Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 02.09.2014

Zadania dla nowego rządu: utrzymać wzrost gospodarczy i sprzyjać eksportowi

Nowy premier zastanie polska gospodarkę w dobrym stanie, bezrobocie spada, PKB rośnie. Jak podkreślają eksperci, do najważniejszych wyzwań dla nowego rządu, i wszystkich następnych, należy stabilizacja osiągniętego już wzrostu gospodarczego oraz działanie na rzecz korzystniejszych warunków dalszego rozwoju, w tym polskich rodzimych firm. Także na rynkach globalnych.
Trzeba stabilizować wzrost gospodarczy, który mamy. Może nie jest on bardzo wysoki, nie taki jak przed globalnym kryzysem, ale jest 3-proc.Trzeba stabilizować wzrost gospodarczy, który mamy. Może nie jest on bardzo wysoki, nie taki jak przed globalnym kryzysem, ale jest 3-proc. Glow Images/East News
Posłuchaj
  • Głęboka reforma finansów publicznych powinna być na początku kolejnej kadencji, bo wtedy jest najlepszy moment z punktu widzenia tzw. cyklu politycznego – podkreśla na antenie Radiowej Jedynki dr Jakub Borowski z SGH, główny ekonomista Credit Agricole.(Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Zdaniem Ryszarda Florka, prezesa firmy Fakro, który był gościem Polskiego Radia 24, firmy rodzime w dużo większym stopniu przyczyniają się do rozwoju danej wspólnoty, aniżeli firmy zagraniczne. (Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Prof. Witold Orłowski z Rady Gospodarczej przy premierze stwierdził na antenie Radiowej Jedynki, że teraz jest dobry czas na reformę finansów publicznych. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Przedsiębiorcy mają nadzieję, że nowy rząd zajmie się wprowadzeniem w życie deklaracji, które już padły – powiedział na antenie radiowej Jedynki Witold Michałek, ekspert BCC ds. gospodarki. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

– Trzeba stabilizować ten wzrost gospodarczy, który mamy. Może nie jest on bardzo wysoki, nie taki jak przed globalnym kryzysem, ale jest 3-proc. Jeśliby udało się go utrzymać, w perspektywie najbliższych lat, to byłoby dobrze, ponieważ wówczas sytuacja na rynku pracy będzie się poprawiać, będzie wzrost wynagrodzeń, wzrost konsumpcji, a o to właśnie chodzi – podkreśla na antenie Radiowej Jedynki dr Jakub Borowski z SGH, główny ekonomista Credit Agricole.

Dług publiczny i demografia

W istocie są dwa ważne elementy, które decydują o możliwościach rozwoju gospodarczego. Pierwszy to finanse publiczne. I tu trzeba nadal obniżać deficyt sektora publicznego, tak żeby stabilizować dług publiczny na poziomie zbliżonym do 50 proc., a następnie go obniżać. – I zapewne w takim kierunku postępują prace nad budżetem na przyszły rok – dodaje ekspert.

A drugie wyzwanie to kwestia demografii, jako problem długofalowy. Co można w tym zakresie zrobić? – Można przebudowywać system ulg prorodzinnych tak, żeby ten bilans demograficzny poprawić – wylicza dr Borowski. Choć wiadomo, że to nie jest jedyny czynnik, który wpływa na demografię.

Deklaracje zmian

O wielu tych zmianach mówił w swoim sejmowym wystąpieniu premier Tusk, np. o nowych ulgach dla rodzin wielodzietnych.

– To rozwiązanie zapewne będzie utrzymane. Natomiast pytanie brzmi, czy ten system dalej przebudowywać w taki sposób, żeby relatywnie większa pomoc trafiała do rodzin o niższych dochodach. Obecnie pomoc nie jest uzależniona od poziomu dochodów, a z kolei wiele rodzin nie może korzystać z tych ulg, ponieważ nie mają takich podatków – zastanawia się gość Radiowej Jedynki.

Zmiana zaproponowana przez premiera zmierza do wyeliminowania tego problemu. Ale jednak wciąż będziemy w systemie, w którym ulgi będą ryczałtowe, niezależne od poziomu dochodów.

