Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 02.07.2015

Banki mogą pomóc w spłacie kredytu, ponieważ to się bardziej opłaca

Problemy Grecji doskwierają frankowiczom. Za franka szwajcarskiego trzeba płacić ok. 4 zł. To oznacza wyższe raty kredytów. Gdyby ktoś miał problem z obsługą zadłużenia, niezależnie od waluty kredytu, eksperci radzą, by koniecznie rozmawiać z bankiem o warunkach spłaty.
Posłuchaj
  • Jeśli jeszcze nie spłacamy kredytu w walucie, w której go zaciągnęliśmy, to warto to zrobić, jak najszybciej, i ominąć tzw. spread – podkreśla gość Jedynki Paweł Majtkowski, główny analityk Centrum Finansów Aviva. (Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia )
  • Ale choć raty kredytów rosną to przewalutowanie w tej sytuacji nie będzie się opłacać. Jak uważa gość PR 24 Jarosław Sadowski z Expandera, stracimy dziś na przewalutowaniu kredytu we frankach na polską walutę. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Możliwości jak przetrwać rosnący kurs franka szwajcarskiego jest kilka – wyjaśnia Michał Krajkowski z firmy Notus-Doradcy Finansowi. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia )
  • Dla osób, które straciły płynność finansową i stoją przed perspektywą popadania w coraz większą spiralę zadłużenia, rozwiązaniem może być ogłoszenie upadłości konsumenckiej – zauważa Sławomir Grzelczak, prezes Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Jak podkreśla Michał Krajkowski z firmy Notus-Doradcy Finansowi, niewiele możemy zrobić, jeśli chodzi o kurs walut. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • I jak szacuje Sławomir Grzelczak, prezes Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor, upadłości konsumenckich będzie jeszcze więcej... (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Obecnie stracimy także na przewalutowaniu kredytu we frankach na polską walutę – zaznacza Michał Krajkowski z firmy Notus-Doradcy Finansowi. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Klienci banków spłacający kredyty we frankach szwajcarskich mają powody do narzekania, gdyż kurs franka po ostatnich wydarzeniach związanych z sytuacją finansową Grecji, wynosi 3,99 zł.

– Dla części kredytobiorców może być to problem. Jeszcze gorsza jest perspektywa przyszłości, że dalej frank będzie się umacniał. Problemy Grecji mogą spowodować to, że kapitał będzie uciekał do Szwajcarii, i szwajcarska waluta będzie zyskiwała na wartości. Czyli kolejne raty mogą być wyższe. I dlatego na pewno warto już teraz zaoszczędzić i zrobić pewną rezerwę. Jeśli oczywiście nie zrobiliśmy tego wcześniej – doradza gość Jedynki Paweł Majtkowski, główny analityk Centrum Finansów Aviva.

Niepokój przekłada się na wzrosty

Zawsze w sytuacji zawirowań na rynkach pieniądze płyną do Szwajcarii, a to umacnia franka, i podwyższa raty kredytowe.

- Jeżeli po referendum Grecja wyjdzie ze strefy euro i ogłosi upadłość, to z pewnością powstanie zamieszanie na rynkach. I kurs franka może skoczyć do góry. Ale być może, że rynki uznają, iż wyjście Grecji to pozytywny czynnik, to pozbycie się ciężaru, zgniłego jabłka z koszyka. I wtedy po jakimś czasie wszystko się uspokoi, i ten kurs spadnie – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24 Jarosław Sadowski z Expandera.

Niepokój powoduje bowiem obawy, że różne instrumenty finansowe np. lokaty czy akcje są niepewne, i dlatego następują przepływy kapitału do Szwajcarii, żeby go zabezpieczyć. I te napływy powodują umocnienie franka w stosunku do euro. A to wpływa na kurs franka w Polsce.

Niebezpieczny kurs franka

Byłoby zdecydowanie niedobrze, jeśliby kurs franka zbliżył się do poziomu 4,50 – 5 zł, gdyż wtedy np. przy racie ok. 2 tys. zł trzeba by zapłacić kilkaset złotych więcej.

Zmiana kursu franka różnie wpływa – na różnych kredytobiorców. Zależy to od tego, kiedy był zaciągany kredyt, przy jakim kursie. I zależy też od sytuacji finansowej kredytobiorcy.

– Po wprowadzeniu Rekomendacji S, która zwiększyła wymogi dotyczące zaciągania kredytów, kredytobiorcami były osoby o nieco wyższych dochodach. Ale przedtem były nawet takie sytuacje, kiedy osoby, które nie mogły dostać kredytu w złotych, miały zdolność kredytową i dostawały kredyt we frankach. I one mają obecnie najgorszą sytuację – uważa ekspert z Expandera.

