Tuż przed inwazją Brytyjczycy zakładali raczej ponury scenariusz. - Spodziewaliśmy się, że Ukraina najpierw będzie się heroicznie bronić - wspomina James Heappey.
- Sądziliśmy, że kraj będzie potem niemożliwy do okupowania na skutek krwawych ukraińskich powstań, które z czasem wypchną Rosjan. Zakładaliśmy, że tak to się wówczas potoczy, podobnie jak wielu innych - przyznaje rozmówca Polskiego Radia.
Kluczowy element psychologiczny?
Dlaczego tak się nie stało? James Heappey podkreśla rolę fatalnego przygotowania Rosji. Ale od razu dodaje, że czynnik ten "łatwo można przecenić". Jego zdaniem, ważniejszy był czynnik psychologiczny. - To jest element, który badaczom oceniającym potencjały różnych armii sprawia zawsze największe problemy. Ten element moralny jest najbardziej nieprzewidywalny - podkreśla wiceminister, były żołnierz.
- Na przekór wszystkiemu, wobec przeważającej sile wroga, Ukraińcy wygrywali, bo walczyli o swoje życie. I o przetrwanie własnego kraju. Ci mężczyźni i kobiety zyskują dzięki temu dodatkowe 20 procent odwagi. Dodatkowe 20 procent energii. W konsekwencji to przeważa szalę na ich korzyść - dodaje brytyjski wiceminister obrony.
00:53 12219069_1 (1).mp3 Wiceszef brytyjskiego ministerstwa obrony: zakładaliśmy porażkę Ukrainy. Relacja Adama Dąbrowskiego (IAR)
"Wojna skończy się na warunkach Kijowa"
Po roku od rozpoczęcia wojny James Heappey jest przekonany, że "skończy się ona na warunkach ukraińskich". Jednocześnie jednak - mimo kilkukrotnych pytań brytyjskiego korespondenta Polskiego Radia - polityk unika jasnej deklaracji, czy Londyn za zwycięstwo Ukrainy uważa odzyskanie Krymu, tak jak chce tego Kijów.
- Nieprzypadkowo nie wyznaczam w tej rozmowie żadnego geograficznego kryterium. Mówię po prostu, że jeśli wspierasz suwerenność, system oparty na zasadach, w tym na poszanowaniu integralności terytorialnej, musisz zaakceptować, że konflikt musi się skończyć na warunkach kraju, który został zaatakowany. A nie agresora - deklaruje wiceszef brytyjskiego ministerstwa obrony.
IAR/dad