Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Jarosław Krawędkowski 28.02.2019

Jak mierzyć wzrost gospodarczy? A może wskaźnik PKB zastąpić Indeksem Odpowiedzialnego Rozwoju?

Polski Instytut Ekonomiczny zaprezentował Indeks Odpowiedzialnego Rozwoju, który ma być alternatywą dla PKB, czyli najbardziej znanego wskaźnika makroekonomicznego.
Posłuchaj
  • Polski Instytut Ekonomiczny zaprezentował nowy indeks rozwoju gospodarczego przygotowany dla 162 gospodarek świata, będący alternatywą dla PKB. Dlaczego może to być lepszy wskaźnik od PKB w dzisiejszych czasach, tłumaczy Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego./Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
  • Czy PKB jest dobrym wskaźnikiem prezentującym poziom życia w danym kraju? Jak pod tym względem wypada Polska - na tle krajów regionu i najbardziej rozwiniętych gospodarek świata, wyjaśnia Ignacy Morawski, SpotData. /Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
  • Produkt Krajowy Brutto, jak sama nazwa wskazuje, mierzy poziom wyprodukowanych towarów i usług na terenie danego kraju - mówi Krystian Jaworski ze Szkoły Głównej Handlowej, starszy ekonomista Credit Agricole./Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
  • Są próby konstruowania innych wskaźników niż PKB - przyznaje Krystian Jaworski./Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
  • Alternatywnych wskaźników jest więcej - dodaje Krystian Jaworski./Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.

To właśnie Produkt Krajowy Brutto zazwyczaj pojawia się wtedy, gdy mówi się o poziomie rozwoju poszczególnych gospodarek i zamożności obywateli  danego państwa.

− Nie uwzględnia on jednak wielu istotnych zjawisk gospodarczych i społecznych – mówił na antenie radiowej Jedynki Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Stąd pomysł stworzenia Indeksu Odpowiedzialnego Rozwoju.

Potrzebny nowy wskaźnik

Co prawda z PKB nie dzieje się nic niedobrego, ale często ten wskaźnik jest używany nie do tego, do czego został stworzony.

– Otóż PKB powstało w latach ’30 po to, aby zmierzyć co się stało z gospodarką amerykańską po kryzysie 1929 roku. Było bardzo mało danych makroekonomicznych. I dlatego stworzono jeden miernik, który mierzy, ile produkcji w danym roku się wykonuje, ile np. maszyn zjeżdża z fabryk. Potem była II wojna światowa, i wtedy ten wskaźnik też był bardzo przydatny, bo było wiadomo ile czołgów wyprodukowano, i jak to wpływa na prosperity gospodarki. I stąd PKB weszło „pod strzechy” makroekonomiczne we wszystkich krajach, i po dziś dzień tam jest. I słusznie, bo jest miernikiem produkcji. Ale my często tej wartości, wyrażonej w złotych, w dolarach, w euro, przypisujemy wręcz magiczne zdolności, opisywania np. szczęścia, czy też innych kwestii, które wydają nam się istotne – wyjaśnia Piotr Arak.

I przez lata było wielu krytyków samego PKB, także różnych podejść alternatywnych. Najbardziej znany jest wskaźnik rozwoju społecznego ONZ, w którym Polska zajmuje coraz lepsze miejsca, a który bierze pod uwagę również inne czynniki, niż tylko kwestie związane z dochodem, czy samą wartością PKB.

PKB to już za mało

Te krytyczne głosy wobec przydatności czy uniwersalności wskaźnika PKB pojawiają  się coraz częściej. Dlaczego?

– Ponieważ dynamika PKB nie jest odczytem makroekonomicznym, który pozbawiony jest wad. Może czasami się zdarzyć, że silna dynamika Produktu Krajowego Brutto będzie wynikała z przyrostu zapasów, co jest zjawiskiem negatywnym i może fałszować perspektywy gospodarki, dla której taka sytuacja występuje – zwraca uwagę Bartosz Sawicki z Domu Maklerskiego TMS Brokers.

Proponowany Indeks Odpowiedzialnego Rozwoju nie ma tych wad.

– Staraliśmy się w naszym zespole Polskiego Instytutu Ekonomicznego podejść kompleksowo do tego nowego indeksu. Także, jeśli chodzi o zróżnicowanie wieku uczestników i analityków, bo mamy i profesorów, i magistrów. I zastanawialiśmy się, co należy brać pod uwagę przy tworzeniu tego wskaźnika, trochę alternatywnego dla PKB. Skupiliśmy się na piramidzie potrzeb. Najważniejszym celem było stworzenie wskaźnika, który wykazywałby inkluzywność wzrostu i rozwoju gospodarczego – tłumaczy gość radiowej Jedynki Piotr Arak.

