Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Paweł Gawlik 03.02.2011

Polonia coraz bardziej holenderska

Coraz trudniej połapać się kto jest kim w sztabie Polonii Warszawa. Pewne jest tylko jedno - w każdej sprawie decydujący głos ma prezes Józef Wojciechowski.
Theo BosTheo Bosfot. PAP/Bartłomiej Zborowski

W przerwie zimowej szkoleniowcem Polonii Warszawa został Holender Theo Bos. Zastąpił na tym stanowisku Pawła Janasa, który został przesunięty na pozycję dyrektora sportowego. Funkcję tę pełnił już Janas w Polonii, gdy trenerem był Jose Bakero. Miał wówczas ogromny wpływ na skład i taktykę zespołu, a gdy Bakero stracił zaufanie prezesa klubu - Janas zajął jego miejsce.

Do powtórki tego scenariusza nie dojdzie, bo Józef Wojciechowski dokonał kolejnej roszady i rozwiązał kontrakt z Janasem. Nowym dyrektorem sportowym został Jan de Zeeuw, który pełnił podobną funkcję w reprezentacji Polski, nie przejawiający trenerskich ambicji.

Kolejnym Holendrem w klubie został Marc van Hintum, były reprezentant "Pomarańczowych". Będzie pełnił funkcję drugiego trenera. W klubie pozostaje jednak Piotr Stokowiec, asystent trenerów Bakero i Janasa, były obrońca "Czarnych Koszul". Treningi prowadzi także Bogusław Kaczmarek, formalnie - doradca sztabu szkoleniowego.

- W Turcji zobaczyłem, że czterech trenerów na boisku to wcale nie za dużo, bo każdy z nich ma co robić - mowi "Przeglądowi Sportowemu" Józef Wojciechowski.

Treningi bramkarzy prowadzi Radosław Majdan, były golkiper Polonii i reprezentacji Polski. W klubie pełni jednocześnie funkcję rzecznika prasowego. To może ulec jednak zmianie, gdyż, jak przyznaje wiceprezes klubu Piotr Ciszewski, "formalnie nadal jest rzecznikiem, ale realizuje się głównie na boisku".

Czy tak rozbudowany sztab pomoże Polonii w walce o tytuły?

- Sporo na nich wszystkich wydaję, ale liczę na sukces - przyznaje Wojciechowski.

Krytycznie decyzje personalne prezesa Polonii ocenia w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" były napastnik drużyny z Konwiktorskiej, Radosław Gilewicz.

- To niesamowite, ile osób pracuje w tym klubie. Ale najgorsze jest to, że każda z nich myśli, że ma coś do powiedzenia. A tak naprawdę ich zdanie się nie liczy, bo wszyscy i tak musżą podporządkować się prezesowi - podsumowuje Gilewicz.

gaw, Przegląd Sportowy