Sposób 1: spłacać w walucie kredytu

Wiele różnych obietnic i projektów pojawiło się w lutym po skokowym wzroście kursu franka i w następnych miesiącach. Potem trochę o tym zapomniano. Co więc można zrobić, jeśli rata kredytu teraz rośnie, a nie ma pieniędzy na spłatę?

– Jeśli dotyczy to kredytów we frankach, to można skorzystać z możliwości oferowanych obecnie przez banki. Jeśli jeszcze nie spłacamy tego kredytu w walucie, w której go zaciągnęliśmy, to warto to zrobić, jak najszybciej. Kupujemy wtedy walutę w zwykłym kantorze lub w kantorze w Internecie, i w ten sposób spłacamy kredyt. Płacimy wówczas znaczniej mniej niż wynosi tzw. spread, czyli to ile zarabia bank na wymianie tej waluty, którą wpłacamy w formie kolejnej raty – tłumaczy Paweł Majtkowski.

Sposób 2: wydłużony termin spłat

Bankowcy dali też możliwość w pakiecie pomocowym dla frankowiczów, tzw. sześciopaku, możliwość wydłużania okresu kredytowania. Zdaniem eksperta z Avivy warto się nad tym zastanowić. Jest to w pewnym sensie renegocjacja umowy. Ale to tylko jeden z parametrów.

– Natomiast problem polega na tym, że gdybyśmy zaczęli na nowo renegocjować warunki umowy kredytowej z bankiem, to może się okazać, że jakiś parametr uda się nam wynegocjować lepszy, ale bankowcy mogą się nie zgodzić na inne parametry, które już były w poprzedniej umowie. Każda renegocjacja umowy może być okazją do zmian – podkreśla Paweł Majtkowski.

Sposób 3: przewalutowanie

Wiele osób zastanawia się, czy nie przewalutować swojego kredytu. Żeby pozbyć się tego ciągłego ryzyka walutowego. Ale nie zdają sobie sprawy z tego, że jeżeli przewalutują kredyt, to rata im istotnie wzrośnie.

– Ponieważ w Szwajcarii mamy ujemne stopy procentowe, a w Polsce mamy dodatnie, i oprocentowanie kredytów po przewalutowaniu byłoby wyższe, i wyniosło 3,7 proc. A np. kredyt z 2008 roku ma oprocentowanie 0,3 proc., czyli różnica jest ogromna. I z racji tej różnicy, po przewalutowaniu rata może wzrosnąć nawet o 500 zł – wylicza gość Polskiego Radia 24.

Żeby rata tak istotnie wzrosła, kurs franka musi wzrosnąć z ok. 4 dzisiejszych złotych do poziomu 5,5 zł. Wtedy ta rata o tyle by wzrosła. – Jeżeli ktoś myśli o przewalutowaniu, to tylko wtedy może się to opłacać, jeśli kurs wyniesie co najmniej 5,50 zł i będzie na tym poziomie pozostawał – ocenia Jarosław Sadowski.

Przewalutowanie według KNF

Natomiast przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak mówił o preferencyjnej propozycji. Gdzie koszty wynikające ze wzrostu kursu franka są równo podzielone między bank i kredytobiorcę.

– Tak jakby to przewalutowanie było robione nie po kursie dzisiejszym, tylko na poziomie średniej z dzisiejszego kursu i tego, po którym kredyt został zaciągnięty. Ale trzeba by wyrównać odsetki, które dotychczas płacili kredytobiorcy, czyli dopłacić np. w ratach różnice, żeby te odsetki były takie same, jak u osób z kredytem w złotych – komentuje ekspert z Expandera.

Z kolei PiS i przyszły prezydent Andrzej Duda zapowiadają przewalutowanie po kursie początkowym. – To mogłoby by być zagrożeniem dla części banków, bo według KNF trzy banki miałyby poważne problemy – dodaje Sadowski.

Przy przewalutowaniu pozbywamy się obawy wzrostu raty, ale też w razie spadku kursu franka nie mamy korzyści. Ponadto zamrażamy wysokie zadłużenie, bo przy kredycie 300 tys. zł zaciąganym przy kursie franka na poziomie 2 zł, to zadłużenie dzisiaj wynosi 480 tys., i z tym pozostaje klient banku.

Tarcza ochronna, czyli silna gospodarka

Być może konsekwencje greckich kłopotów nie będą aż tak groźne dla rynku, i w konsekwencji np. dla kredytobiorców. Gość Sygnałów Dnia Andrzej Raczko z Narodowego Banku Polskiego uważa, że Polskę chroni przed kryzysem greckim dobry stan naszej gospodarki. A na pytanie, czy NBP może bronić złotego przed osłabieniem, przypomniał, że polska waluta radzi sobie dobrze dzięki płynnemu kursowi.

