Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 03.11.2014

Bez zmiany systemu podatkowego Polsce grozi emigracja fiskalna

Posłowie SLD chcą wprowadzić nowe stawki podatkowe, 15 i 50 proc. Zdaniem ekonomistów szczególnie ta wyższa stawka byłaby szkodliwym rozwiązaniem, bo po pierwsze wiele osób najlepiej zarabiających mogłoby zarejestrować działalność poza granicami Polski, gdzie są niższe podatki, a po drugie właśnie te osoby w dużej mierze oszczędzają, a prywatne oszczędności są nam potrzebne do rozwoju gospodarki.
Niepewność wynikająca z możliwości różnych interpretacji przez urzędy skarbowe, to zniechęcająca praktyka.Niepewność wynikająca z możliwości różnych interpretacji przez urzędy skarbowe, to zniechęcająca praktyka.Glow Images/East News
Posłuchaj
  • W długim okresie to, jak szybko gospodarka się rozwija, zależy od tego, ile pracujemy i inwestujemy – podkreśla gość radiowej Jedynki Aleksander Łaszek z Fundacji FOR. (Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia).
  • Polska znajduje się pośrodku skali obciążeń podatkowych w Europie. Szczególnie wysokie podatki płacą jednak u nas ludzie mniej zamożni – wyjaśnia na antenie Polskiego Radia 24 Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Większe daniny podatkowe to mniejsze oszczędności prywatne – wyjaśnia gość radiowej Jedynki Jakub Borowski, ekonomista z Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów.(Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W przyszłym roku obciążenia podatkowe osób posiadających dzieci znacząco spadną – podkreśla gość radiowej Jedynki Jakub Borowski, ekonomista z Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów.(Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Posłowie powinni radykalnie uprościć system podatkowy, tak jak to zrobiono na Litwie – mówi Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha, gość Polskiego Radia 24. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Podatki w Polsce są zbyt wysokie, jak na nasz poziom rozwoju, dodatkowo są za bardzo skomplikowane – uważa Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha, gość Polskiego Radia 24. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Te dwa nowe, dodatkowe progi podatkowe to: 15 proc. dla osób najmniej zarabiających, do 20 tys. zł rocznie, a dla najwięcej zarabiających, powyżej 360 tys. zł, ma obowiązywać podatek 50-proc. Czy to jest dobry pomysł?

Ekonomista z Fundacji FOR Aleksander Łaszek nie ma wątpliwości. – Zły. Po pierwsze mamy ten problem, że nasz system podatkowy jest bardzo skomplikowany. A to jest kolejny projekt, który zmienia jedną rzecz, nie poprawiając całego systemu. Po drugie – czy potrzebujemy większej progresji podatkowej? Już teraz ludzie próbują cały czas obejść system podatkowy, poprzez umowy cywilnoprawne, ryczałty. Jeżeli podatki będą wyższe, to osoby lepiej zarabiające, będą miały jeszcze silniejsze bodźce do szukania nowych rozwiązań, i zapewne je znajdą albo wyjadą z Polski – podkreśla gość radiowej Jedynki.

Dylemat nie tylko finansowy

To jest kolejny problem. Chcemy mieć w kraju wysokiej klasy specjalistów, a jednocześnie zniechęcamy ich do pozostania w kraju, nakładając jeszcze wyższe podatki. Nie wiadomo, czy dużo osób płaciłoby ten wysoki podatek. Obecnie większość osób o wysokich dochodach płaci albo 19-proc. daninę albo odprowadza podatki za granicą. Jeśli zaś chcemy zatrzymać informatyków czy też lekarzy, to musimy ich odpowiednio, porównywalnie do zagranicznych pensji, wynagradzać.

Beneficjenci ewentualnych zmian

Na tej zmianie skorzystaliby najmniej zarabiający. – Chociaż już obecnie osoby takie, które mają dzieci, praktycznie podatku PIT nie płacą, ze względu na ulgi. Jeśli chcemy pomóc osobom mało zarabiającym, które nie mają dzieci, to znacznie lepszym instrumentem niż zmiana skali podatkowej jest podwyższenie zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodów. Tak, żeby te osoby nie płaciły PIT-u – wyjaśnia ekspert FOR.

W ramach funkcjonującego systemu możemy zatem zaoferować znacznie skuteczniejsze rozwiązanie.

Albo reforma, albo emigracja podatkowa

Konieczność zreformowania całego systemu podkreśla także Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. – Politycy doskonale wiedzą, że system jest skomplikowany. U nas funkcjonuje praktycznie podatek liniowy, ponieważ tylko 2,5 proc. podatników płaci wyższą stawkę. Czyli cała ta mitręga związana z PIT-ami, zarówno dotycząca obywateli, jak i urzędników, jest dedykowana tej grupie po to, aby się poczuła, że jest elitą finansową narodu. Gdyby najlepiej zarabiający płacili podatki w kraju, to  nie byłoby ich na liście najbogatszych Polaków. Każdy z nich ma rezydenturę podatkową poza granicami. I 50-proc. stawka podatku to dla nich zachęta, by wynieść się z Polski, jeśli chodzi o podatki. Nikt nie da się okradać. Przekonał się o tym też rząd prezydenta Hollande’a, gdy Francuzi masowo opuszczali ojczyznę, wraz ze swymi majątkami, po zapowiedzi wprowadzenia wyższych stawek podatkowych – uważa gość Polskiego Radia 24.

