Przed wtorkowym rewanżem 1/4 finału Pucharu Polski zarówno trener Ruchu Waldemar Fornalik jak i szkoleniowiec Legii Maciej Skorża zapewniali, że spotkanie potraktują bardzo poważnie. Obaj jednak dali odpocząć kilku swoim podstawowym zawodnikom.
Pierwsze spotkanie w Chorzowie zakończyło się remisem 1:1 (po bramkach Arkadiusza Piecha i Marcina Komorowskiego z rzutu karnego), dlatego w lepszej sytuacji wydawali się gospodarze.
Poziom spotkania mógł jednak rozczarować. Pierwszą groźną sytuację stworzyli goście dopiero w 20. minucie, kiedy to Gabor Straka wykonywał rzut wolny. Piłki jednak nikt nie sięgnął i ta minimalnie przeszła obok bramki Wojciecha Skaby.
Dopiero w końcówce pierwszej połowy ożywili się natomiast gospodarze. Najpierw Miroslav Radovic znalazł się dobrej sytuacji, ale zamiast strzelać podawał do Bruno Mezengi. Tuż przed przerwą sprzed pola karnego mocno uderzył Michał Kucharczyk.
Wydawało się, że strzał nie sprawi kłopotów Michalovi Peskoviciowi, bo piłka zmierzała w środek bramki. Jednak Słowak z trudem przerzucił futbolówkę nad poprzeczką, dzięki czemu legioniści wykonywali rzut rożny. W ostatniej akcji przed przerwą do dośrodkowania dopadł Ivica Vrdoljak i uderzeniem głową pokonał bramkarza Ruchu.
Kapitan Legii niespełna kwadrans po przerwie pokonał Peskovicia po raz drugi, po ładnej akcji Radovicia i podaniu Jakuba Wawrzyniaka. Wcześniej bliski wyrównania był Piech, ale najpierw trafił w słupek, a chwilę później minimalnie spudłował. Goście coraz odważniej atakowali, ale ryzykowali groźne kontrataki ze strony rywali. Jednak wynik nie uległ już zmianie.
Tym samym Legii udało się zrewanżować drużynie Ruchu, która w dwóch poprzednich sezonach eliminowała stołeczny klub z Pucharu Polski. Rok temu Niebiescy byli lepsi w ćwierćfinale, a w 2009 roku w półfinale.
Po meczu powiedzieli:
Waldemar Fornalik, trener Ruchu Chorzów: Awansowała drużyna lepsza. Mecz był wyrównany do przerwy. Nasz plan był taki, aby w pierwszej połowie nie stracić bramki. Niestety nie udało się. W drugiej połowie chcieliśmy zagrać bardziej ofensywnie, ale szyki pokrzyżowała nam druga bramka. Przy stanie 2:0 było po meczu i Legia mogła nawet podwyższyć. Dwa lata temu udało nam się wygrać w Warszawie i to było decydujące. To jednak już historia i skupiamy się na rozgrywkach ligowych. Teraz muszę wykrzesać z tych zawodników więcej siły przed piątkowym meczem ligowym z Górnikiem Zabrze.
Maciej Skorża, trener Legii Warszawa: Przystępowaliśmy do tego meczu z minimalnym komfortem psychicznym. Zdawaliśmy sobie sprawę, że bezbramkowy remis zapewni nam awans. Jednak nie chcieliśmy tak grać, bo zakładaliśmy atak od początku spotkania. Ruch był dobrze zorganizowany, a my byliśmy za mało kreatywni i ruchliwi. Biliśmy głową w mur. Na szczęście pierwsza połowa zakończyła się bramką dla nas, co dało nam sporo spokoju. Potem stwarzaliśmy już sporo sytuacji, choć trzeba przyznać, że Ruch także był groźny, szczególnie po wejściu na boisko Arkadiusza Piecha. Trudno narzekać na styl, bo najważniejszy jest sam awans. Cieszę się, że Legia w końcu wyeliminowała Ruch w Pucharze Polski. Najlepszym zawodnikiem na boisku był Ivica Vrdoljak. Natomiast Ariel Borysiuk zmagał się z poważną infekcją i nie było sensu ryzykować jego zdrowia, dlatego dałem mu odpocząć. Z kolei Michal Hubnik jest poza treningiem, bo badanie wykazało, że jego uraz jest poważniejszy niż przypuszczaliśmy. Nie wiadomo czy będzie gotowy na niedzielny mecz z PGE GKS Bełchatów.
Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Ivica Vrdoljak (45+1), 2:0 Ivica Vrdoljak (59).
Legia Warszawa: Wojciech Skaba - Jakub Rzeźniczak, Dejan Kelhar, Marcin Komorowski, Jakub Wawrzyniak - Miroslav Radovic, Ivica Vrdlojak (81. Janusz Gol), Alejandro Cabral, Rafał Wolski (73. Manu), Michał Kucharczyk - Bruno Mezenga (66. Felix Ogbuke).
Ruch Chorzów: Michal Peskovic - Ariel Jakubowski (69. Żeljko Djokic), Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Łukasz Derbich - Sebastian Olszar (77. Maciej Jankowski), Gabor Straka (46. Arkadiusz Piech), Andrej Komac, Paweł Lisowski, Rafał Janoszka - Paweł Abbott.
Żółte kartki: Legia - Jakub Wawrzyniak.
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Widzów: ok. 12 tys.
pk