Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 15.02.2016

Rodzina 500+ to początek. Potrzeba jeszcze stabilności finansowej, mieszkaniowej i na rynku pracy

Tylko podpis prezydenta i program Rodzina 500+ będzie mógł wejść w życie. Ale skuteczna polityka prodemograficzna wymaga także innych działań.
Posłuchaj
  • Trzy czynniki, oprócz transferów pieniężnych, które decydują o tym, czy kobiety decydują się na urodzenie dziecka to stabilność zatrudnienia, finansowa, i polityka mieszkaniowa – wyjaśnia gość Jedynki dr Arkadiusz Durasiewicz, z Wyższej Szkoły Pedagogicznej im. Janusza Korczaka. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Przyjmuje się że stopa dzietności powinna osiągnąć poziom 2,1-2,15. Żeby miała miejsce prosta zastępowalność pokoleń, żeby dzieci nie było mniej niż rodziców – wyjaśnia w Polskim Radiu 24 dr Marek Kośny z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W ostatnich latach tzw. wskaźnik dzietności systematycznie u nas maleje – zwraca uwagę rzecznik Głównego Urzędu Statystycznego Artur Satora. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Często podaje się przykład Polek, które w Wielkiej Brytanii rodzą dużo więcej dzieci. Dr Monika Mynarska z Instytutu Statystyki i Demografii SGH przestrzega jednak przed zbyt wielkim uproszczeniem. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Zdaniem dr Moniki Mynarskiej z Instytutu Statystyki i Demografii SGH powinno się zmierzać w kierunku ułatwiania kobietom łączenia obowiązków zawodowych i wychowawczych. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Źle by było, gdyby świadczenie 500+ spowodowało rezygnowanie z pracy przez kobiety, a także nieposyłanie dzieci do przedszkoli – uważa Izabela Przybysz z Instytutu Spraw Publicznych. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Izabela Przybysz z Instytutu Spraw Publicznych uważa, że aby zwiększyć dzietność - trzeba zwiększyć dostępność opieki instytucjonalnej nad dziećmi. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Bez skoordynowanej i stabilnej polityki prorodzinnej naszemu krajowi grozi zapaść demograficzna. I właśnie tu pojawia się pytanie: na ile program Rodzina 500+ będzie skuteczny i czy wystarczy, aby sytuacja demograficzna Polski się poprawiła? Autorzy Programu przewidują, że dzięki niemu w ciągu najbliższych 10 lat na świat przyjdzie o 278 tys. dzieci więcej.

Kryzys demograficzny coraz bliżej

Co do tego, że Polska jest na skraju kryzysu demograficznego – zgadzają się chyba wszyscy. Według dostępnych danych w 2015 r. współczynnik dzietności w naszym kraju wyniósł 1,3. Tyle właśnie statystycznie przypada dzieci na jedną kobietę w wieku rozrodczym.

– Program Rodzina 500+ przede wszystkim otwiera publiczną debatę na temat polityki prorodzinnej w Polsce. Do tej pory takiej szerokiej rozmowy na temat polityki rodzinnej nie było. Natomiast dzisiaj nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy zmieni się dzięki temu dzietność. Jest to program wieloletni, i powinniśmy skupić się na tym, co będzie się działo za 5–10 lat realizacji tego Programu. Bo dopiero wtedy będzie można powiedzieć, czy miał on jakiś wpływ na zwiększenie dzietności w Polsce – wyjaśnia gość Jedynki dr Arkadiusz Durasiewicz, z Wyższej Szkoły Pedagogicznej im. Janusza Korczaka w Warszawie.

Nowy Program pomoże w decyzji

Kwotę 500 złotych dostanie rodzina, która ma dwoje lub więcej dzieci, na pierwsze dziecko świadczenie dostaną tylko rodziny najuboższe, i tutaj są różne opinie. Niektórzy eksperci mówią, że świadczenia powinny być na wszystkie dzieci, ale podobno w Polsce mamy najwięcej rodzin 2 + 1, czyli właśnie z jednym dzieckiem. Czy zatem Program rzeczywiście może przyspieszyć decyzję o kolejnym dziecku?

