W obozie przebywa ponad 350 tys. uchodźców, głównie z Somalii. Większość z nic urodziła się właśnie w Dadaabie. Kenijczycy chcą zamknąć obóz. Decyzję tę argumentują tym, że miejsce to jest przystanią dla osób powiązanych z islamskimi terrorystami.
– W pewnym sensie rząd kenijski ma rację, ponieważ w tak dużej grupie wszystko może się zdarzyć. Jednak to nie jest powód, żeby tych wszystkich ludzi wyrzucać na bruk. Jeśli rząd kenijski zamknie obóz w Dadaabie, to ci ludzie nie będą mieli dokąd pójść. Warunki w obozie, choć są ciężki, to są lepsze niż w Somalii, gdzie strzelają do wszystkich – mówił Elmi Abdi.
Wojna domowa w Somalii wybuchła w 1991 roku, co spowodowało, że większość osób musiała uciekać z kraju. Państwo sąsiadujące – Kenia – stała się głównym celem uchodźców somalijskich. Schronieniem stał się obóz w Dadaabie. Przeciwko decyzji zamknięcia obozu protestuje wiele kenijskich organizacji pozarządowych, także Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR).
Z Elmi Abdi rozmawiał Jakub Kukla.
Polskie Radio 24/dds