Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Grażyna Raszkowska 16.09.2014

Deflacja: ceny będą spadać co najmniej do końca tego roku

Ceny na sklepowych półkach lecą w dół kolejny miesiąc z rzędu. Główny Urząd Statystyczny podał w poniedziałek najnowsze dane dotyczące inflacji.
Deflacja: ceny będą spadać co najmniej do końca tego rokuGlow Images/East News
Posłuchaj
  • Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich, który był gościem radiowej Jedynki, zwraca uwagę na główne źródło deflacji: spadek cen żywności i paliw. /Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Adam Czerniak, główny ekonomista centrum analitycznego Polityka Insight, który był gościem PR 24, uważa, że deflacja w krótkim okresie może pozytywnie wpłynąć na popyt konsumpcyjny i na całą krajową gospodarkę./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Produkcja na całym świecie jest w tym roku duża i jest duży urodzaj – przypomina Piotr Bielski, starszy ekonomista Banku Zachodniego WBK./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Cena ropy na rynkach światowych wyraźnie spadła – mówi Piotr Bielski, starszy ekonomista Banku Zachodniego WBK./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Presja cenowa dotyczy tylko cen sprzedaży, natomiast koszty zakupu półproduktów rosną czy też spadają wolniej niż ceny dóbr finalnych – mówi Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP. /Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Spodziewam się, że w 2015 roku inflacja zacznie odbijać w górę – uważa Piotr Bielski, starszy ekonomista Banku Zachodniego WBK./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • W opinii Piotra Bielskiego z Banku Zachodniego WBK, taka inflacja nie powinna wzrostowi gospodarczemu zaszkodzić, wręcz przeciwnie, jest nawet szansa na to, że może pomóc. /Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Deflacja ma niekorzystny wpływ na działalność przedsiębiorstw w Polsce – mówi Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Zdaniem Piotra Bielskiego z Banku Zachodniego WBK są duże szanse na to, że inflacja utrzyma się poniżej zera do końca roku./Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
Czytaj także

Ekonomista Ryszard Petru, który był gościem radiowej Jedynki, zwraca uwagę na główne źródło deflacji: spadek cen żywności i paliw. – To nie jest zła deflacja. Ze złą mamy do czynienia wtedy, gdy firmy oczekują, że będzie w przyszłości gorzej i w związku z tym obniżają ceny. Tutaj mamy zupełnie inną sytuację. To czynniki zewnętrzne sprawiają, że Polakom zostaje więcej pieniędzy w kieszeniach.
Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w sierpniu 2014 r. w stosunku do lipca 2014 r. wyniósł 99,6. Ceny obniżyły się zatem o 0,4 proc. miesiąc do miesiąca i 0,3 proc. rok do roku. Żywność w skali roku potaniała o dwa procent.
Przedsiębiorcy widzą to inaczej
Z deflacją odczuwalną przez konsumentów mamy do czynienia dopiero od dwóch miesięcy, ale jeśli chodzi o przedsiębiorców – to od od kilku kwartałów.
–  Wyższy popyt, może w pewnych sytuacjach rekompensować straty ponoszone przez przedsiębiorców, ale generalnie, w większości przypadków, muszą oni schodzić z oferowanymi przez siebie cenami albo poniżej poziomu opłacalności, albo zbliżać się do tej granicy. Presja cenowa, wywierana na nich, jest jednostronna. Dotyczy tylko cen sprzedaży, natomiast koszty zakupu materiałów i półproduktów, wykorzystywanych do produkcji, albo rosną, albo spadają wolniej niż ceny dóbr finalnych – mówi Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP.
– To natomiast bardzo negatywnie oddziałuje na sprawozdania finansowe i na bilans przedsiębiorstw w ostatnim okresie – dodaje. Może się również przełożyć na mniejsze inwestycje.
–  Każda branża ma inną sytuację – komentuje Ryszard Petru. – Generalnie taka deflacja, z którą mamy teraz do czynienia, nie jest groźna dla gospodarki. Ważne jest oczywiście, jak długo będzie się utrzymywać. Jeśli potrwa ona kolejne kilka kwartałów, mogłoby to doprowadzić do sytuacji, w której Polacy przyzwyczajają się, że ceny spadają. Wtedy mogą być generowane niekorzystne dla klientów zachowania przedsiębiorców. Na razie jest to jednak raczej efekt tymczasowy – przekonuje ekonomista.
Jak długo będzie trwała deflacja w Polsce?
