Przedstawiciele NATO od kilku tygodni mówią o tym, że Rosja niebezpiecznie eskaluje napięcie na granicy z Ukrainą i wysyła tam wojska. Szef Sojuszu Jens Stoltenberg na początku spotkania ministrów po raz kolejny ostrzegł rosyjskie władze. - Jeśli Rosja raz jeszcze użyje siły wobec niepodległej i suwerennej Ukrainy, to zapłaci wysoką cenę. Pokazaliśmy już, że możemy rozpocząć bardzo kosztowne, ekonomiczne i polityczne działania - mówił Stoltenberg.
Przed interwencją na Ukrainie rosyjskie władze ostrzegł też amerykański sekretarz stanu Antony Blinken. - Każda eskalacja napięcia przez Rosję będzie powodem ogromnego niepokoju zarówno dla USA, jak i Łotwy. Każda agresja będzie mieć poważne konsekwencje - dodał Blinken.
Według NATO Rosja od kilku tygodni przerzuca na granicę z Ukrainą żołnierzy, czołgi, artylerię i drony. Szef ukraińskiego wywiadu uważa, że na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku Moskwa przygotowuje inwazję.
Relacje między Rosją a Zachodem znacznie pogorszyły się w 2014 roku - po tym, jak Rosja zaanektowała ukraiński Krym, a prorosyjscy bojownicy doprowadzili do wybuchu konfliktu na wschodzie Ukrainy. Od tego czasu wielokrotnie dochodziło do napięć między Moskwą a NATO lub krajami Zachodu.
IAR/dad