Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Paweł Gawlik 11.09.2010

Lech wygrywa bez trenera (posłuchaj)

Lech Poznań odniósł cenne wyjazdowe zwycięstwo w meczu ze Śląskiem Wrocław. Spotkaniu towarzyszyły duże emocje. Trener "Kolejorza" Jacek Zieliński został po pierwszej połowie odesłany przez sędziego na trybuny.
Lech PoznańLech Poznańfot. PAP

Spotkanie było dla obu drużyn znakomitą okazją do rehabilitacji po ostatnich, nieudanych występach. W poprzedniej kolejce Śląsk przegrał z Lechią Gdańsk (0:2), a Lech musiał uznać wyższość Jagiellonii Białystok (0:2).

Gospodarze zagrali bez kontuzjowanych Sebastiana Dudka, Antoniego Łukaszewicza i Serba Vuka Sotirovica. Trener Jacek Zieliński nie mógł natomiast skorzystać z Jacka Kiełba, Tomasza Bandrowskiego i bośniackiego bramkarza Jasmina Burica.

Początek spotkania należał do wrocławian, którzy już w dziewiątej minucie mogli prowadzić. Waldemar Sobota minął na prawej stronie Panamczyka Luisa Henriqueza, ale mając przed sobą tylko bramkarza minimalnie przestrzelił. Lech swoje akcje rozgrywał długo, ale bez pomysłu.
Na gola kibice musieli czekać aż do 24. minuty, ale gdy już padł, bez wątpienia może aspirować do tytułu bramki kolejki. Po faulu na Kolumbijczyku Manuelu Arboledzie Sławomir Peszko ustawił piłkę trzydzieści metrów od bramki i mocnym strzałem z rzutu wolnego pod poprzeczkę wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Piłka szybowała tak szybko, wirując przy tym w powietrzu, że bramkarz Śląska nie zdążył nawet zareagować.

Śląsk wyrównał jeszcze przed przerwą. W 45. minucie w polu karnym gości Henriquez zagrał piłkę ręką, sędzia wskazał na rzut karny, który na bramkę zamienił Argentyńczyk Cristian Diaz. Nie był to jednak koniec emocji. Minutę później Semir Stilic trafił w słupek, a po chwili także do bramki, ale sędzia dopatrzył się spalonego i gol nie został uznany. Ta sytuacja tak zdenerwowała trenera gości, że po gwizdku kończącym pierwszą odsłonę wybiegł do sędziego na środek boiska, a drugą... oglądał już z trybun.

Lech cofnął się na własną połowę i szansy na zdobycie bramki szukał w kontratakach. Po jednym z nich Łotysz Artjoms Rudnevs wykorzystał błąd słowackiego bramkarza wrocławian i zdobył drugą bramkę. Odpowiedź Śląska była błyskawiczna. W dużym zamieszaniu w polu karnym gości Krzysztof Wołczek z sześciu metrów uderzył mocno, ale prosto w dobrze ustawionego Krzysztofa Kotorowskiego.

Od tego momentu gra się wyrównała. Oba zespoły stworzyły sobie jeszcze kilka dogodnych sytuacji, ale wynik nie uległ już zmianie, mimo że mecz został przedłużony aż o sześć minut.

Po meczu powiedzieli:

Jacek Zieliński (trener Lecha): To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne i myślę, że wprowadziło pozytywny nastrój przed wyjazdem do Turynu. To był ciężki mecz, ale sami go sobie takim zafundowaliśmy. W pierwszej połowie graliśmy zbyt nerwowo i za statycznie, a dodatkowo dostaliśmy bramkę do szatni. Duże uznania dla chłopaków, bo w drugiej części gry przytrzymaliśmy piłkę, zdobyliśmy bramkę i dociągnęliśmy zwycięstwo do końca.

Ryszard Tarasiewicz (trener Śląska): Chciałem podziękować zawodnikom za realizowanie założeń taktycznych. Staraliśmy się dyktować warunki, mimo klasy przeciwnika, a obie bramki straciliśmy w momencie, gdy to my prowadziliśmy ofensywną grę. Później musieliśmy gonić wynik i niestety się nie udało, co jest o tyle paradoksalne, że w tym sezonie nie graliśmy jeszcze tak efektownie. Nie jesteśmy nagradzani za naszą dobrą grę zdobywaniem punktów i musimy to nadrobić w następnych meczach.

Śląsk Wrocław - Lech Poznań 1:2 (1:1)

Bramki: 0:1 Sławomir Peszko (24-wolny), 1:1 Cristian Omar Diaz (45-karny), 1:2 Artjoms Rudnevs (51).

Żółte kartki: Śląsk Wrocław: Sebastian Mila. Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski, Marcin Kikut, Kamil Drygas.

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów 8 500.

Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Amir Spahić, Krzysztof Wołczek - Piotr Ćwielong (68. Łukasz Madej), Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila, Waldemar Sobota (68. Marek Gancarczyk) - Cristian Omar Diaz, Tomasz Szewczuk (82. Łukasz Gikiewicz).

Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Marcin Kikut, Grzegorz Wojtkowiak, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Sławomir Peszko (78. Jakub Wilk), Ivan Djurdjević, Dimitrije Injac (84. Kamil Drygas), Semir Stilić, Siergiej Kriwiec - Artjoms Rudnevs (71. Artur Wichniarek).

gaw