Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Czwórka
Rafał Kątny 23.12.2011

Daj się nabrać na dokument

W historie zespołu Spinal Tap, czy ludzi unicestwionych przez wiedźmę z Blair uwierzyły tysiące kinomanów na całym świecie. O zjawisku fałszywych dokumentów opowiadał w Czwórce krytyk Błażej Hrapkowicz
nieistniejący zespół Spinal Tapnieistniejący zespół Spinal Tap

Już w najbliższy piątek do kin wchodzi film "Łowca trolli". Obraz usiłujący przekonać widzów o faktycznym istnieniu niesympatycznych i złośliwych stworzeń rodem z książek Tolkiena wpisuje się w popularny w ostatnich latach gatunek fałszywych dokumentów zwanych mockumentami.

- Mock znaczy wyśmiewać, robić karykaturę – tłumaczył w Czwórce krytyk filmowy Błażej Hrapkowicz, który w audycji na "Na cztery ręce" omówił najważniejsze tytuły z nurtu "mockumentaries".

- Idealnym przykładem mockumentu jest film "This is Spinal Tap". Obraz opowiada o kapeli, która gra koncerty zarabia pieniądze, ma problemy z menedżerem, z alkoholem. Ogląda się ten film, tak jakby to była prawda. Do tego jest świetna pointa, gdyż Spinal Tap wystąpili autentycznie na koncercie poświęconym pamięci Frediego Mercury’ego. Film stworzył rzeczywistość – mówił gość Bogusi Marszalik i Huberta Augustyniaka.

Inną głośną historią, w którą uwierzyło wiele osób był dokument "I'm Still Here" opowiadający o życiu aktora Joaquina Phoenixa. Twórca filmu Cassey Affleck swoja mistyfikację zaczął tworzyć jeszcze przed uruchomieniem kamery.

- Joacquin Phoenix faktycznie w pewnym momencie ogłosił w mediach, że rzuca karierę aktorską i zostaje raperem. Później przez długi czas to oszustwo było utrzymywane. On nagrywał płyty, robił koncerty i wielkie imprezy. Fingował uzależnienie od narkotyków i alkoholu. W efekcie powstała satyra na świat celebrytów - opowiadał Hrapkowicz.

Więcej na temat najsłynniejszych mockumentów w dźwięku w boksie "Posłuchaj".

bch

Na audycję "Na 4 ręce" (od godziny 23. do 1. w nocy, od poniedziałku do piątku) zapraszają Bogusia Marszalik i Hubert Augustyniak.