– Obecnie coraz większa liczba rodzin ma tylko 1 dziecko. I ten Program jest właśnie zorientowany na to, aby pojawiło się dziecko drugie i trzecie. Według wyników badań Warsaw Enterprise Institute, 60 proc. respondentów deklaruje chęć posiadania dwójki dzieci, a 30 proc. chciałoby mieć trójkę. Ale rzeczywista realizacja jest dużo niższa. Współczynnik dzietności, czyli liczba dzieci przypadająca na kobietę w wieku rozrodczym wynosi 1,3. I walka toczy się właśnie o tę rozbieżność pomiędzy deklarowaną liczbą dzieci, a rzeczywiście posiadaną – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24 dr Marek Kośny, z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

A dlaczego takie ważne jest, żeby rodziny miały po dwoje i więcej dzieci?

– Przede wszystkim chodzi tu o kwestie ekonomiczne. Kiedy nie rodzą się dzieci, to bardzo szybko starzeje się populacja. Obecnie mamy jeszcze jedną z najmłodszych populacji w Europie, mierzoną odsetkiem osób powyżej 65. roku życia, w odniesieniu do osób w wieku 15–64 lata. W roku 2011 to było 19 proc. Jeśli spełnią się prognozy OECD, to w roku 2060 ten odsetek wyniesie 65 proc. I wtedy to już będzie najgorszy wynik w Europie. I to będzie prowadziło do bardzo szybkiego spadku tempa wzrostu gospodarczego. W latach 2030–2060 OECD przewiduje wzrost PKB o 1 punkt procentowy – dodaje dr Marek Kośny.

Polki chętnie rodzą na emigracji

Przy okazji pojawiła się jedna, bardzo ważna kwestia. Mianowicie chodzi tu o Polki, które w Wielkiej Brytanii rodzą więcej dzieci niż u nas w kraju. Dlaczego?

– Po pierwsze migruje określona grupa wiekowa. Są to osoby młode, które i tak mają największe prawdopodobieństwo posiadania dzieci. Po drugie bywa też tak, że jest to taki element strategii. Młoda osoba myśli tak: ponieważ chcę wyjechać, bo tutaj nie mam dobrej sytuacji finansowej, materialnej, nie czuję się bezpiecznie, to nie będę się decydowała na dziecko w Polsce, bo przede mną jest olbrzymia zmiana w postaci przeprowadzki. Dlatego odłożę tę decyzję w czasie – tłumaczy dr Monika Mynarska z Instytutu Statystyki i Demografii SGH.

Czy w takim razie, możemy zakładać, że gdyby te Polki nie wyjechały, to te dzieci urodziłyby się u nas?

– Oczywiście, że tak. Z tego względu, że tutaj przede wszystkim zostałyby na stałe. Wpływają na to też trzy bardzo ważne czynniki, niedotyczące bezpośrednio transferów pieniężnych, ale pośrednich polityk publicznych. Na pewno wpłynęła by na to stabilność zatrudnienia, stabilność finansowa, i polityka mieszkaniowa, czyli własne mieszkanie. To są takie trzy czynniki, oprócz transferów pieniężnych, które decydują o tym, czy kobiety decydują się na urodzenie dziecka – podkreśla dr Arkadiusz Durasiewicz.

Zdaniem dr Marka Kośnego program Rodzina 500+ jest na pewno krokiem w dobrym kierunku. – Ale kluczowe są też inne elementy. Po pierwsze musi być stabilność. Ponieważ rodziny podejmują decyzję w sprawie posiadania dzieci na około 20 lat. I to, co ułatwia taką decyzję, to wiara w to, że w dłuższym okresie będą mogły liczyć na ułatwienia, na wsparcie. Muszą być przekonane, że państwu zależy na dzieciach, że to jest racja stanu – podkreśla gość Polskiego Radia 24.

