Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 09.02.2010

USA: FBI walczy o możliwość śledzenia Internautów

Największy obrońca wolności w Internecie może wkrótce sam śledzić swoich Internautów. FBI walczy, aby w USA wprowadzono rejestr odwiedzanych stron.

Przez Stany Zjednoczone, jak i przez cały świat, przetoczyła się ogromna debata na temat wolności Internetu. Pretekstem do dyskusji stał się atak chińskich hackerów na konta pocztowe amerykańskiej firmy Google. Gigant ostro skrytykował chińskie władze i oskarżył je o współudział w ataku (włamano się na konta zagranicznych dziennikarzy i ludzi związanych z opozycją). Kilka dni po tym fakcie, Chiny skrytykowała również sekretarz stanu USA, Hillary Clinton. Nawoływała ona wszystkie państwa na świecie o nie blokowanie treści w sieci, a Internet uznała za miejsce swobodnego przepływu idei.

Policja internetowa

Władze coraz częściej jednak myślą o kontroli Internetu. Powodem jest fakt, iż w sieci coraz częściej dochodzi do przestępstw. Bilans kradzieży, wyłudzeń i innych przestępstw w Internecie zaczyna przewyższać te popełniane w codziennym życiu. Nic dziwnego, że policja na całym świecie posiada specjalne jednostki do walki z cyber-przestępczością.

Skuteczność działań policji jest różnie oceniana. Rozbicie siatki pedofilii to na pewno sukces, ale biorąc pod uwagę liczbę stron z pornografią dziecięcą, nawet kilkuset przestępców to wierzchołek góry lodowej.

Dlatego władze szukają sposobu na kontrolę przepływu informacji w Internecie. W USA, Federalne Biuro Śledcze (FBI) chce, aby Kongres przyjął ustawę, która będzie nakazywała dostawcom Internetu, aby zapisywali i archiwizowali informacje na temat tego jakie strony odwiedzają ich klienci. Śledzenie dotyczyłoby wszystkich internautów, nie tylko tych podejrzanych o przestępstwo.

Dyrektor FBI Robert Mueller już w 2006 roku lobbował na rzecz przechowywania danych dotyczących odwiedzanych przez Internautów stron. Dwa lata później wyraźnie prosił Kongres o uchwalenie prawa, które nakładałoby na dostawców obowiązek archiwizowania takich danych.

Walczą o prawo do śledzenia

FBI nie jest samo w propagowaniu idei śledzenie Internautów. Podobne zalecenia wspiera Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Podczas posiedzenia Online Safety and Technology Working Group, która została utworzona przez Kongres, Greg Motta, szef sekcji cyfrowej FBI, zapewnił, że biuro nie będzie zbierało takich danych jak treści email czy inne powstałe w sieci. – Wszystko co chcemy wiedzieć, to rekordy transmisji, adresy stron i inne szczegółowe informacje na temat samego przebywania w sieci – mówił Motta.

Wgląd w rejestry miałaby policja stanowa i federalna, a na ich podstawie mogłaby zarządzić na przykład przeszukanie mieszkanie.

Wprowadzenie rejestrów odwiedzanych stron internetowych zakłada, że firmy będą musiały gromadzić ogromne ilości danych, co jest niezwykle kosztowne. - W ciągu godziny notujemy 18 milionów odsłon – mówi jeden z przedstawicieli operatorów. Jak FBI chciałaby wyciągnąć z takiego ogromu informacji konkretne dane, czyli przykładowo dwa adresy – nie wiadomo.

na podst. CNET, rk