– Linia jest potrzebna, choć obecnie to Ukraina potrzebuje importować energię i o eksporcie nie może być mowy – powiedział Tomasz Sikorski, wiceprezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych na spotkaniu z dziennikarzami.
– Realizujemy prace związane z przywróceniem linii do pracy. Analogiczne prace prowadzą też Ukraińcy po swojej stronie. Wspólnie zmierzamy do załączenia linii w pierwszym kwartale przyszłego roku, ale trudno podać dokładny termin zakończenia prac realizowanych po stronie ukraińskiej w warunkach wojennych, pod nieustannym ostrzałem rakietowym i przy przerwach w dostawach energii elektrycznej.
– Kierunek dostaw to w pierwszej kolejności eksport energii elektrycznej na Ukrainę, niekoniecznie z systemów przygranicznych. Na forum europejskich operatorów systemów elektroenergetycznych trwają obecnie intensywne prace nad umożliwieniem eksportu energii elektrycznej do Ukrainy i Mołdawii – tłumaczył Tomasz Sikorski.
Inwazja Rosji na Ukrainie pociągnęła za sobą serię ataków rakietowych na infrastrukturę energetyczną nad Dnieprem. Ukraińcy cierpią na niedobór jednej trzeciej mocy, ograniczają zużycie poprzez kontrolowane blackouty i liczą na rozwój importu z Unii Europejskiej, w tym przez Polskę. Może do tego posłużyć połączenie Rzeszów-Chmielnicki, które w czasach pokoju mogłoby także posłużyć do importu energii z elektrowni jądrowych na Ukrainie do Polski. Ukraińcy weszli do Wspólnoty Energetycznej i zsynchronizowali system elektroenergetyczny z kontynentalnym wiosną 2022 roku. Współpracują ze stowarzyszeniem operatorów europejskich ENTSO-E. Tomasz Sikorski jest w jego zarządzie reprezentując tam PSE.
Źródło: biznesalert.pl/ho