Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 27.06.2015

Siła złotego nie zależy od greckiej, ale od polskiej gospodarki

Ciągle nie ma porozumienia w sprawie pomocy finansowej dla Grecji. Jak mówiła kanclerz Niemiec Angela Merkel, ewentualne porozumienie musi nastąpić przed 29 czerwca, gdyż miałby być to ważny sygnał dla inwestorów giełdowych.
Posłuchaj
  • Tak naprawdę klucz do Grecji jest we Frankfurcie, i trzyma go Europejski Bank Centralny, który finansuje greckie banki pośrednio poprzez Bank Grecji – uważa gość Jedynki Przemysław Kwiecień, główny ekonomista DM XTB. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia).
  • Na razie rynki zachowują się bardzo spokojnie – zauważa gość polskiego Radia 24 Roman Przasnyski, analityk rynków kapitałowych. Ale Jeżeli doszłoby do bankructwa Grecji, to wówczas należy się spodziewać gwałtownych ruchów na światowym rynku walutowym. (Grażyna Raszkowska, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W ostatnim czasie obserwujemy osłabienie się euro wobec dolara. To też wpływa na sytuację naszych eksporterów – uważa główny ekonomista KUKE Piotr Soroczyński. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Zdaniem eksperta Pracodawców RP Łukasza Kozłowskiego, duży wpływ na kurs złotego ma bank centralny. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Mateusz Walewski, starszy ekonomista PwC uspokaja, że osłabienie naszej waluty nie będzie znaczące i polska gospodarka z wahaniami kursu na pewno sobie poradzi. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dla różnych grup, np. dla importerów i dla eksporterów, optymalny kurs złotego jest inny – uważa główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych Piotr Soroczyński. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Rząd ma ograniczony bezpośredni wpływ na kurs złotego – uważa Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Optymalny kurs złotego jest trudny do określenia, gdy część firm nie tylko eksportuje swoje towary, ale też importuje surowce czy komponenty – ocenia główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych Piotr Soroczyński. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W opinii eksperta Pracodawców RP Łukasza Kozłowskiego, na kurs naszej waluty może wpływać tysiące innych czynników. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Konsekwencje coraz bardziej jednak możliwego bankructwa Grecji może odczuć także Polska, a największą mogłoby być osłabienie złotego.

Może być albo krótkotrwałe zawirowanie…

Co mogłoby się stać z naszą walutą, gdyby jednak Grecja nie dostała teraz pomocy finansowej, nie spłaciła na czas najpilniejszych zobowiązań i musiała ogłosić bankructwo? Gospodarka europejska jest co prawda teraz lepiej do takich zdarzeń przygotowana, niż jeszcze kilka lat temu.

– Jeżeli nie będzie porozumienia w weekend (26-28.06), to zapewne w poniedziałek złoty trochę się osłabi, o 2–5 gr, ale nie będzie to ruch, który wielu z nas odczuje. Ale rozmowy mogą być prowadzone także w nocy z poniedziałku na wtorek. I np. we wtorek okaże się, że Grecy dostaną te pieniądze i najwyżej wpłacą je do Międzynarodowego Funduszu Walutowego nieco później. Ale jeśli będzie wiadomo, że je zapłacą, to rynek będzie spokojny – wyjaśnia gość Jedynki Przemysław Kwiecień, główny ekonomista DM XTB.

Natomiast jeśli już dojdzie do porozumienia, to Grecję trzeba będzie szybko zasilić kolejnymi miliardami euro, ale skierowanymi do tej „nowej” gospodarki greckiej po zmianach, a może nawet pomoc byłaby skierowana do konkretnych firm.

Z drugiej strony, nie jest to wszystko możliwe bez umorzenia części długów, bo przy tym gigantycznym zadłużeniu, wynoszącym 300 mld euro, praktycznie jest niemożliwe, aby gospodarka grecka normalnie funkcjonowała.

– To stanowisko coraz częściej ostatnio prezentuje  MFW. A europejscy wierzyciele zupełnie nie biorą tego pod uwagę w obecnych negocjacjach – zauważa gość Polskiego Radia 24 Roman Przasnyski, analityk rynków kapitałowych.

…albo paraliż systemu bankowego

Natomiast jeśli do porozumienia nie dojdzie, i nie będzie szans na spłatę, to wtedy sytuacja zaczyna się komplikować. Jednak zdaniem eksperta, Grecja i wtedy również nie ogłosi, że jest niewypłacalna.

