Uczelnie przyzwyczaiły się do tego, że to maturzystom zależy, by dostać się w ich nobliwe mury. Teraz, być może, będą musiały zmienić swoje podejście. W wiek studencki wchodzi bowiem pokolenie niżu demograficznego. Mniej studentów, to mniejsze dotacje z ministerstwa, ale też mniejsze wpływy ze studiów zaocznych. Czy szkoły wyższe są gotowe na tę zmianę?
- Prognozy demograficzne nie są dla nikogo niespodzianką. Powtarzaliśmy uczelniom, że muszą się do nich przystosować – mówiła w Czwórce Magdalena Kula, doradca w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. – Na szczęście dla szkół wyższych, liczba studentów ma wpływ na wysokość ministerialnej dotacji w stopniu mniejszym niż 10%, bardziej liczy się ich aktywność badawcza – uspokajała rozmówczyni Krzyśka Grzybowskiego.
Zdaniem Piotra Mullera, przewodniczącego samorządu studentów Uniwersytetu Warszawskiego, mniejsza ilość studentów wymusi na uczelniach rosądniejsze gospodarowanie finansami, ale też postawi je przed zasadniczą kwestią: czy w imie pogoni za studentami obniżać kryteria przyjmowania na studia.
- Uniwersytety muszą zdecydować, czy przyjmować osoby z gorszymi wynikami maturalnymi czy kształcić elity – mówił w audycji "4 do 4" - W tym pierwszym wypadku niestety obniży to średni poziom nauczania w Polsce – dopowiadał.
Jak uczelnie zareagują na nadciągający niż demograficzny? Czy sytuacja ta przyniesie pozytywne zmiany w procesie kształcenia, czy też przyczyni się do kryzysu w sektorze szkół wyższych? Dowiedz się słuchając nagrania audycji.
Piotr Muller i Krzysztof Grzybowski