Zatem powinniśmy powstrzymać migrację młodych Polaków i zachęcić ich do tego, aby w kraju decydowali się na dzieci. Ale do tego potrzebne są określone warunki.

Dzieci potrzebują też żłobków i przedszkoli

Te warunki, które sprzyjają decyzji o dziecku, o dzieciach to zdaniem ekspertów m.in. odpowiednia polityka mieszkaniowa i zatrudnienia. Bo trudno raczej myśleć o dziecku, kiedy nie ma się gdzie mieszkać i ma się niestabilną pracę.

– Są to główne czynniki stanowiące o stabilności rodzin, i one też w dużej mierze decydują o tym – dodaje gość Jedynki.

Jednak kiedy już dzieci się urodzą, to niezwykle ważne są dwie rzeczy – żłobki i przedszkola. Bo dzięki temu te kobiety, które chcą tego, mogą wrócić na rynek pracy.

– W krajach Europy Zachodniej, gdzie również dominują duże transfery pieniężne czyli różne formy zasiłków i świadczeń, jednocześnie funkcjonują tam wysokie dofinansowania lub współfinansowania instytucji opiekuńczo-wychowawczych. Program 500+ jest takim zalążkiem i początkiem różnych czynników, czy też narzędzi, które powinniśmy wprowadzać. W tym, w dłuższej perspektywie jest to właśnie finansowanie lub współfinansowanie instytucji opiekuńczo-wychowawczych – zwraca uwagę dr Durasiewicz.

Ponad połowa badanych oczekuje właśnie tego typu ułatwień.

– Jako elementy zniechęcające do posiadania dzieci, wymieniano: zbyt małe wsparcie państwa, słabą dostępność do infrastruktury, problemy na rynku pracy, zbyt małe i drogie mieszkania. I dlatego to, co może pomóc w zwiększeniu dzietności, to koordynacja tych wszystkich polityk. I takie programy już zapowiada rząd – wylicza dr Kośnik.

Najtrudniejsza decyzja o pierwszym dziecku

W tym kontekście pojawia się pytanie, czy może jednak państwo powinno wspierać rodziny już od pierwszego dziecka? Ze względu na trudność w dostępie do mieszkań i niestabilną sytuację na rynku pracy, kobiety rodzą coraz później, a to sprawia, że także ze względów biologicznych trudniej jest potem o drugie i kolejne dziecko.

– Kobiety w Polsce decydują się obecnie w późniejszym wieku na założenie rodziny. Ale musimy pamiętać, że jedno dziecko nie zapewnia prostej zastępowalności pokoleń. Dopiero od drugiego dziecka ten wskaźnik nam się równoważy i daje tę zastępowalność. Oczywiście, pewne narzędzia powinny być też skierowane do rodzin z jednym dzieckiem. Ale trzeba pamiętać, co wynika zresztą z badań, że rodzice decydują się na pierwsze dziecko ze względów emocjonalnych, uczuciowych. Dopiero od drugiego, trzeciego czy też następnego zaczynają się kalkulacje, czy na to dziecko nas stać, czy rodzice podołają wszystkim wydatkom z tym związanym – zwraca uwagę gość radiowej Jedynki.

Z pożytkiem dla wszystkich byłoby, gdyby ta pierwsza decyzja o posiadaniu dziecka pojawiała się w wieku lat 20–23, a nie w wieku 30–35 lat. A coraz więcej Polek rodzi swoje pierwsze dziecko właśnie w tym wieku.

– To jest też związane ze zmianami cywilizacyjno-kulturowymi, które nastąpiły w naszym kraju, naszym społeczeństwie. Decyzje te przesuwają się, ponieważ zmienia się postrzeganie świata przez młodych ludzi. Młodzi chcą zdobyć wykształcenie, chcą mieć dobrą, stabilną pracę, dobrze płatną, własne mieszkanie. I dopiero później, kiedy już zaistnieją te wszystkie czynniki, decydują się na założenie rodziny. I zazwyczaj jest to okres miedzy 25 a 29. rokiem życia, a w dużych aglomeracjach jest to już po 30. roku życia – ocenia dr Durasiewicz z SGH.

