Na portalu „Black Hawk Safety Net" można było odpłatnie nauczyć się podstawowych technik umożliwiających włamywanie się na serwery firm oraz do prywatnych komputerów. Internauci wymieniali się także za pośrednictwem portalu informacjami o programach przydatnych w „hakowaniu".
Ostatnio o hakerach z Chin mówiło się głównie w kontekście amerykańskiego koncernu Google. Ujawnił on, że wraz z prawie 30 innymi firmami z USA w ubiegłym roku padł ofiarą ataków hakerów z Państwa Środka. Chińskie władze kategorycznie odrzucają oskarżenia dotyczące udziału w tym procederze.
Hakerzy włamali się jednak do kont pocztowych w serwisie Gmail, należących do chińskich obrońców praw człowieka, dysydentów, a także zagranicznych dziennikarzy.
Hakerzy „czarni” i „czerwoni”
Jak podają chińskie media, największa interenetowa szkoła hakerów została zamknięta już w listopadzie ubiegłego roku, jednakże informacje o aresztowaniu administratorów portalu zostały upublicznione dopiero teraz.
Ze względu na coraz większą popularność Internetu w Państwie Środka z roku na rok rośnie liczba hakerów. Według jednego z amerykańskich ekspertów ds. cyberataków część hakerów kształcona jest na chińskich uczelniach takich jak np. Akademia Sterowania Komunikacją w Wuhan. W Chinach hakowaniem zajmować się może nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. O hakerach mówi się „hei ke" czyli „czarni goście". W Państwie Środka można spotkać także „czerwonych gości". To grupa chińskich hakerów zaangażowanych politycznie, którzy sami siebie określają mianem „patriotów" i „obrońców sprawiedliwości" .
ag, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)