W Dosze lekkoatleci walczą o medale mistrzostw świata. W stolicy Kataru występuje 44-osobowa reprezentacja Polski. Z tej okazji przygotowaliśmy serwis, w którym można znaleźć najważniejsze informacje dotyczące zmagań lekkoatletów, relacje naszych wysłanników – Rafała Bały, Cezarego Gurjewa i Tomasza Gorazdowskiego czy tabelę medalową. Zapraszamy.
Doha 2019
Obie wymienione lekkoatletki mają w nogach już cztery biegi - w finale sztafety mieszanej 4x400 m oraz trzy biegi indywidualnie - w eliminacjach, półfinale i finale. To wszystko w ciągu zaledwie pięciu dni.
- Nie ukrywam, że jestem zmęczona i mam nadzieję, że trener da nam chwilę odsapnąć - powiedziała Święty-Ersetić.
Dokładnie tak samo wypowiada się Baumgart-Witan.
- Mamy pięć dziewczyn, z których trener może złożyć sztafetę, która wywalczy awans do finału. Nasze koleżanki z kadry normalnie cały czas trenują, a sprawdziany wskazują na to, że nie są wcale wolniejsze od nas - dodaje.
W Dausze są jeszcze Anna Kiełbasińska, Małgorzata Hołub-Kowalik, Patrycja Wyciszkiewicz i Aleksandra Gaworska. Ostatnia z nich jest w Katarze od 30 września. Ona jako jedyna została dłużej na zgrupowaniu w Belek, żeby tam podleczyć uraz nogi. W trakcie obozu nabawiła się kontuzji.
- Ale wraca już do siebie. Myślę, że trener będzie mógł z niej skorzystać. Jak asem z rękawa - powiedziała Baumgart-Witan.
>>> PROGRAM I STARTY POLAKÓW
Jest też jeszcze płotkarka Joanna Linkiewicz, która w półfinale swojej konkurencji wypełniła minimum olimpijskie i zrobiła najlepszy wynik w sezonie.
- Na razie tematu sztafety nie ma, ale jeśli dziewczyny i trener będą chciały żebym im pomogła, jestem do dyspozycji. Nie mam nic przeciwko bieganiu w sztafecie, to co stało się w przeszłości zostawiamy. To rozdział zamknięty - zaznaczyła.
Nawiązała w ten sposób do mistrzostw świata w Pekinie sprzed czterech lat. Wtedy biegała na trzeciej zmianie w eliminacjach i zgubiła pałeczkę. Polki nie awansowały, a pozostałe zawodniczki w ostrych słowach wypowiadały się na temat Linkiewicz.
Trener Matusiński znany jest z zaskakujących decyzji, często - wydawałoby się - ryzykownych. Już w Dausze wraz z innym trenerem Markiem Rożejem zaskoczył wszystkich, kiedy w sztafecie mieszanej ustawił najpierw dwóch chłopaków, a później dwie dziewczyny.
Polska była jedyną ekipą, która spróbowała innego wariantu. Medalu to nie dało, ale za to podziw wszystkich komentatorów telewizyjnych, którzy zgodnie twierdzili, że dzięki Polsce było show.
- Jestem bardzo dumny i zadowolony z dziewczyn - Igi i Justyny - które wystąpiły w indywidualnym finale. Nie martwcie się o sztafetę - zapewnia ciągle.
Polki mają walczyć w Dausze o medal. Mówią to same od pewnego czasu. Co więcej - nawet brązowego krążka, który zdobyły już dwa lata temu w Londynie, nie chcą brać w ciemno. Marzą o wyższym stopniu podium, choć będzie to bardzo trudne.
- Po biegach indywidualnych wiemy, że mocne będą Amerykanki, Jamajki i Brytyjki. Trzeba uważać, ale zobaczymy, jak wylosujemy w eliminacjach. Od tego będzie pewnie wiele zależeć - mówi Święty-Ersetić.
Eliminacje zaplanowane są na sobotę na godz. 18.55 czasu polskiego. Finał dzień później o 20.15.
Impreza w Dausze zakończy się w niedzielę. Polacy zdobyli na razie cztery medale.
>>> Polska w czołówce klasyfikacji medalowej TABELA
ps