Sawicki.

Skąd więc ta mała popularność programów, także wśród pracowników? – Nawet jeśli pracodawca da im dziś 7 proc. wynagrodzenia jako przyszłą oszczędność emerytalną, to dziś muszą zapłacić od tej oszczędności podatek. A kiedy skorzystają z tych  pieniędzy? Za 40 lat. Przy niskich dochodach, pracownik z natury rzeczy patrzy na to, co ma dziś w portfelu, a nie na to, czego spodziewa się za ileś lat  – uważa prof. Tadeusz Szumicz ze Szkoły Głównej Handlowej.

Rozwiązaniem mogłyby być nowe zachęty finansowe, które motywowałyby pracodawców i pracowników do korzystania z programów.

– W przedsiębiorstwach, w których zostały utworzone PPE, średnio uczestniczy 80 proc. pracowników, ale są takie regiony, w których właśnie z powodów podatkowych, pracownicy nie przystępują do programów  – mówi Paweł Sawicki, dyrektor Departamentu Licencji Ubezpieczeniowych i Emerytalnych w Komisji Nadzoru Finansowego.

Rząd nie jest jednak chętny do udzielania znaczących ulg.

W przypadki IKZE można odliczyć od dochodu wpłatę, tj. ok. 4 tys. zł i wypłata z IKZE będzie opodatkowana podatkiem ryczałtowym w wysokości 10 proc. – Z danych na koniec 2013 r wynika, że w ramach IKZE zgromadzono tylko 120 mln zł, a to nie jest dużo – przytacza Paweł Sawicki. – Dla porównania, w IKE jest 4,3 mld zł, jest to wiec kwota istotnie wyższa, a i tak nie tyle, ile byśmy sobie życzyli – dopowiada.

Mniej podatków więcej uczestników

Może zadziałałyby jeszcze mocniejsze bodźce finansowe m.in. zwolnienie z podatku w momencie wypłaty środków. – Z teoretycznego punktu widzenia wydaje się, że dodatkowe zachęty podatkowe skłonią do uczestniczenia w programach emerytalnych – komentuje Paweł Sawicki.

Liczba stale spada

Pracownicze programy emerytalne są w Polsce bardzo mało popularne, a nawet można przyjąć, że cieszą się coraz mniejszą popularnością, bo ich liczba stale spada.

– Liczba programów od kilku lat oscyluje wokół tysiąca, w tej chwili tysiąc siedemdziesiąt przedsiębiorstw ma takie programy – wyjaśniał w PR 24 Marcin Dyl, prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.

Wśród nich są małe firmy, jak i takie, które liczą nawet 30 tys. pracowników.

Można się zastanawiać skąd bierze się tak małe zainteresowanie tymi formami oszczędzania i dlaczego te programy nie opłacają się ani pracodawcom, ani też samym pracownikom?

– Nie lubimy oszczędzać pieniędzy, a raczej wolimy je wydawać. Forma oszczędzania, jaką są Pracownicze Programy Emerytalne, pod niektórymi względami jest trudna do zastosowania – wyjaśnia Marcin Dyl.

Wiąże się zarówno dla pracodawców, jak i dla pracowników  z pewnymi zaletami, ale również ograniczeniami.

– Aby pracodawca stworzył taki program, musi go być na to stać. Czasami jest też tak, że program powstaje, bo pracownicy rozmawiają z pracodawcą i proponują, że zamiast podwyżek wolą zadbać o swoją przyszłość na emeryturze – mówi Marcin Dyl.

Dołożyć się muszą obie strony

–  To pracodawca opłaca składki, które są opodatkowane i zwolnione ze składek na ZUS. Z punktu widzenia pracownika – ma nieozusowaną składkę, ale musi od tego zapłacić podatek, bo jest to jego dochodem – wyjaśnia rozmówca.

Ekspert dodaje, że w praktyce jest tak, że czasami pracodawcy nie mają pieniędzy, by taki program stworzyć, a czasami pracownicy nie chcą płacić podatku, od kwot, których nie dostają do ręki. – Są one przekazywane do różnych instytucji finansowych i pracownik będzie mógł z nich skorzystać dopiero na emeryturze – mówi Marcin Dyl.

Wygodna forma oszczędzania

Być może dlatego trudno jest przekonać pracowników, by zgadzali się na taką wygodną, bo zorganizowaną przez pracodawcę, formę oszczędzania.

– Oszczędzanie jest pochodną sytuacji ekonomicznej. Najwięcej oszczędzają ci bardzo bogaci i ci bardzo biedni. Polacy są cały czas w procesie transformacji i starają się wokół siebie zgromadzić jak najwięcej dóbr. To konsumpcja i myślenie o czasie obecnym – uważa prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.

Zachęty na pewno by pomogły

Jednak sytuacja mogłaby się zmienić, gdyby pracownicy odczuli jakieś zachęty do oszczędzania, np. w postaci ulgi podatkowej. Byłoby to też z korzyścią dla państwa, nie od razu jednak, ale po pewnym czasie.

