Aneksja Krymu, ciężkie walki w Słowiańsku i Mariupolu, referenda niepodległościowe na wschodzie Ukrainy. Tomasz Wróblewski mówił w audycji "W samo południe", że wydarzenia ostatnich miesięcy pokazują, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak zakończy się konflikt ukraiński. - Ta wojna przybiera bardzo dziwny kierunek. Nie odważyłbym się na snucie jakichkolwiek wniosków. Rosja na pewno dąży do tego, żeby wzmocnić swoją pozycję - podkreślił dziennikarz tygodnika "Do Rzeczy".
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
- Rosjanie przez rok 1989, potem przez rok 1991, potem przez tą nieudaną smutę jelcynowską, mają powody, żeby jako naród czuć się bardzo zdegradowanymi i upokorzonymi. Trochę tak, jak Niemcy po I wojnie światowej - zaznaczył publicysta Waldemar Kuczyński. - Oni mieli ukryte pragnienie podniesienia się, powrotu do wielkości i rekonkwisty. Putin anektując Krym poderwał ogromną część narodu, ustawił ich w szeregi do walki. (…) Wschód Ukrainy jest już dla Ukrainy stracony. Dalej marsz pójdzie po Kijów - dodał.
Profesor Henryk Domański uważa, że ostatnie wydarzenia na Ukrainie mogą świadczyć o słabości Rosji. - Dopuszczam taką hipotezę, że to czego jesteśmy świadkami, nie świadczy o sile Rosji, tylko jest rozpaczliwymi gestami. Rosjanie wiedzieli od kilku lat, że Gruzja od nich odpadnie, że Ukraina od nich odpadnie, że Mołdawia od nich odpadnie. To, co się dzieje na wschodzie Ukrainy można traktować jako próbę wyrwania tego, co i tak w większej części będzie stracone - podkreślił socjolog.
Goście radiowej Jedynki mówili także m.in. o polityce zagranicznej polskiego rządu oraz o wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!
Rozmawiał Jan Ordyński.
(aj)