Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Marcin Nowak 08.12.2011

Chiński zegarek, który wstrząsnął PZPN

Chiński zegarek za niecałe 500 złotych kupiony na bazarze - to niepozorne urządzenie w ostatnich dniach rozpętało burzę w PZPN.
Michele Platini, Zdzisław Kręcina, Grzegorz LatoMichele Platini, Zdzisław Kręcina, Grzegorz Latofot. PZPN
Posłuchaj
  • Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie korupcji w Polskim Związku Piłki Nożnej - relacja
Czytaj także

Afera w PZPN wybuchła po ujawnieniu nagrań podejrzanych rozmów działaczy związku. Według mediów mogą one nosić znamiona korupcji. Prokuratura wszczęła już śledztwo w tej sprawie a w samym PZPN taśmy zachwiały pozycją prezesa związku - Grzegorza Laty i doprowadziły do odwołania sekretarza piłkarskiej centrali - Zdzisława Kręciny.

Autorem nagrań jest Grzegorz Kulikowski. Wiele osób dziwiło się, jak zdołał on nagrać Kręcinę i Latę, którzy swobodnie wypowiadali się na temat spraw związanych z budową nowej siedziby związku. Okazuje się, że powiodło mu się to dzięki chińskiemu zegarkowi, który za niecałe 500 złotych kupił na warszawskim bazarze.

Kulikowski pokazał swoje urządzenie dziennikarzom "Super Expressu".

- Zobaczyłem kiedyś stragan z napisem "Zegarki z nagrywaniem". Pomyślałem, że takie urządzenie może się przydać. Fortuny za niego nie dałem, kosztował mnie niecałe 500 złotych - przyznał Kulikowski gazecie.

- Wygląda mi to na chiński produkt. Jest lepszy niż dyktafon, bo jego czułość pozwala nagrywać nawet rozmowę w drugim pokoju. Jest niezastąpiony zwłaszcza latem, kiedy człowiek jest tylko w koszulce i nie miałby nawet gdzie dyktafonu schować. Ani Kręcina, ani Lato nie zwrócili na niego żadnej uwagi. Trochę dziwne, że się nie zorientowali, bo ja zawsze noszę złoty zegarek, a ten zakładałem tylko po to, żeby ich nagrywać - ujawnił Kulikowski w rozmowie z dziennikiem.

- Mikroprocesor, który jest w zegarku, musi być dobry, bo można na nim nagrać ponad 20 godzin. A potem podłącza się USB i zgrywa wszystko do komputera. Podobno te zegarki często się przydają przy okazji spraw rozwodowych, kiedy mąż zostawi go w domu i nagra niewierną żonę - wyjaśnił Kulikowski dziennikarzom "Super Expressu".

Na słynnych taśmach słychać m.in. rozmowę pomiędzy Grzegorzem Latą a innym mężczyzną. Rozmowa według mediów mogła dotyczyć nowej siedziby PZPN. Nagranie jest datowane na 14 stycznia 2010 r. Rozmowa ma sugerować, że Lato i były sekretarz związku Zdzisław Kręcina mieli dopuścić się korupcji.

Lato odpierał zarzuty o rzekomej korupcji przy budowie siedziby związku - otrzymał absolutorium podczas ostatniego walnego zgromadzenia sprawozdawczego. Grzegorz Kulikowski, w mediach określany jako "były biznesmen z branży budowlanej", mówił, że nie ma dowodów na korupcję. - Chciałem pokazać mechanizmy, które mogą prowadzić do patologii, ale nie mam dowodów na korupcję władz PZPN - zaznaczał.

Jednak warszawska prokuratura zdecydowała się wszcząć śledztwo w sprawie nagrań. Chodzi bowiem o podejrzenie "przyjęcia w latach 2010-2011 przez osoby pełniące funkcje kierownicze w PZPN korzyści majątkowej lub jej obietnicy w związku z nabyciem nieruchomości pod siedzibę nowej siedziby PZPN".



man, Super Express