– W wyniku dyskusji, która przetoczyła się w naszym kraju o przyszłych emeryturach, uświadamiamy sobie, że będziemy mieli bardzo niskie świadczenia, takie na poziomie 30 – 35 proc. ostatniego wynagrodzenia i to łącznie z dwóch filarów – mówi Marcin Dyl.

Jednak od momentu uświadomienia sobie tego faktu, do momentu podjęcia decyzji o oszczędzaniu, może upłynąć sporo czasu.

Programy pracownicze miały być bazą III filaru

Kiedy pod koniec lat 90. ubiegłego wieku reformowany był system emerytalny w Polsce, wówczas pracownicze programy emerytalne miały stanowić podstawę dodatkowego oszczędzania na emeryturę. Jednak tak się nie stało.

– Kilka lat później pojawiły się możliwości oszczędzania w ramach trzeciego filaru w formie indywidualnej. Ta forma również nie od razu zadziałała – mówi prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.

– Produkty zachęcające do oszczędzania muszą być łatwe do zastosowania przez pracodawcę i z wyraźną, widoczną od samego początku korzyścią dla pracownika –   podkreśla Marcin Dyl.

I dodaje, że najważniejsze, by pracownik dbał o swoją przyszłość i emeryturę i aby w przyszłości nie stał się balastem dla państwa – podkreśla rozmówca PR 24.

Trzeba myśleć długofalowo

Zdaniem eksperta, gdy jest dobra sytuacja budżetowa, to podnoszą się głosy, że nie trzeba się martwić, bo pracownicy sami, we własnym zakresie będą oszczędzać, a jak sytuacja budżetu jest kiepska, wówczas mówi się, że państwa nie stać na budowanie takiego systemu.

– O budżecie myśli się najczęściej w kategoriach rok do roku, a to zbyt krótka perspektywa – wyjaśnia.

Również perspektywa wyborcza, czyli czteroletnia, nie do końca pomaga w budowaniu przez pracowników długoletnich systemów oszczędzania. – Przed wyborami łatwiej jest rozdawać coś, co od razu trafi do kieszeni podatnika, a z ulgi podatkowej korzysta się dopiero za rok, w zeznaniu podatkowym – mówi ekspert w PR 24. Natomiast prawdziwe efekty oszczędzania będą odczuwane dopiero po przejściu na emeryturę.

Firmy nie konkurują, bo rynek jest niewielki

Firmy finansowe, oferujące pracownicze programy emerytalne, słabo dziś między sobą konkurują.

– Przy tworzeniu pracowniczych programów oszczędnościowych, koszty organizacyjne, niezależnie od liczby pracowników, ponoszone są nie przez pracodawcę, ani pracowników, ale przez firmy finansowe, czyli banki, TFI i firmy ubezpieczeniowe – wyjaśnia gość PR 24.

Przy normalnym trybie funkcjonowania i zbierania składek, aby inwestycja finansowa w ogóle zaczęła zarabiać, musi minąć 7-8 lat.

Zdaniem eksperta firmy nie konkurują, bo nie ma rynku na tego typu usługi. – Jeżeli byłby zapewniony dopływ pieniądza, bo pracownicy oszczędzaliby z powodu ulg i zachęt, to konkurencja by się zwiększała – mówi Marcin Dyl.

W Polsce dominują małe i średnie firmy

Im większa grupa pracowników objęta zostaje programem, tym jest to dla danej instytucji finansowej korzystniejsze i tym krótszy potrzebny jest czas, by zwróciły się jej poniesione koszty. Jednak w Polsce mamy dominację firm małych i średnich, a nie takich, które zatrudniają np. 30 tys. osób. W małych firmach, ale i tych wielkich, pracodawcy zdecydowanie bardziej wolą dać  podwyżki, które pracownicy najczęściej na bieżąco konsumują, a nie odkładają na przyszłość.

W opinii prezesa Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami, oferowanie PPE powinno być przez pracodawców traktowane wręcz standardowo. Jednak pod takim warunkiem, że nie tylko pracownikowi, ale i pracodawcy będzie się to opłacało. Tym bardziej, że na Zachodzie osoby zmieniające pracę, bardzo często biorą pod uwagę to, czy firma oferuje im korzystny program emerytalny.

Sektor wykluczonych

– W Polsce nie istnieją programy emerytalne w jednostkach sektora finansów publicznych – mówi Marcin Dyl i dodaje, że zazwyczaj sektor publiczny w Europie czy na świecie mniej zarabia, ale czerpie satysfakcję finansową z dodatkowych bonusów, takich np. jak programy emerytalne dla pracowników.

Prezes zwraca też uwagę, że opłacalne jest odkładanie nawet małych kwot, rzędu 50 zł miesięcznie, byleby systematycznie i przez wiele  lat.

Robert Lidke, Halina Lichocka, Sylwia Zadrożna, Grażyna Raszkowska

''