O możliwości przełamania impasu w tej sprawie wśród krajów członkowskich donosiła przed kilkoma dniami jako pierwsza agencja Bloomberg. Wczoraj z nadzieją wypowiadał się w tej sprawie ambasador Polski przy Unii Andrzej Sadoś, który podkreślał że rozmowy w tej sprawie trwają zbyt długo i że stracono zbyt wiele cennego czasu. - Mamy nadzieję, że będzie to chociażby częściowe przełamanie impasu - dodał ambasador.
Unijne kraje obiecały w maju Ukrainie pakiet 9 miliardów euro finansowego wsparcia w formie bardzo tanich pożyczek na pokrycie pilnych potrzeb, między innymi wypłaty wynagrodzeń w sferze budżetowej i świadczeń socjalnych. Do tej pory władze w Kijowie otrzymały jedynie miliard euro. Państwa członkowskie toczyły bowiem spory prawne dotyczące gwarantowania pożyczek.
Pula 9 miliardów euro to nie jest żywa gotówka z unijnego budżetu. Unia miała te pieniądze pożyczyć na rynkach finansowych pod gwarancje państw członkowskich. Niemcy nie chciały się zgodzić na pożyczki i proponowały przekazanie bezzwrotnych dotacji, bo argumentowały, że Ukraina sama nie będzie w stanie spłacić pożyczek a wtedy będzie to musiała zrobić Unia Europejska, której Niemcy są największym płatnikiem.
Wątpliwości co do przekazania Ukrainie kolejnych pieniędzy wyrażały też ostatnio Węgry. Z nieoficjalnych informacji wynika, że kompromisowa propozycja przewiduje podział gwarancji z uwzględnieniem dochodu narodowego.
IAR/dad