Ten twórca świetnej "Obławy", która jest psychologicznym dramatem wojennym, postanowił zmienić konwencję i zrealizował komedię z Karoliną Gruszką, Agatą Kuleszą i Adamem Woronowiczem w rolach głównych. - Uważam, że trzeba się odświeżać. Nie można popadać w manierę. Reżyser nie powinien mieć stylu. Za każdym razem powinien w 100 proc. angażować się w nowe przedsięwzięcie, jakby był kimś nowym dla siebie i widzów - tłumaczył Marcin Krzyształowicz w rozmowie z Joanną Sławińską.
Jak podkreślał, "Pani z przedszkola" nie aspiruje do miana kina artystycznego. To film dla szerokiego widza, który trochę bawi i trochę smuci. Jego akcja dzieje się w Polsce lat 70. - Wiedziałem, że nie chcę powielać schematów szarego, pustego i niemrawego PRL, który wszyscy znają. Interesuje mnie raczej "nowojorskość" w PRL. Ci wszyscy, którzy dostawali paczki z USA, mogli się lepiej ubrać i mieli prawdziwe gumy do żucia. To jest ten smaczek, cudzysłów, perspektywa wolnego człowieka, który zakosztował trochę Zachodu i może sobie pozwolić na to, by spojrzeć z perspektywy na makabryczne czasy, które wtedy były - opowiadał reżyser.
Jak zapewniał, że nie interesuje go kino komercyjne, tylko takie, które może uznać za swoje. - Jednak nie dlatego, że opowiadam w nim o swoich problemach. Dlatego, że kino osobiste robię ze stuprocentowym przekonaniem - wyjaśnił reżyser.
Film "Pani z przedszkola" wejdzie na ekrany kin 25 grudnia.
***
Tytuł audycji: Dosłownie kultura
Prowadziła: Joanna Sławińska
Gość: Marcin Krzyształowicz
Data emisji: 22.12.2014
Godzina emisji: 17.18
tj/mc