Chodzi o to, że mamy rozwój gospodarczy, na którym coraz więcej osób korzysta, minimalizują się nierówności społeczne, jest dużo osób, które nie są już ubogie, stać nas na zakupy, możemy więcej kupować, stać nas na tzw. dobre życie.

– To właśnie staraliśmy się uwzględnić. I w tym wskaźniku, który składa się z trzech części, pierwsza dotyczy tego, czy możemy dużo kupić, i czy nie ma nierówności społecznych. Druga część dotyczy takich kwestii jak przyszły dobrobyt, czyli czy w przyszłości będzie można utrzymać wysoki rozwój gospodarczy. I to jest związane z patentami, z innowacyjnością gospodarki, a także z inwestycjami w naukę na terenie danego kraju. Trzecim wymiarem są czynniki pozapłacowe, na które obecnie częściej zwracamy uwagę. A to jest m.in. nasze zdrowie, które jest symbolizowane przez oczekiwaną długość życia, to jakość powietrza, bezpieczeństwo publiczne, i czynniki związane z przestępczością – wylicza Piotr Arak.

Dobra pozycja Polski

Na potrzeby tego nowego indeksu przeanalizowano te wszystkie czynniki i Polska w ogólnym zestawieniu (162 kraje) zajęła 29. miejsce na świecie.

– To dobry wynik. Bowiem pamiętajmy, ze jesteśmy 22. – 23. gospodarką na świecie pod względem wielkości. Analizowaliśmy 162 kraje, w latach 2015 – 2017 i jesteśmy na 29 pozycji. A byliśmy w roku 2015 na 31 miejscu. Czyli w dwa lata awansowaliśmy o dwie pozycje, co jest sukcesem. Ale przede wszystkim rzeczywiście wydaje się, że my jesteśmy właśnie gdzieś około tej trzeciej dziesiątki. Natomiast biorąc pod uwagę PKB per capita, to jesteśmy bliżej czwartej dziesiątki – ocenia gość radiowej Jedynki.

Poprawimy innowacyjność i dogonimy czołówkę

Czy dużo nam brakuje do Szwajcarii, Norwegii i Szwecji, czyli do tych krajów z trzech pierwszych miejsc w rankingu Indeksu Odpowiedzialnego Rozwoju?

– Mamy szansę na dogonienie tej czołówki. Tylko jest kwestia taka, że w pewnych wskaźnikach będzie nam bardzo trudno. Ale jeśli chodzi o konsumpcję indywidualną, to jest coś, co nam się poprawia. Jest to stymulowane w jakimś stopniu przez działania państwa. Jeśli chodzi o kryterium nierówności społecznych, to już jesteśmy wśród tych krajów. Także, jeśli chodzi o liczbę zabójstw i przestępstw, to jesteśmy nawet w lepszej sytuacji niż te kraje – podkreśla Piotr Arak.

Natomiast to, co u nas jest gorsze – to kwestia nauki i wydawania środków na innowacyjność.

– To jest obszar, który co prawda się zmienia przez ostatnie lata, i jest miłym zaskoczeniem, jeśli chodzi o dane za 2017 rok, i zapewne tak też będzie w 2018 roku. Chodzi o korzystanie z ulg podatkowych na innowacje. Mamy tu wzrost o 50 proc. w ciągu roku, czyli o tyle więcej firm z nich korzysta. A także mamy coraz więcej robotów i automatów w fabrykach, co także jest zjawiskiem pozytywnym. Bo to oznacza, że cały proces wprowadzania nowych technologii do procesów produkcji też jest pozytywny – zauważa gość radiowej Jedynki. Jednak też dodaje, że choć jesteśmy na dobrej drodze, ale to jest ten obszar, w którym Polska jest słabsza, i nie ma co tego ukrywać. Jesteśmy na 51. miejscu w tej kategorii i to musimy zdecydowanie poprawić.

Jest jeszcze PKB per capita

Gość PR 24 Ignacy Morawski, szef Ośrodka Analitycznego SpotData uważa, że  dobrym wskaźnikiem prezentującym poziom życia w danym kraju jest PKB na jednego mieszkańca.

