Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Dwójka
Ula Czerny 06.06.2012

Być jak Dyzma

- Ja naprawdę gram swoje marzenie. Bo chciałbym być Dyzmą, ale wiem, że nigdy nim nie będę - opowiadał kiedyś w Dwójce wybitny aktor.
Roman Wilhelmi jako Nikodem DyzmaRoman Wilhelmi jako Nikodem Dyzmaźr.youtube.com

Słynna jest anegdota o egzemplarzach ról Romana Wilhelmiego. Przy monologach dopisywał tylko dwa rodzaje adnotacji: "przy...dolić" albo "odpuścić". Te dwie uwagi - oznaczające poluzowanie i przyspieszenie są, zdaniem aktorów, kwintesencją pracy nad rolą, nad rozłożeniem akcentów.

Dziś przypada 76. rocznica urodzin Wilhelmiego. - To nie ja wybrałem aktorstwo, to aktorstwo wybrało mnie - powiedział kiedyś. Twierdził, że nie kocha filmu i teatru; kocha tylko siebie w tym zawodzie. Szła za nim fama outsidera i osoby niesłychanie upartej. Grywał brutali oraz agresorów, ale były to zawsze role bardzo skomplikowane i jednocześnie szalenie precyzyjne. Można je było odczytywać na kilku różnych poziomach.

- Najdrobniejszy gest, spojrzenie mają jakąś funkcję. Nie ma żadnej przypadkowości - mówił w "Sezonie na Dwójkę" krytyk filmowy Andrzej Kołodyński.

W audycji wspominaliśmy występy Wilhelmiego w teatrze (zagrał także w bardzo wielu spektaklach radiowych), role w "Czterech Pancernych", "Zaklętych rewirach", serialu "Alternatywy 4" oraz "Karierze Nikodema Dyzmy".

- Dyzma to wspaniała postać - mówił Wilhelmi. - Ja naprawdę gram swoje marzenie. Bo chciałbym być Dyzmą, ale wiem, że nigdy nim nie będę. Dlatego tę rolę ludzie najlepiej rozumieją. Mam specyficzne poczucie humoru; przefiltrowane przez nie postacie negatywne nie są już aż tak jednoznaczne.

usc