Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Agnieszka Szałowska 09.03.2011

Generalna Dyrekcja to nie frajer

Lech Witecki (p.o. dyr. gen. GDDKiA): Presja jaką odczuwamy ze strony mediów czy społeczeństwa nie sprawi, że zapłacimy komuś kilkadziesiąt milionów więcej, żeby tylko zbudował odcinek na czas. Szantaż nie jest dobrym sposobem na współpracę.
Generalna Dyrekcja to nie frajerfot. wikipedia
Generalna Dyrekcja nie jest frajerem
L: Lech Witecki (p.o. dyr. gen. GDDKiA): Presja jaką odczuwamy ze strony mediów czy społeczeństwa nie sprawi, że zapłacimy komuś kikadziesiąt milionów więcej żeby tylko zbudował odcinek na czas. Szantaż nie jest dobrym sposobem na współpracę.
Euro 2012 coraz bliżej, a obiecane przez rząd drogi i autostrady nie gotowe, a na niektórych odcinkach wykonawcy są wypraszani z placów budowy. Pełniący obowiązki dyrektora Generalnej Durekcji Dróg Krajowych i Autostrad Lech Witecki powiedział, że w zakresie organizacji i przeprowadzania przetargów nie można GDDKiA nic zarzucić. - Natomiast realizacja to jest kolejny i dużo trudniejszy element, bo nie wszystko tu zależy od nas, jako inwestora, ale od dobrej organizacji wykonawcy i inżyniera nadzorującego kontrakt - wyjaśnił w Trójce.
Witecki podkreślił, że GDDKiA jest gotowa pomagać wykonawcom i wyłożyć dodatkowe pieniądze tylko gdy zajdą okoliczności obiektywne, a nie w sytuacji, gdy dzieje się coś niezgodnego z podpisanym kontraktem lub prawem.
Gość "Salonu Ekonomicznego Trójki i Dziennika Gazety Prawnej" zapewnił, że Generalna Dyrekcja ma plany awaryjne na wypadek niedopełnienia kontraktu przez wykonawcę, ale w takich sytuacjach termin Euro 2012 jest nierealny dla zrealizowania inwestycji.
Zgodził się z kierunkiem sejmowych prac, które mają doprowadzić do stany, gdzie nierzetelna firma budowlana, z którą zerwano kontrakt, nie będzie mogła powrócić na polski rynek przez 3 lata. - Chodzi o to, żeby szefostwo firm miało taki nadzór nad całym procesem, żeby te skrajne sytuacje nie miały miejsca. Czynnik ludzki jest bardzo ważny - wyjaśnił.
Aby usłyszeć zdanie Lecha witeckiego o wykonawcach chińskich wystarczy kliknąć ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj"

Euro 2012 coraz bliżej, obiecane przez rząd drogi i autostrady nie gotowe, a na niektórych odcinkach wykonawcy są wypraszani z placów budowy.

Pełniący obowiązki dyrektora Generalnej Durekcji Dróg Krajowych i Autostrad Lech Witecki powiedział, że w zakresie organizacji i przeprowadzania przetargów nie można GDDKiA nic zarzucić. - Natomiast realizacja to jest kolejny i dużo trudniejszy element, bo nie wszystko tu zależy od nas, jako inwestora, ale od dobrej organizacji wykonawcy i inżyniera nadzorującego kontrakt - wyjaśnił w Trójce.

Witecki podkreślił, że GDDKiA jest gotowa pomagać wykonawcom i wyłożyć dodatkowe pieniądze tylko gdy zajdą okoliczności obiektywne, a nie w sytuacji, gdy dzieje się coś niezgodnego z podpisanym kontraktem lub prawem.

Gość "Salonu Ekonomicznego Trójki i Dziennika Gazety Prawnej" zapewnił, że Generalna Dyrekcja ma plany awaryjne na wypadek niedopełnienia kontraktu przez wykonawcę, ale w takich sytuacjach termin Euro 2012 jest nierealny dla zrealizowania inwestycji.

Zgodził się z kierunkiem sejmowych prac, które mają doprowadzić do stany, gdzie nierzetelna firma budowlana, z którą zerwano kontrakt, nie będzie mogła powrócić na polski rynek przez 3 lata. - Chodzi o to, żeby szefostwo firm miało taki nadzór nad całym procesem, żeby te skrajne sytuacje nie miały miejsca. Czynnik ludzki jest bardzo ważny - wyjaśnił.

Audycję przygotowali Paweł Sołtys i Marcin Piasecki.

Aby usłyszeć zdanie Lecha witeckiego o wykonawcach chińskich i jakie widzi realne szanse na wykonanie planu przed Euro 2012 wystarczy kliknąć ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj".

(asz)