–  Ceny m.in. ropy czy żywności są trudne do przewidzenia, chociaż jedzenie zawsze tanieje w okresie letnim. Zaskoczeniem może być jedynie skala tych obniżek. Wraz z upływem czasu zobaczymy wzrost inflacji. Bardzo powoli będzie ona wracała do celu – komentuje Ryszard Petru.  
Czy deflacja to wieki problem dla budżetu państwa?
Zdaniem rozmówcy radiowej Jedynki na deflację trzeba spojrzeć z dwóch stron.
–   Z jednej strony deflacja nie stanowi problemu dla budżetu, dlatego że konsumpcja rośnie. Z drugiej zaś strony nominalne dochody, zwłaszcza z VAT, są niższe. Najgorsze w gospodarce jest to, co nas zaskakuje. Jeśli prognozujmy więc inflację na poziomie 1 - 2 proc., a potem mamy na poziomie zero, to oczywiście dochody są niższe – mówi.
Podkreśla również: zła dla gospodarki byłaby deflacja wynikająca ze słabości ekonomicznej. Gospodarka Polski ma się zaś całkiem dobrze w porównaniu z resztą Europy. Wzrost oscyluje w granicach 3 proc. – Niejeden europejski kraj marzyłby o takiej dynamice.
Pozostaje pytanie, o ile inwestycje unijne, które wchodzą w czwartym kwartale tego roku, przyspieszą tę dynamikę.
Ryszard Petru uważa, że zapisany w budżecie wzrost PKB o 3,4 proc. jest do osiągnięcia.
Natomiast nie widzi konieczności szybkich działań Rady Polityki Pieniężnej polegających na obniżce stóp procentowych (w projekcie budżetu przewiduje się obniżkę o 50 punktów bazowych).
Jednak zdania ekonomistów na temat obniżki stóp są podzielone.
Ważne jest rosyjskie embargo
W opinii Piotra Bielskiego, starszego ekonomisty Banku Zachodniego WBK, powodów spadków cen jest kilka, ale  ten najważniejszy to rosyjskie embargo na unijną żywność. Jego zdaniem są duże szanse, że inflacja utrzyma się poniżej zera do końca roku. Zakaz wwozu żywności do Rosji powoduje, że zalewa ona rynki europejskie.
–  Jednocześnie produkcja na świecie jest duża w tym roku, a ceny żywności są najniższe od ponad czterech lat  – mówi.
Dodatkowymi, obok cen żywności, czynnikami sprzyjającymi deflacji są niskie ceny paliw na świecie i zachowania konsumentów.
– Popyt nie jest jakiś wyjątkowo silny. Wprawdzie konsumpcja w Polsce rośnie w umiarkowanym tempie, ale nie jest to wzrost na tyle wyraźny, żeby był w stanie zneutralizować te niskie ceny surowców i niskie ceny żywności. W efekcie inflacja pozostaje na bardzo niskim poziomie – wyjaśnia ekonomista.
Inflacja niegroźna w skutkach
Zdaniem eksperta, taka inflacja nie powinna wzrostowi gospodarczemu zaszkodzić. Wręcz przeciwnie, jest nawet szansa na to, że może pomóc. Jeśli wynika głównie z czynników podażowych, czyli tanich surowców i taniej żywności, to dla gospodarstw domowych oznacza, że realnie na więcej nas stać. – Nawet, gdyby pensje nie rosły, to przy lekko spadających cenach, coraz więcej możemy kupić – mówi ekonomista.
Tymczasem w Polsce pensje rosną, co w sumie może sprawić, że wzrost konsumpcji utrzyma się na dość wysokim poziomie.
Kurs złotego nie podlega też wielkim wahaniom i to pomimo niepewnej sytuacji na Ukrainie. – Złoty powinien pozostawać dość stabilną walutą, a w perspektywie kilku lub kilkunastu miesięcy może się wręcz umacniać, co sprzyjałoby utrzymaniu inflacji na niskim poziomie  – dodaje ekonomista BZ WBK.
Pozytywny wpływ
Również Adam Czerniak,  główny ekonomista centrum analitycznego Polityka Insight, który był gościem Polskiego Radia 24, uważa, że deflacja w krótkim okresie może dobrze oddziaływać na popyt konsumpcyjny i na całą krajową gospodarkę.
– Krótkotrwała deflacja może pozytywnie wpłynąć na wzrost gospodarczy, ponieważ im ceny niższe, tym my za nasze wynagrodzenie możemy kupić więcej. Rośnie zatem konsumpcja – mówi ekspert.  