– Produkt Krajowy Brutto per capita można porównać do mierzenia temperatury ciała człowieka. Jeżeli chcemy zobaczyć, co się dzieje z człowiekiem, który się średnio czuje, to zaczynamy od mierzenia temperatury. I to nam coś pokazuje, ale oczywiście nie pokazuje to nam wszystkiego. Czyli nie ma lepszego wskaźnika niż PKB per capita. Są takie wskaźniki, które starają się mierzyć wszystkie aspekty życia człowieka, np. Human Development Index. Ale ten PKB per capita jest na tyle popularny, że jest bardziej zrozumiały, prostszy, przejrzysty, a to ważne. Bo jeżeli skonstruujemy wskaźnik, na który składa się np. 30 innych wskaźników, to jak wytłumaczyć potem, co ten wskaźnik mierzy? Bo czegokolwiek nie mierzymy, to z jednej strony chcemy mierzyć to dokładnie, a z drugiej w sposób w miarę prosty. I jest zależność odwrotna, między dokładnością, i prostotą. Potrzebne jest znalezienie równowagi. PKB per capita nie jest super dokładny, ale jest w miarę prosty. I to jest jego główna zaleta – tłumaczy Ignacy Morawski.

Ale PKB per capita też ma swoje wady

Generalnie cała Polska ma PKB per capita na poziomie ponad 70 proc. średniej unijnej. Są regiony, które mocno zaniżają ten wskaźnik, takie jak woj. podkarpackie, warmińsko-mazurskie. Ale w ostatnich latach PKB na osobę rośnie.

– Ważną rzeczą jest fakt, że PKB na osobę nie uwzględnia transferów, redystrybucji. Tego, że strumień podatków płynie np. z Warszawy do tych regionów uboższych, i są to różne podatki. Pracownicy mieszkający i pracujący w Warszawie płacą PIT dużo wyższy niż w uboższych regionach, i tam następuje transfer poprzez podatki, poprzez redystrybucję wszystkich podatków. W stolicy jest większa konsumpcja, są więc wyższe dochody z VAT i część z tych dochodów poprzez budżet państwa płynie później do biedniejszych regionów. Czyli po uwzględnieniu transferów, te różnice są duże, ale nie tak duże, jak wynikałoby to z danych o PKB per capita – podkreśla gość Polskiego Radia 24.

Czy jest więc obecnie doskonalszy wskaźnik, pokazujący stopień zamożności w danym kraju, pozwalający  porównywać poziomy ?

– PKB pokazuje po prostu wartość dodaną tworzoną przez firmy, pracowników, z danego obszaru. Jest to wskaźnik, który ma ściśle określony cel, jest to najbliższe przybliżenie aktywności gospodarczej na danym obszarze. Co więcej, patrząc na cały świat, to PKB na głowę mieszkańca jest bardzo mocno skorelowane z różnymi wskaźnikami jakości życia. To np. przeciętna długość życia, jakość szkolnictwa, jakość służby zdrowia. Właściwie jakiegokolwiek wskaźnika, istotnego dla opisu sytuacji społeczeństwa nie  weźmiemy pod uwagę, to on jest bardzo mocno skorelowany z PKB per capita – ocenia Ignacy Morawski.

I przypomina, że w ekonomii, w analizach społecznych ma to swoje pojęcie – to tzw. paradoks św. Mateusza. W Ewangelii jest bowiem napisane, że tym co mają,będzie dodane, a tym co nie mają, będzie odjęte.

– Jak spojrzymy bowiem na świat to ci, którzy mają wysokie PKB per capita, mają wszystko – dobre szkoły, dobre drogi, dobrą infrastrukturę, dobrą służbę zdrowia, stabilną scenę polityczną, mniej korupcji. Czyli ten PKB per capita jest takim przybliżeniem jakości życia, ale oczywiście nie jest to przybliżenie idealne – zauważa gość PR 24.

Bo np. Stany Zjednoczone mają bardzo wysokie PKB per capita, a jednocześnie mają bardzo mało efektywną służbę zdrowia, w skali wyników do kosztów. Służba zdrowia jest bardzo droga, a średnia życia jest niższa niż w Europie. Z drugiej strony są kraje skandynawskie, gdzie PKB per capita nie jest najwyższe na świecie, może poza Norwegią, która ma zyski z ropy, a jakość szkół, czy też służby zdrowia jest wyższa niż w Stanach Zjednoczonych. Są więc różnice, które sprawiają, że ten wskaźnik nie jest idealnym odzwierciedleniem jakości życia.

Może więc jednak Indeks Odpowiedzialnego Rozwoju?

Błażej Prośniewski, Karolina Mózgowiec, Aleksandra Tycner, Małgorzata Byrska, jk


Logo NBP Logo NBP