– Po prostu nie wpłacą pieniędzy do MFW i wtedy Fundusz uruchamia specjalną procedurę, która może potrwać ponad miesiąc, po której Grecy zostaną wpisani na listę „złych dłużników”, czyli krajów, które nie oddały pieniędzy, a są to np. Senegal czy Zimbabwe – dodaje Kwiecień.

Ale nie oznacza to automatycznie ani niewypłacalności rynkowej, która ma miejsce wtedy kiedy wyemitowane rynkowe obligacje nie są spłacone, czy odsetki od nich. Ani nie będzie automatycznego przejścia na drachmę.

– Tak naprawdę klucz do Grecji jest we Frankfurcie, i trzyma go Europejski Bank Centralny, który finansuje greckie banki pośrednio poprzez Bank Grecji. Ale to od jego decyzji zależy, czy te pieniądze, a jest to 90 mld euro, są – czy też nie – uważa gość Jedynki.

Jeśli środków nie będzie, to greckie banki nie będą w stanie kupować długu krótkoterminowego greckiego rządu, krótkoterminowych papierów skarbowych, i te banki upadną. Ponieważ nie będą miały odpowiedniej płynności. A z drugiej strony rząd grecki za chwilę nie będzie miał pieniędzy na bieżące wydatki.

– Więc w tym momencie mamy sparaliżowany system bankowy, zamknięte oddziały, nieczynne bankomaty. Ponadto kontrole kapitałowe, czyli brak możliwości wypłaty, przynajmniej przez jakiś czas, i wywożenia pieniędzy za granicę przez Greków. I prawdopodobnie mniej lub bardziej chaotyczny powrót do drachmy – wylicza Paweł Kwiecień.

Dlatego kluczem  w tym dramacie jest to, kiedy zapadnie polityczna decyzja, żeby EBC, któremu nota bene Grecy mają oddać pieniądze w połowie lipca, powie: dość tego, wyciągamy wtyczkę!

NBP nie powinien interweniować

Co wtedy mógłby zrobić ewentualnie nasz bank centralny? Czy powinien przeprowadzić interwencje walutowe? Prezes NBP Marek Belka poinformował o 100 miliardach euro rezerw walutowych, które mogą być wykorzystane dla stabilizowania kursu złotego.

– Moim zdaniem, najlepiej żeby nic nie robił. Ponieważ wszelkiego rodzaju interwencje, w momencie kiedy kapitał spekulacyjny ucieka drzwiami i oknami, są absolutnie nieskuteczne. Jest to tylko marnowanie zasobów. A na kwestie globalne i tak nie mamy wpływu. Interwencje NBP nie sprawią, że sytuacja na globalnych rynkach finansowych się ustabilizuje, dlatego nie ma to sensu. Dobrze mieć rezerwy, bo to pokazuje, że kraj ma solidne fundamenty i w razie problemów z finansowaniem sektora bankowego, czy z finansowaniem zagranicznym rządu, ma jakieś drogi rozwiązywania problemów, nie jest w ślepej uliczce – podkreśla główny ekonomista XTB. 

To właśnie wykorzystała w ubiegłym roku Rosja, która z różnych względów znalazła się pod ścianą. Użyła rezerw walutowych, aby zapobiec najgorszemu, np. panice wśród ludności i wypłacaniu pieniędzy z banków.

– Ale nam to nie grozi. I dlatego te interwencje są kompletnie niepotrzebne, a mogą wprowadzić chaos – dodaje Kwiecień.

NBP, a dokładnie Rada Polityki Pieniężnej może też wpływać na kurs walutowy zmieniając wysokość stóp procentowych, ponieważ przy obniżce stóp waluta traci na wartości, a jak jest podwyżka, to zyskuje.

Już nie banki, a rządy są kredytodawcami

To, jak duże byłoby to ewentualne osłabienie złotego będzie zależało od sytuacji na rynkach globalnych. Nawet w scenariuszu niewypłacalności Grecji, i braku porozumienia oraz wyjścia ze strefy euro, to i tak europejski system bankowy jest dzisiaj znacznie mniej wyeksponowany na ten „grecki dół”.

Większość greckiego długu, który miały europejskie banki, została umorzona. W dużej części zaś został on spłacony za pieniądze EBC, czyli za pieniądze europejskich podatników.