Według centrum analitycznego Polityka Insight, spadek deflacji o jeden punkt procentowy powoduje w okresie 3 - 4 kwartałów wzrost dynamiki konsumpcji o 0,1 punktu procentowego. – Nie jest to bardzo dużo, ale zawsze dla gospodarki, która nie rozwija się zbyt szybko, stanowi to pozytywny impuls – mówi Adam Czerniak.
Deflacja napędza deflację
Natomiast utrzymywanie się deflacji przez dłuższy czas może wpędzić gospodarkę w poważne problemy.
–  Jeżeli ta deflacja jest długotrwała i co więcej konsumenci oraz inwestorzy zaczynają się spodziewać, że ten spadek cen będzie się utrzymywał także w przyszłości, to wtedy efekt deflacji jest inny. Jeżeli spodziewamy się, że dobra trwałego użytku, takie jak telewizory, lodówki czy samochody, będą tanieć, to wówczas decyzje o zakupie odkładamy na później, bo wiemy, że w przyszłości będzie jeszcze taniej – zauważa gość PR 24.
To jest oczywiście szkodliwe dla gospodarki, bo w takim wypadku konsumpcja, a także inwestycje spadają. – Jeżeli mniej ludzi chce kupować towary, to ceny nadal spadają i pojawia się spirala deflacyjna – mówi ekonomista. A przy okazji, jak to miało miejsce w Japonii, dochodzi do gospodarczej stagnacji.  
Negatywny przykład Japonii
Źródła  problemów gospodarczych Japonii, która zmagała się ze spadkiem cen przez wiele lat i dopiero teraz ma szansę wyjść na prostą, należy szukać na rynku nieruchomości –  tłumaczy ekonomista.
– Deflacja w Japonii, a w zasadzie czas, kiedy ceny albo spadają, albo utrzymują się na tym samym poziomie, trwa od początku lat 90. Wtedy to wielki boom gospodarczy skończył się dość nagle dużą bańką cenową na rynku mieszkaniowym – wyjaśnia Adam Czerniak.
Japonia doświadczyła prawie zerowego wzrostu gospodarczego, przeplecionego z okresem deflacji. Dopiero ostatnio, bardzo szeroko zakrojone działania polityczne, stymulujące gospodarkę, powoli zaczynają przynosić efekty.
Deflacja w innych krajach
Deflacja dotknęła także kilka krajów strefy euro, ale zapoczątkowały ją problemy fiskalne.
–  Zwłaszcza gospodarki państw południowej Europy odnotowują spadki cen. Jednak w tym wypadku geneza inflacji jest inna niż w przypadku Japonii – wskazuje Adam Czerniak.
W tych krajach mieliśmy do czynienia z kryzysem fiskalnym i np. Grecja czy Portugalia musiały się ubiegać o pomoc innych krajów unijnych w sfinansowaniu własnego deficytu budżetowego.
– W państwach tych, by mogły one uzyskać lepszą konkurencyjność, potrzebna była przecena towarów – wyjaśnia ekspert.  I co ważniejsze: spadek wynagrodzeń, ponieważ od czasu wejścia tych krajów do strefy euro – wynagrodzenia rosły tam bardzo szybko. Gdy spadły płace i ceny – spadł również popyt konsumpcyjny.
Polska deflacja jest importowana
Niestety problemy gospodarcze strefy euro szkodzą Polsce, bowiem naszą obecną deflację głównie importujemy z zagranicy.  
–  Deflacja jest u nas niezależna od polityki pieniężnej Narodowego Banku Polskiego i od innych działań prowadzonych w kraju. Przede wszystkim większość tej inflacji importujemy. Tanieją paliwa i żywność. Bardzo wyraźnie odczuwamy też efekt embarga nałożonego na polskie, i nie tylko polskie owoce oraz warzywa, przez Rosję – dodaje gość PR 24.   
Do tego dochodzi import deflacji z południowej części Europy.
Zdaniem eksperta, w tej sytuacji,  nawet spodziewane działania Rady Polityki Pieniężnej, w postaci obniżki stóp procentowych na październikowym posiedzeniu, nie mogą powstrzymać spadku cen w Polsce. Takie ruchy przynoszą bowiem zwykle pierwsze efekty po trzech - czterech kwartałach.
Teraz naszej gospodarce najbardziej mogą pomóc konsumenci, jeśli nie będą odkładać „na potem” decyzji o zakupach.
Krzysztof Rzyman, Halina Lichocka, Grażyna Raszkowska

''