Nowe modele rodzin też mogą sprzyjać demografii                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                           

Z jednej strony mamy odpowiednio prowadzoną politykę prorodzinną, prodemograficzną, z drugiej natomiast w naszym społeczeństwie zachodzą dość duże zmiany, i coraz mniej osób decyduje się na małżeństwo, coraz więcej mamy alternatywnych związków, nieformalnych, więcej rozwodów. A to też jest istotna bariera demograficzna.

– Rzeczywiście tak jest, i w związku z tym warto pamiętać o jednej rzeczy. Kraje zachodnie w swoich świadczeniach, w swoich narzędziach, czynnikach polityki prorodzinnej, otworzyły się na nowe formy rodzin, które powstają. I to samo dzieje się w Polsce. Mamy coraz mniej związków tradycyjnych, małżeńskich, a coraz więcej mamy związków kohabitacyjnych. Mamy też coraz więcej związków partnerskich, czy też związków tzw. LAT (Living Apart Together czyli razem, ale osobno). I jeżeli państwo otworzy się na te nowe formy związków, to będzie musiało też skierować wszystkie swoje transfery pieniężne, świadczenia na te formy i to może pomóc w rozwiązaniu problemów demograficznych – zauważa gość radiowej Jedynki.

Alternatywą mogą być imigranci, czyli mądra polityka migracyjna

Jeżeli nasza polityka prodemograficzna nie odniesie sukcesu, to już za 20–30 lat Polaków może być o 6 mln mniej.

– A to oznacza przede wszystkim kryzys emerytalny, i kryzys finansowy. Ponieważ jeżeli nie będzie się rodziło więcej dzieci i nie będzie miał kto pracować na emerytury, to będziemy mieli zapaść systemu emerytalnego – prognozuje dr Durasiewicz.

Alternatywą mogą więc być imigranci? Są kraje, które w swoich strategiach demograficznych wprowadziły mądrą, racjonalną politykę migracyjną, która doprowadza do tego, że wskaźniki dzietności są podnoszone poprzez osoby migrujące do tych krajów. I to się sprawdza.

– Przede wszystkim trzeba zapewnić dobre warunki migrantom przybywającym do Polski. Obecnie bardzo duża skala jest emigrantów z Białorusi, czy też z Ukrainy. I jeżeli zapewnimy tym osobom szybkie osiedlenie się, jeżeli damy im dostęp do tych świadczeń, które otrzymują rodziny polskie, to możemy być pewni, że te osoby pozostaną u nas w kraju. I będą tutaj pracować, płacić podatki – zaznacza gość Jedynki. I dodaje, że ich dzieci będą pracować na nasze emerytury. Zgodnie z faktem, że powinniśmy traktować dziecko jako inwestycję, a nie koszt.

Program Rodzina 500+, czyli zmiana wizerunku

Ten program prorodzinny, może też zmienić spojrzenie na rodziny, na rodziny wielodzietne.

– Przez wiele lat rodziny wielodzietne były utożsamiane z rodzinami dysfunkcyjnymi. I to był duży problem wizerunkowy. Dlatego, jeśli teraz chcemy mówić o rzeczywistej polityce rodzinnej, o dzietności większej niż obecnie, to musimy odczarować ten obraz. I pokazać, że jest to pewna wartość. Najprostszym sposobem jest właśnie wprowadzenie czegoś, czego inne rodziny mogłyby im zazdrościć. A do tej pory w sensie ekonomicznym nie było niczego takiego. Raczej mówiono o radości życia – komentuje dr Marek Kośny z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Program Rodzina 500+ ma wejść w życie już od 1 kwietnia 2016 roku.

Błażej Prośniewski, Sylwia Zadrożna, Karolina Mózgowiec, Małgorzata Byrska