– W tej chwili nie widzę żadnej potrzeby, żebyśmy o tym myśleli. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że broni się sama polska gospodarka. Każdy inwestor, który posiada pewne aktywa polskie, bądź polską walutę, powinien popatrzeć na naszą gospodarkę, która na tle wszystkich innych gospodarek Europy, zachowuje się świetnie – zauważa.

Zdaniem Pawła Majtkowskiego to działa w średniej i długiej perspektywie. Natomiast w krótkiej perspektywie działają emocje. – I niestety, często biorą one górę na rynku walutowym.

Zagrożone kredyty i walutowe, i złotowe

Dlatego najbardziej niepewnie mogą się czuć kredytobiorcy we franku. W mniejszym stopniu ci, którzy mają kredyty w euro. Jeśli natomiast dalej będą trwały problemy niewypłacalnością Grecji, to tracić będzie zarówno euro, jak i złoty. Natomiast umacniać się będzie frank szwajcarski i dolar.

Ci, którzy mają kredyty w złotych, też są narażeni na straty. – Gdyż złoty nie chroni przed tym, by się nie „przekredytować”, czy przed problemami z przyszłości. Najniższe kredyty, chwilówki, ale zazwyczaj najwyżej oprocentowane, to są kredyty złotowe. I może w tym wypadku być też tak, że pierwsze pożyczone 1000 zł jest rolowane na następny kredyt, i spirala zadłużenia rośnie – przestrzega gość Jedynki.

Kluczem jest moment brania kredytu, wtedy najlepiej oszacować możliwości jego spłaty, uwzględnić niebezpieczne czy niekorzystne punkty umowy.

Dla porównania, gdy policzymy sumę rat kredytu złotowego i frankowego z różnych okresów, to są takie gdzie suma rat jest niższa w stosunku do złotowych, nawet o 10 tys. zł. Ale w przypadku tych z 2008 roku, to te osoby są na minusie ok. 6 tys. zł – w porównaniu do kredytu złotowego.

Nie warto brać przykładu ze strusia

Jeśli już mamy kłopoty ze spłatą, to nie chowajmy głowy w piasek. Często kredytobiorcy z wieloma kłopotami wynikającymi z niemożności spłaty rat kredytowych, nie odbierają pism z banku, nie odbierają telefonów, odsuwają od siebie wszelkie myśli o problemie.

– To bardzo zła metoda, strategia. Powinniśmy zawsze rozmawiać, bo akurat bankowi zawsze zależy na spłacie tego kredytu. Czyli jeszcze zanim okaże się, że mamy problem ze spłatą raty, rozmawiajmy z bankiem. Jest wówczas spora szansa na to, że znajdziemy jakieś rozwiązanie.  Może to będzie wydłużenie okresu kredytowania, a może zmniejszenie miesięcznego obciążenia. Oczywiście wiele zależy od typu kredytu – namawia Paweł Majtkowski.

Z bankiem wynegocjować można także wakacje kredytowe. Jednak najważniejsze – rozmawiajmy. I to nie w momencie, kiedy przestajemy płacić raty, bo wtedy i bank, i my mamy dużo mniej możliwości. – A dopóki to się nie stanie, to wszystkie karty są na stole, i cały czas można jeszcze coś z tym naszym kredytem zrobić – przypomina Paweł Majtkowski.

Jeśli już nie ma ratunku…

Dla osób, które straciły płynność finansową i stoją przed perspektywą popadania w coraz większą spiralę zadłużenia, rozwiązaniem może być ogłoszenie upadłości konsumenckiej. Jednak, jak uważa Sławomir Grzelczak, prezes Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor, to bardziej ostateczna deska ratunku, niż lek na całe zło.

– Bardzo przestrzegałbym przed patrzeniem na upadłość konsumencką jak „na lek na całe zło”. Również polskie przepisy przewidują, że dłużnik musi de facto oddać cały swój majątek na poczet spłat swoich długów, wiec można powiedzieć, że zostaje z niczym. Według ustawy trudno też "uciec" z majątkiem odpowiednio wcześniej, ponieważ sądy będą sprawdzać w urzędach skarbowych  historie tych dłużników, do 5 lat wstecz. I nie tylko w urzędach skarbowych, ale też w Krajowym Rejestrze Sądowym. Więc dłużnik nie będzie miał tak łatwo, bo wtedy sąd może takiej upadłości nie uznać – uzasadnia prezes Grzelczak.

A przeciętny kredytobiorca frankowy to przedstawiciel pokolenia X, dobrze zarabiający i posiadający jeszcze inne kredyty – tak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej. I BIK potwierdza, że są to kredyty bardzo dobrze spłacane. Obecnie odsetek niespłacanych kredytów we frankach  jest stosunkowo niewielki, i wynosi 2–3 proc.

Krzysztof Rzyman, Justyna Golonko, Błażej Prośniewski, Małgorzata Byrska