Sierpień 1980 roku to w Polsce początek końca komunizmu. Miesiąc ten przeszedł do historii z powodu strajków na Wybrzeżu, które zmieniły się z czasem w falę protestów w całym kraju. Wrzeć zaczęło już na początku lipca, kiedy z powodu podwyżek cen mięsa, robotnicy w kilkuset zakładach pracy na Mazowszu, Lubelszczyźnie i Podkarpaciu zwracali uwagę na swoją trudną sytuację.
14 sierpnia strajkować zaczęła Stocznia Gdańska im. Lenina. Bezpośrednim pretekstem było zwolnienie wieloletniej pracownicy Anny Walentynowicz. Strajk zainicjowali Bogdan Borusewicz, Jerzy Borowczak, Bogdan Felski, Ludwik Prądzyński i Lech Wałęsa, który stał się jego przywódcą. Prawie natychmiast z gdańskimi stoczniowcami zaczęli się solidaryzować pracownicy innych zakładów na Wybrzeżu i w innych regionach kraju. Dzięki twardym i konsekwentnym negocjacjom, po ponad dwóch tygodniach rozmów robotników z przedstawicielami rządu, osiągnięto kompromis i podpisano porozumienie. To otworzyło drogę do utworzenia Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych.
Kolejne miesiące, nazywane karnawałem Solidarności, to okres w którym władza musiała nareszcie liczyć się także z głosem obywateli. Ten czas względnej wolności przerwało jednak 13 grudnia 1981 roku wprowadzenie stanu wojennego.
Wydarzenia Sierpnia '80 ich bohaterowie wspominają w cyklu "Dzień Solidarności i Wolności" prezentowanym w radiowej Jedynce w środę (31.08) w 36. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych.
***
pg