Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Aneta Hołówek 29.04.2012

Śląsk w fotelu lidera poczeka na odpowiedź Legii

Podopieczni Oresta Lenczyka wygrali na Stadionie Miejskim we Wrocławiu z Zagłębiem Lubin w meczu 28. kolejki piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy.
Piłkarze Śląska Wrocław cieszą się ze zdobycia bramki przez Cristiana Diaza (L) podczas meczu T-Mobile Ekstraklasy z Zagłębiem LubinPiłkarze Śląska Wrocław cieszą się ze zdobycia bramki przez Cristiana Diaza (L) podczas meczu T-Mobile Ekstraklasy z Zagłębiem LubinPAP/EPA/Maciej Kulczyński
Posłuchaj
  • Maciej Małkowski skrzydłowy Zagłębia
  • Przemysław Kazimierczak stwierdził po meczu, że jego drużyna powinna wcześniej rozstrzygnąć losy tego spotkania
  • Pomocnik Śląska wierzy, że jego drużyna liczyć się będzie w walce o mistrzostwo Polski
Czytaj także

Po kilkudziesięciu sekundach od pierwszego gwizdka sędziego z dystansu uderzał Cristian Diaz, ale Aleksander Ptak wybronił ten strzał. Chwilę potem strzału próbował Przemysław Kaźmierczak, jednak został zablokowany. Popularne przysłowie głosi "do trzech razy sztuka" - miało to swoje zastosowanie w niedzielnym meczu derbowym. Z rzutu rożnego w pole karne lubinian zagrywał Diaz, a obrońca Miedziowych Pavel Vidanov tak niefortunnie wybił piłkę, że skierował ją do własnej bramki. Śląsk prowadził z Zagłębiem 1:0.
Niedługo potem mogło być już 2:0. Z rzutu wolnego mocno strzelał Diaz, ale nieznacznie się pomylił. Z kolei goście pierwszą groźną sytuację stworzyli dopiero po kwadransie gry. Darvydas Sernas próbował zaskoczyć Mariana Kelemena sprytnym uderzeniem piętą, a chwilę potem potężnie z dystansu huknął Szymon Pawłowski. Każdorazowo golkiper Śląska wychodził z tych pojedynków obronną ręką.
W 33. minucie doszło do pierwszej, wymuszonej roszady w zespole Śląska. Kontuzjowanego Dalibora Stevanovicia zastąpił Mateusz Cetnarski i paradoksalnie ta zmiana wyszła wrocławianom na dobre. Tuż przed przerwą właśnie wprowadzony kilkanaście minut wcześniej Cetnarski podwyższył prowadzenie Śląska. Świetnie w akcji bramkowej zachował się także Łukasz Gikiewicz, który asystował przy tym trafieniu. Napastnik mógł sam próbować dryblingu, jednak dostrzegł wbiegającego Cetnara, który mocnym strzałem pokonał Aleksandra Ptaka.
Po zmianie stron Miedziowi ruszyli do ataków, jednak mieli pewne problemy z przedarciem się przez szeregi obronne wrocławian. Do groźnych sytuacji dochodziło wówczas, gdy defensywa Śląska popełniała błędy. Jednak niedociągnięcia kolegów z nawiązką nadrabiał Marian Kelemen, który kolejny raz potwierdził, że jest w świetnej dyspozycji. Słowacki golkiper najpierw wybronił dwie sytuacje Darvyda Sernasa, a następnie próbę Pawłowskiego. Śląsk w dalszym ciągu prowadził różnicą dwóch goli.
Podopieczni Oresta Lenczyka nie skupiali się tylko na obronie, ale również groźnie atakowali. W 54. minucie okazję na strzelenie drugiego gola miał Mateusz Cetnarski, ale piłka po jego uderzeniu o centymetry minęła słupek bramki Zagłębia. Z kolei kwadrans później po akcji obrońców - dośrodkowywał Marek Wasiluk, a główkował Piotr Celeban - futbolówka zatrzymała się na poprzeczce.
W 76. minucie Zagłębie zdobyło kontaktowego gola. Jiri Bilek zagrał w pole karne do Arkadiusza Woźniaka, a rezerwowy lubinian głową przelobował wychodzącego z bramki Kelemena. Bramka dodała skrzydeł piłkarzom Pavla Hapala, ale defensywa wicemistrzów Polski nie dała się ponownie zaskoczyć. Mimo wielu okazji z obu strony, do końcowego gwizdka nie uległ zmianie.

