Wydarzenia Roku Witolda Lutosławskiego należały bezsprzecznie do najważniejszych w 2013. Goszczący w audycji "Wybieram Dwójkę" krytyk Jacek Marczyński podkreślał, że przyniósł on coś więcej niż zwykły - dla tego typu rocznicowych inicjatyw - zestaw wydarzeń:
- Ten rok zdziałał bardzo dużo dobrego dla percepcji muzyki Lutosławskiego. 20 lat po śmierci kompozytora przeżywała ona fazę naturalnego "odłożenia na półkę". Być może wiele orkiestr sięgnęło po tę muzykę tylko z racji rocznicy. Ale potem grały ją zazwyczaj z przyjemnością.
>>Zobacz serwis specjalny: Witold Lutosławski w Polskim Radiu<<
Zdaniem dziennikarza "Rzeczpospolitej" znakomitym posunięciem organizatorów Roku Lutosławskiego było zaproszenie dyrygentów tej klasy co Simon Rattle czy Esa-Pekka Salonen. - To jest to stempel wartości, który daje nadzieję, że będą po Lutosławskiego sięgać inni muzycy - podkreślił Marczyński.
>>Zobacz serwis specjalny: Krzysztof Pendereski w Polskim Radiu<<
Marcowy koncert Esy-Pekki Salonen w Filharmonii Narodowej przyniósł nowe, według Ewy Szczecińskiej i Jacka Hawryluka, znakomite odczytania IV Symfonii, "Muzyki żałobnej" i Koncertu wiolonczelowego. - Dla mnie to był jeden z najpiękniejszych wieczorów z muzyką Lutosławskiego - komplementował dziennikarz muzyczny Dwójki. Jednak zdaniem Jacka Hawryluka na faktyczne efekty Roku Lutosławskiego trzeba poczekać kilka lat. - Jeśli chodzi o marki kultury, to nazwisko Lutosławskiego było w tym roku badane po raz pierwszy i zajęło dosyć niską pozycję. Kolejne badanie będzie za 3 lata... - wyjaśnił.
bch