Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Marcin Nowak 05.04.2011

"Staruchowi" grozi więzienie za pobicie piłkarza Legii

Śródmiejska policja, pod nadzorem prokuratury prowadzi dochodzenie w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej piłkarza Legii Warszawa Jakuba Rzeźniczka.
Kibice Legii WarszawaKibice Legii Warszawafot. Wikipedia
Posłuchaj
  • Jakub Wawrzyniak potępia ostatni incydent na Łazienkowskiej, lecz rozumie wściekłość kibiców Legii Warszawa
  • Jakub Wawrzyniak obiecuje, że gra Legii na pewno się poprawi
Czytaj także

Po sobotnim meczu stołecznej drużyny z Ruchem Chorzów - Rzeźniczaka uderzył w twarz przywódca kibiców Legii - Piotr Staruchowicz, pseudonim "Staruch". Chwilę potem został ujęty przez ochronę klubu, ale ta natychmiast go wypuściła i pozwoliła mu oddalić się ze stadionu przejściem klubowym

Jak poinformował prokurator Dariusz Ślepokura, z warszawskiej prokuratury okręgowej, dochodzenie w tej sprawie zostało wszczęte we wtorek. - Prowadzi je policja pod nadzorem prokuratury. Za czyn ten grozi do roku pozbawienia wolności - dodał.

Według nieoficjalnych informacji atak na Rzeźniczaka miał być rewanżem za ostrą ripostę 25-letniego obrońcy w stronę kibiców podczas przegranego meczu z Ruchem. Wcześniej jednak piłkarze stołecznej drużyny mieli zostać opluci przez swoich fanów.

To nie pierwszy incydent z udziałem "Starucha". Blisko 1,5 roku temu, po śmierci współwłaściciela klubu Legii Jana Wejcherta, krzyknął na trybunie w kierunku wspólnika zmarłego, Mariusza Waltera: "jeszcze jeden". Wówczas władze klubu nałożyły na niego dwuletni zakaz stadionowy, obiecując jednocześnie, że ten człowiek nie wejdzie już na obiekt przy Łazienkowskiej.

Przed tym sezonem doszło do zakończenia trwającego ponad trzy lata protestu kibiców "Wojskowych" (przeciwko właścicielowi klubu). Porozumienie z klubem zakładało jednak utrzymanie w mocy zakazu stadionowego dla "Starucha". Według nieoficjalnych informacji miał to być warunek jedynie tymczasowy, bowiem w trakcie sezonu miała mu zostać przywrócona możliwość wchodzenia na stadion. Kibice Legii domagali się tego w trakcie wrześniowego meczu z Lechem Poznań, kiedy to przez pierwsze 15 minut nie dopingowali swojego zespołu.

Osiągnęli cel i Staruchowicz powrócił na stadion prowadząc doping na trybunie zwanej "żyletą". 

Po ostatnim incydencie klub z Łazienkowskiej zdecydował się jednak przywrócić zakaz stadionowy "Staruchowi".

man, PAP, IAR, polskieradio.pl