W przypadku porażki legionistów, którzy grają w niedzielę o 17 z Jagiellonią Białystok, wrocławianie mogą objąć prowadzenie na dłużej. Jednak ewentualna przegrana lub remis znacznie skomplikuje sytuację Śląska.

Lubinianie ostatni raz wygrali ze Śląskiem ponad 10 lat temu! W ostatnich trzech sezonach zdołali jedynie raz zremisować i ponieśli cztery porażki.

Po meczu powiedzieli:

Orest Lenczyk (trener Śląska Wrocław): Złożyłem już podziękowania na ręce naszego dzisiejszego kapitana Krzysztofa Wołczka, za wysiłek wszystkim zawodnikom, którzy byli na boisku. W sytuacji, w której trzeba było poskładać kadrę i zrobić z tego drużynę, to się udało dzięki mobilizacji i dyscyplinie. Z drugiej strony nie przestraszyliśmy się rewelacji rundy wiosennej - stwarzaliśmy sobie sytuacje, po której strzeliliśmy i mogliśmy podwyższyć prowadzenie. Dopiero w samej końcówce zdałem sobie sprawę z tego, ile trzeba było zdrowia włożyć, żeby szczęśliwie ten mecz zakończyć.
Momentami było dobrze, czasem jednak traciliśmy piłkę w sposób zaskakujący dla pozostałych zawodników i stąd się brały kontry Zagłębia. Jeśli ktoś powiedział kiedyś, że szczęście sprzyja lepszym, to ja mam nadzieję, że właśnie tak było w dzisiejszym spotkaniu derbowym.

Pavel Hapal (trener Zagłębia Lubin): Nie jestem zadowolony z wyniku, ale druga połowa w naszym wykonaniu była dobra. Mecz mógł się podobać kibicom, nie brakowało emocji. Popełniliśmy dużo błędów na początku spotkania, a w drugiej połówce musieliśmy to nadrabiać. Udało się zdobyć gola kontaktowego, ale niestety nie daliśmy rady wyrównać. Uważam, że dzisiaj wygrała lepsza.
Dzisiaj to nie były łatwe warunki do gry, dlatego więc w końcówce można było odnieść wrażenie, że opadliśmy z sił. Zapewniam, że to nie brak przygotowania kondycyjnego, ale wysiłek spowodowany grą przy takiej temperaturze. W końcowych minutach piłkarze Śląska byli równie zmęczeni.

Nie można powiedzieć, że Śląsk nas czymś zaskoczył, chyba, że szybko strzelonym golem. Wiedzieliśmy jak wykonuje rzuty rożne i wolne i wiedzieliśmy, że Diaz dobrze potrafi uderzać bezpośrednio w światło bramki. Choć wydaje mi się jednak, że przy pierwszym golu nie do końca chciał tak wykonać ten stały fragment gry.

Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin 2:1 (2:0)
Bramki:
Widanow 4' (samobój) (1:0), Cetnarski 45+1'(2:0), Woźniak 75' (2:1)
Śląsk: Marián Kelemen - Krzysztof Wołczek, Piotr Celeban, Marek Wasiluk, Patrik Mráz - Waldemar Sobota, Przemysław Kaźmierczak, Rok Elsner, Dalibor Stevanovič (33. Mateusz Cetnarski), Łukasz Gikiewicz - Cristián Omar Díaz
Zagłębie: Aleksander Ptak - Paweł Widanow, Csaba Horváth, Adam Banaś, Costa Nhamoinesu - Szymon Pawłowski, Jiří Bílek, Łukasz Hanzel, Adrian Rakowski, David Abwo - Darvydas Šernas (57. Arkadiusz Woźniak)
Żółta kartka: Mráz, Wołczek
Sędzia: Szymon Marciniak