Była Pierwsza Dama Jolanta Kwaśniewska odchodzi z Kongresu Kobiet Polski. W związku z tą decyzją znalazła się na okładce dwóch tygodników. Publicyści zastanawiają się nad przyczynami odejścia; nie wykluczają wpływu męża, ale też osobistych urazów.
Piotr Semka (”Do rzeczy”) i Andrzej Stankiewicz (”Rzeczpospolita”) są zgodni, że sprawa jest bez większego politycznego znaczenia. Semka komentował, że kilka celebrytek pokłóciło się z inną. Publicysta zastanawiał się tylko, czy Kwaśniewska zrobiła to w porozumieniu z mężem, czy bez. – Zafundowanie mężowi konfliktu politycznego z wyrazistą grupą na szeroko rozumianej lewicy, to mało zabawny prezent wielkanocny. Jeśli to zrobiła z premedytacją, to pytanie, czy jest w stanie wykreować alternatywną lewicę u boku Europy Plus – mówił Semka. Według niego całą historia to "trochę mydlana opera”. Ocenia, że Kwaśniewskich zawodzi słuch polityczny. Zaznaczył, że kiedyś podziwiał ich za to, że wiedzą więcej o Polakach niż prawica. – Teraz widzę, że przyzwyczajenie do bogactwa powoduje, że się ma wielkopańskie zachowania – powiedział.
Andrzej Stankiewicz ocenił, że Kongres Kobiet był trampoliną dla Joanny Kwaśniewskiej, która nie mogła się odnaleźć po odejściu z Pałacu Prezydenckiego, a tu mogła liderować jakiemuś ugrupowaniu. Publicysta ocenił, że z inicjatywy nic nie wyszło. – Nie jest to organizacja poważnie broniąca praw kobiet. To zjazd paru pań, które potrzebują błyszczeć we fleszach – mówił Stankiewicz. Dodał, że organizacja praktycznie nie zrobiła nic istotnego.
Gośćmi "Komentatorów" byli Piotr Semka (”Do rzeczy”), Andrzej Stankiewicz (”Rzeczpospolita”)
Rozmawiał Krystian Hanke
agkm