Tomasz Sakiewicz ocenił, że Prawo i Sprawiedliwość ewidentnie wygrało w dużych miastach pierwszą turę kampanii samorządowej.
- Kandydaci Prawa i Sprawiedliwości nie startowali jako faworyci – mówił publicysta Gazety Polskiej. - Mówiono wręcz, że ich wystawiono, by nie oddać tej walki walkowerem. Tymczasem w Krakowie Małgorzata Wasserman prowadzi z Jackiem Majchrowskim i sprzyja jej aktywność polityczna. W Warszawie z kolei Patryk Jaki nie był uważany za faworyta, a w niektórych sondażach wyprzedza Rafała Trzaskowskiego, a w kilku innych skurczyła się odległość między nimi. Ta kampania, bez względu na wynik, rozpoczęła się dobrze dla PiS-u. Przestrzegam tylko, że w 2007 roku, Platforma w ten sam sposób rozpoczęła walkę wyborczą, wciągając PiS w bijatykę ciemnej kampanii. Prawo i Sprawiedliwość w znacznej mierze w niej pozostało, a Platforma przeszła do kampanii pozytywnej i to jej się opłaciło. Sądzę jednak, że PiS jest mądrzejsze o tamte doświadczenia, a Platforma jest dużo słabsza – dodał Tomasz Sakiewicz.
Używając terminologii bokserskiej Agaton Koziński zauważył, że obie strony rywalizacji próbują wzajemnie poznać swoje możliwości.
- Znają się jak "łyse konie", bo walczą ze sobą od 2005 roku, ale patrzą czy ten stary pies nauczył się nowych sztuczek. Na razie PiS działa na zasadzie zwycięskiej taktyki, której się nie zmienia. Postępuje podobnie jak w 2015 roku tylko intensywniej. Zaskakuje Platforma Obywatelska ponieważ zmieniła krok. Język jakim operuje na billboardach to nie jest jej język, do którego nas przyzwyczaiła. Wszyscy wiemy, że te billboardy są finansowane przez Platformę Obywatelską, ale jest to język, po który PO dotąd nie sięgała. Wyraźnie zmienił się też w Warszawie język Rafała Trzaskowskiego, któremu zdawało się, że wystarczy uśmiech i mrugnięcie okiem do Warszawiaków. Teraz zorientował się, że lawina obietnic Patryka Jakiego, daje kandydatowi Zjednoczonej Prawicy impet, a on stoi z pustymi rękoma. Odszedł od tej strategii i zaczął się ścigać z Patrykiem Jakim na obietnice – ocenił publicysta Polska The Times.
Bartłomiej Radziejewski odniósł się do obietnic socjalnych wygłaszanych w tej kampanii przez premiera Mateusza Morawieckiego.
- Kiełbasa wyborcza nie jest tu nowością tylko jej skala – mówił gość Polskiego Radia 24. - Pamiętajmy, że wciąż jesteśmy krajem zadłużonym i mamy duży deficyt budżetowy. Żyjemy w niespokojnych czasach, więc dobrze by było myśleć o bilansowaniu budżetu. Mamy wzrost gospodarczy w pierwszym półroczu, ale dalsze prognozy są już bardzo ostrożne. Propozycje PiS-u z pewnością przemówią do ludzi. W kampanii jest zacięta walka, jedną rundę wygrywa jedna, kolejną druga strona. Zaskakująca jest ta wyrównana i zacięta rywalizacja, to taka wojna pozycyjna. W Krakowie i w Warszawie PiS może mówić o sporym sukcesie, bo niedocenianym kandydatom idzie znacznie lepiej niż się spodziewali. Platforma natomiast jest w lepszej formie, bo krytykowany za nieudolność Grzegorz Schetyna rozwiązał kilka fundamentalnych problemów. Widać, że opozycja nie jest w rozsypce. Kampania billboardowa jest demagogiczna, ale snucie powiązań populistycznych w kategoriach realnej polityki krajowej jest skuteczne – ocenił Bartłomiej Radziejewski.
Więcej w nagraniu audycji.
Debatę Poranka prowadziła Stanislaw Janecki.
PR24/dk
___________________
Data emisji: 31.08.18
Godzina emisji: 08:05