– To głównie rządy europejskie są dzisiaj kredytodawcami Grecji. Także straty na ewentualnej greckiej niewypłacalności, nie powinny być duże. Ale pamiętajmy, że dzisiaj obligacje to jedno, a jest jeszcze rynek instrumentów pochodnych. I nie jest wiadomo, kto i ile wystawił kontraktów na niewypłacalność Grecji, i kto poniósłby z tego tytułu straty. A to jest największe zagrożenie – ocenia gość Jedynki.

Natomiast my z tym niewiele możemy zrobić, po prostu musimy przeczekać taki okres nerwowości na rynku walutowym.

Ważny i eksport, i import, ale bez interwencji

Nie powinno być więc interwencji, nawet gdyby zbyt się wahał nasz złoty, choć jest przecież najbardziej optymalny dla naszej gospodarki kurs złotego. Jednak jak znaleźć tę równowagę? Ponieważ jak złoty się osłabia, to korzystają eksporterzy. Ale importerzy wówczas za dużo płacą za towary sprowadzane z zagranicy.

– Jest oczywiście kurs, przy którym gospodarka znajduje równowagę wewnętrzną, i jesteśmy blisko takiego kursu. Choć kurs nie jest celem polityki NBP. Bank centralny, w myśl teorii kontrolowania inflacji, nie jest w stanie jednocześnie celować w dany poziom inflacji, a z drugiej strony celować w konkretny poziom kursu walutowego – uważa Paweł Kwiecień.

Są dwa poziomy kursu euro w złotych, przy których eksport byłby na granicy opłacalności.

– Pierwszy wynika z szacunków pochodzących z ankiet wśród przedsiębiorców i ten wynosi 3,90 zł/euro. Drugi to opinia ekspertów NBP i te szacunki wynoszą 3,80 zł/euro. Od tego momentu eksport może przestać być opłacalny – wyjaśnia Roman Przasnyski.

Ale to wszystko jest bardzo płynne, i wiele czynników trzeba tu rozpatrywać, które wpływają na kurs. Niektóre zależą od naszych działań i naszej gospodarki, a na niektóre nie mamy wpływu, to np. Grecja czy działania Fed.

NBP na straży stabilności

Bank centralny wybiera bowiem, że chciałby mieć niską i stabilną inflację, i w takich okolicznościach będzie pieniądz na tyle wiarygodny, że zmienność kursowa będzie w miarę umiarkowana.

I to w dużym stopniu udało się w Polsce osiągnąć, że jednak na złotym sytuacja jest dzisiaj niepomiernie bardziej stabilna niż była choćby jeszcze kilka lat temu, czy kilkanaście, kiedy różnego rodzaju wydarzenia przekładały się bardzo szybko na skokowe ruchy – dzisiaj tego nie ma.

– I to jest zasługa tej w miarę konsekwentnej polityki. Z drugiej strony, taka polityka i włączanie w nią ad hoc interwencji walutowych, to nie służy stabilności. Raczej zwiększa niepewność i zachęca część graczy spekulacyjnych do potęgowania tej zmienności. Dlatego jestem na „nie” – jeśli chodzi o interwencję – zaznacza raz jeszcze ekspert DM XTB .

Ważne są globalne rynki

Zwłaszcza, że nie tylko sam kurs złotego jest ważny dla naszych przedsiębiorców. Na ich zyski wpływa także to, co się dzieje z walutami na świecie.

– Ci, którzy np. dolara traktują jako walutę wiodącą, i którzy swoje kontrakty ustawiali właśnie w dolarach, okazali się na świecie znacznie drożsi. Przede wszystkim dotyczy to krajów Dalekiego Wschodu, szczególnie Chin. Jak się okazało, nasi dostawcy ostatnio często wygrywają z Chińczykami ceną. Ponieważ dolar wywindował ceny towarów chińskich dosyć wysoko, i w tej chwili my nie odbiegamy specjalnie ceną,  natomiast ewidentnie górujemy jakością. I dlatego wielu naszych producentów przejęło rynki dotychczas zajmowane przez dostawców  dalekowschodnich. Do nas jest bliżej, z nami się łatwiej rozmawia, i mamy towar w rozsądnej cenie, w dużo lepszej jakości, i dzięki temu wygrywamy – wylicza Piotr Soroczyński, główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.

A ryzyko walutowe jest zawsze wpisane w działalność.

Sylwia Zadrożna, Grażyna Raszkowska, Karolina Mózgowiec, Małgorzata Byrska