Zasadniczy, ale delikatny problem

Trzeba ostrożnie poruszać się w tej materii, ponieważ pole manewru w finansach publicznych jest niewielkie. Celem jest obniżanie deficytu sektora finansów publicznych i dlatego na dużą ekspansję fiskalną, skutkującą mniejszymi dochodami z podatków, nie możemy sobie pozwolić.

Prof. Witold Orłowski z Rady Gospodarczej przy premierze stwierdził na antenie Radiowej Jedynki, że teraz jest dobry czas na reformę finansów publicznych. – Po okresie spowolnienia w zeszłym roku jest moment na to, żeby poprawić szybko stan finansów publicznych. I to tak wyraźnie poprawić, metodami które zapewniają jego trwałość i nie są szkodliwe dla wzrostu. Np. przyjrzenie się, gdzie państwo polskie wydaje niepotrzebnie pieniądze, a nie – gdzie można zwiększyć podatki. Oczywiście cały czas ten proces odbiurokratyzowywania gospodarki posuwa się bardzo, bardzo powoli, ale może teraz i dla niego zaświeci słońce – dodaje prof. Orłowski.

Przedsiębiorcy oczekują nowych rozwiązań

Firmy chcą zmian. W ustawie o swobodzie gospodarczej, w Ordynacji podatkowej,  czy też ułatwień w sądownictwie. Żeby było łatwiej i skuteczniej działać naszym firmom na rynku krajowym, i na rynkach zagranicznych.

Jednak cykl polityczny, fakt że mamy w przyszłym roku wybory, nie sprzyja aż takim modyfikacjom, np. w finansach publicznych. – Dlatego nie zgadzam się z prof. Orłowskim, i uważam, że jakiekolwiek zmiany, w krótkim okresie, zmierzające do poprawy salda finansów publicznych hamują wzrost gospodarczy. W krótkim okresie zwykle działają one negatywnie na popyt i hamują wzrost, a my jesteśmy w sytuacji, w której jednak mamy zagrożenia dla wzrostu, pochodzące z zewnątrz. I ze strefy euro, która ociera się  o deflację, gdzie jest co prawda ożywienie, ale raczej  mikre. I mamy niestabilną sytuację za naszą wschodnią granicą, a wstępny wpływ rosyjskiego embarga na wzrost gospodarczy w Polsce można oszacować na poziomie ok. 0,2 pkt proc., jeśli chodzi o tempo wzrostu PKB – komentuje dr Borowski.

W związku z tym jesteśmy w trudnej sytuacji, i to na czym trzeba się przede wszystkim skupić, to jest utrzymanie tego wzrostu gospodarczego w okolicach 3 proc.  – Głęboka reforma finansów publicznych, działania konsolidujące te finanse powinny być podejmowane na początku kolejnej kadencji, bo wtedy jest najlepszy moment z punktu widzenia tzw. cyklu politycznego – dodaje główny ekonomista Credit Agricole.

RPP a firmy

Wpływ na działalność gospodarczą przedsiębiorców, na ich chęć inwestowania ma dostępność i koszt kredytów. Czy Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy? Obecnie ta podstawowa, referencyjna wynosi 2,5 proc. I czy kredyty będą tańsze?

– Spodziewam się obniżki stóp procentowych we wrześniu, o 25 pkt bazowych, choć mam świadomość, że jestem w mniejszości. Natomiast jeśli tej obniżki nie będzie, to najprawdopodobniej będzie w październiku, miesiąc różnicy nie jest już aż tak istotny z punktu widzenia prowadzenia biznesu.  Ta obniżka jest już w cenach, tzn. już została uwzględniona przez rynki finansowe – podkreśla dr Jakub Borowski.

Ewentualna obniżka przełoży się na stawki WIBOR  w zauważalny sposób, choć 25 pkt bazowych to nie jest coś, co radykalnie zmieni sytuację. – I nie będzie to raczej początek głębokiego cyklu obniżek – dodaje ekspert.

Inwestorzy zagraniczni dbają o swoje interesy

Zdaniem Ryszarda Florka, prezesa firmy Fakro, który był gościem Polskiego Radia 24, oprócz niezbędnych reform w skali makro, kontroli stanu finansów publicznych, każdy rząd powinien przede wszystkim działać na rzecz wspomagania krajowych przedsiębiorców.