Jeśli nie nastąpi zmiana systemu – emigracja podatkowa będzie cały czas występowała, zwłaszcza że np. Litwa chce być tzw. rajem podatkowym. Obniżono tam opodatkowanie i zachęca się przedsiębiorców oraz inwestorów, by tam płacić podatki.

Mamy dużo do nadrobienia

W USA tzw. dzień wolności podatkowej przypada  zawsze w kwietniu. To taka symboliczna data, kiedy przestajemy pracować na rząd i zaczynamy zarabiać na siebie oraz nasze rodziny. W Polsce w tym roku był to 14 czerwca. – Jest to związane z poziomem bogactwa. U nas podatki na tyle przytłaczają swoim ciężarem, że tylko niewielka część społeczeństwa może się cieszyć życiem na wysokim poziomie. Nasze podatki są zbyt wysokie, jak na nasz poziom rozwoju, dodatkowo są zbyt skomplikowane. I nawet jeśli stawki są atrakcyjne, to niepewność wynikająca z możliwości różnych interpretacji prawa przez urzędy skarbowe, jest zniechęcająca. Poza tym mamy bardzo wysokie opodatkowanie pracy (ZUS, składki), co stanowi kolejną barierę – mówi Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.

Polska znajduje się pośrodku skali obciążeń podatkowych w Europie, zresztą podobnie jak w zeszłym roku. Najkrócej na państwowe daniny pracują Chorwaci, dłużej od nas Włosi, Skandynawowie, Niemcy, mieszkańcy krajów Beneluksu. Jednak nie możemy porównywać się z bogatymi państwami na obecnym etapie ich rozwoju, tylko na takim, na jakim były one pod koniec lat 60., a my mamy dziś. I wtedy pracowało się tam na podatki o dwa miesiące krócej niż obecnie u Polsce.

Przeciętna polska firma ma 18 płatności w ciągu roku, a na rozliczenie z fiskusem musi poświęcić 260 godzin. –  Dlatego mamy gorsze wyniki ekonomiczne i wolniejszy przyrost dobrobytu. A nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dla małych firm było tak jak jest np. w Wielkiej Brytanii, gdzie płacą one podatek raz na rok. I to świetnie funkcjonuje – dodaje gość Polskiego Radia 24.

Jakie rozwiązania  warto wprowadzić…

– Powinniśmy dążyć do zmniejszenia opodatkowania pracy i kapitału, a finansować to wyższym opodatkowaniem konsumpcji. W długim okresie to, jak szybko gospodarka się rozwija, zależy od tego, ile pracujemy i inwestujemy – podkreśla Aleksander Łaszek.

Czy to oznacza m.in. likwidację preferencyjnych stawek na żywność, 5 i 8 proc.? Uderzyłoby to bowiem w osoby najgorzej zarabiające, bo one na żywność wydają procentowo najwięcej. – Ale nominalnie najwięcej na jedzenie wydają osoby najlepiej zarabiające. Ponieważ kupują żywność znacznie wyższej jakości i przez to droższą – dodaje ekspert.

Jego zdaniem, wpływy podatkowe od osób lepiej zarabiających w pełni wystarczyłyby na obniżenie stawek PIT lub na podniesienie kwoty wolnej od podatku, przy jednoczesnym zapewnieniu zasiłków i zapomóg dla osób najmniej zarabiających. – Takie zmiany sprawiłyby, że zaczęłoby się opłacać pracować. Jeśli więcej osób pracowałoby, to szybszy byłby rozwój gospodarczy i wyższe wpływy podatkowe – ocenia gość radiowej Jedynki.

…ale czy będą możliwe przed wyborami 2015 roku?

Zmian w podatkach nie będzie. I to jest największy zarzut ekonomisty z FOR wobec rządu, że nie przeprowadzono reformy podatkowej. Ponieważ ze wszystkich badań wynika, że system podatkowy w Polsce jest za bardzo skomplikowany.

Jednak jest chyba raczej zbyt duży polityczny strach przed jakimikolwiek zmianami podatkowymi. Chociaż politycy zgłaszają bardzo różne pomysły przed wyborami. PiS pragnie zlikwidować wyższy wiek emerytalny. – W tej chwili jeszcze budżet nie zawaliłby się od razu, ale w perspektywie kilku lat na pewno. Wraz ze starzeniem się społeczeństwa problemy narastałyby. Prowadziłoby to albo do podwyższenia długu publicznego, albo do wyższych podatków. Już za 5 lat. A to oznacza wolniejsze tempo wzrostu gospodarczego, czyli niższe płace, emerytury i większe problemy w ZUS – komentuje Aleksander Łaszek.

Pomysłem SLD Sejm ma zająć się w tym tygodniu, czyli od 5 listopada.

 

Krzysztof Rzyman, Sylwia Zadrożna, Justyna Golonko, Małgorzata Byrska


''