– Firmy rodzime w dużo większym stopniu przyczyniają się do rozwoju danej wspólnoty, aniżeli firmy zagraniczne. Ponieważ kiedy firmy zagraniczne wchodzą na rynek i inwestują, to przede wszystkim w celu sprzedaży swoich produktów, bądź żeby taniej wyprodukować, bądź żeby na tym rynku zarobić, ale z myślą o swojej wspólnocie ekonomicznej – podkreśla prezes Florek.

Korzystają np. z niskich kosztów pracy w Polsce, a to co jest najważniejsze w firmie, czyli np. marketing, zarządzanie finansami, to wszystko pozostaje w gestii ich macierzystego kraju. – Natomiast my, kupując ich produkty wyprodukowane w Polsce, oprócz podatków płacimy dodatkowo koszty korporacyjne, i budujemy ich wspólnotę gospodarczą – dodaje.

Eksportująca, rodzima firma globalna

Jednak w zamian – mamy pracę, budujemy popyt wewnętrzny, też dzięki temu, że zarabiamy w tych firmach zagranicznych, które są w Polsce.

– Zgadza się , ale jeśli ktoś jest głodny, to cieszy się z talerza zupy. Jednak Polacy są ambitni, i chcieliby już drugie danie i deser. I tu zaczyna być problem. Ponieważ te ciekawsze miejsca pracy, wyższe wynagrodzenia są związane właśnie z tym, żeby naszą wartość dodaną wyprodukowaną w kraju sprzedawać za granicę, żeby to inne wspólnoty pracowały na nasz dobrobyt, a nie tylko odwrotnie – podkreśla Ryszard Florek.

I do tego potrzebne są rodzime firmy globalne, tworzące know-how w Polsce. Jeżeli te przedsiębiorstwa do swoich zagranicznych oddziałów będą sprzedawały usługi wykonane w kraju, zarządzanie, marketing, know-how, technologie i zagraniczne spółki zapłacą za te usługi, to jest to źródłem dobrobytu.

– Bo najważniejsze, by jak najwięcej pieniędzy do Polski wpływało, czyli powinniśmy jak najwięcej eksportować, nie tylko produkty, ale też usługi, myśl techniczną, programy komputerowe, czy też usługi turystyczne. Ponieważ m.in. turystyka tworzy dodatkowo rynek wtórny, czyli handel, usługi – wylicza prezes firmy Fakro.

A  jedno miejsce pracy z biznesu podstawowego, to 5 dodatkowych miejsc pracy w biznesie wtórnym.

Specjalne Strefy Ekonomiczne nie sprzyjają

SSE rodzą pewną nierówność na rynku krajowym, ponieważ polscy przedsiębiorcy, działający już na rynku, nie korzystają z różnych ulg i zwolnień, z których korzystają np. inwestorzy zagraniczni w SSE. – A musimy konkurować. Dlatego strefy nie są dobrym rozwiązaniem dla rozwoju gospodarczego Polski, dla rodzimych firm – uważa prezes Florek.

Najlepszym sposobem, w jego opinii, na zwiększenie rozwoju gospodarczego byłby taki system podatkowy, jaki istniał w Niemczech po wojnie, polegający na tym, że jeśli firma zainwestowała połowę zysku w swój rozwój, to nie płaciła żadnych podatków. Podobnie było w Estonii. – I wtedy cała Polska byłaby Specjalną Strefą Ekonomiczną – dodaje.

Firmy a euro

Wstąpienie do euro jest dobre, ale po właściwym kursie. Gdybyśmy obecnie wchodzili, to po kursie niekorzystnym, nierynkowym, na który wpływ mają dotacje unijne, zadłużenie państwa, czyli złoty byłby za mocny – ocenia gość Polskiego Radia 24.

Dodatkowo sama informacja o wstąpieniu umocniłaby jeszcze złotego, i to mogłoby załamać nasz eksport, tak jak to było w Grecji czy w Hiszpanii.

I jeszcze jeden problem, jeśli jest narodowa waluta, to wyborcy szybko karzą polityków za błędne decyzje, bo natychmiast widać, że waluta się osłabia. Natomiast gdybyśmy byli w strefie euro, to ta kara może przyjść zbyt późno.

Sylwia Zadrożna, Robert Lidke, Justyna Golonko, Małgorzata Byrska


''